Rozdział 29

574 62 17
                                    

                                                                       Rozdział 29

                                                                      SUMMER

Coś się zmieniło. Nie mam pojęcia dlaczego, ale gdy idziemy z Hunterem chodnikiem w stronę jeziora nagle pojawia się coraz więcej nastolatek. Patrzą na nas, niektóre się podśmiechują, a inne zastygają niczym wosk. Trochę mnie to krępuje, więc ściskam mocniej dłoń mężczyzny, a on odpowiada mi delikatnym muśnięciem kciuka. W pewnym momencie dostaję powiadomienie na telefon. To wiadomość od Vanessy. Przysyła zrzut ekranu z informacją o występie Huntera. Cholera jasna. Burmistrz nie mógł się powstrzymać i wrzucił post o kameralnym koncercie na facebookową stronę Skaneateles, a moja kuzynka pyta, czy to rzeczywiście prawda. Nagle wszystko łączy się logiczną całość. Te dziewczyny, które pojawiły się znikąd to fanki The Runaways. To jeszcze bardziej mnie stresuje. Nie wiem co o mnie myślą i czy w ogóle poświęcają mojej osobie jakiekolwiek myśli. Może uznają mnie za niepotrzebny dodatek u boku Huntera? Albo są źli, że jestem tutaj zamiast Sam? Czy przyglądają się mojej sukience, którą kupiłam na wyprzedaży? Czy stanę się obiektem kpin?

– Wszystko w porządku? – Mężczyzna spogląda na mnie z lekkim uśmiechem. – Zamyśliłaś się. Dokąd odpłynęłaś?

– Te dziewczyny... – Szepczę. – One są tutaj dla ciebie.

– Wiem.

Wie?! Ma świadomość, że za chwilę zostaniemy otoczeni przez tłum i mówi to z takim spokojem w głosie?!

– Widziałeś post burmistrza?

– Nie, ale zauważyłem nasze koncertowe koszulki. Nie przejmuj się. Nie odważą się podejść bliżej, będą się co najwyżej gapić i strzelać zdjęcia z ukrycia.

– Chcesz mi powiedzieć, że dzięki temu, że spaceruję z przystojnym frontmanem zespołu rockowego mogę stać się popularna w social mediach? – Staram się obrócić to w żart.

– Jest taka opcja. – Przyznaje, a za chwilę łypie na mnie okiem. – Powiedziałaś, że jestem przystojny?

– Nie. – Śmieję się.

– Cholera, już miałem nadzieję. – Szturcha mnie delikatnie ramieniem.

– Jesteś nieziemsko przystojny. – Chichoczę dając mu kuksańca w bok. – Ale to dlatego, że mam słabość do amerykańskich szkotów.

Hunter wybucha głośnym śmiechem.

– Amerykańskich szkotów? – Parska.

– To idealne określenie. – Bronię się, choć także zaczynam odczuwać rozbawienie. – Sprany Brytyjczyk.

– Kiedyś zabiorę cię do Edynburga. – Mówi totalnie mnie zaskakując. – Powinnaś zobaczyć miasto, w którym się urodziłem.

Niespodziewanie moje serce zamiera, a nieprzyjemne dreszcze przechodzą przez całe ciało. Nie chcę myśleć o pani Weston i tym co mi powiedziała na temat pochodzenia Huntera. To na pewno wina alkoholu. Kobieta była pijana i zaczęła opowiadać różne historie, podobnie jak wtedy, gdy powiedziała mężczyźnie, że mnie uratowała. Nie ma żadnego innego wyjaśnienia. Nie od dziś wiadomo, że pijani lubią tworzyć swoją własną rzeczywistość, coś kompletnie oderwanego od życia, które znają. Hunter jest szkotem, powtarza to wiele razy. Jeśli mam być szczera, to nadal zdarza mi się nie rozumieć niektórych słów, szczególnie gdy jest zdenerwowany, bo mówi niezwykle szybko. Czy Ryan Hartwell z Anglii przyswoiłby obcy akcent? Czy mógłby być...szkotem? Od natłoku myśli boli mnie głowa i tracę poczucie...wszystkiego. Nie wiem kiedy znów znajdujemy się nad jeziorem, nie wiem, w którym momencie na festynie zgromadziło się tak wiele osób, a już na pewno nie wiem skąd u licha połowa dziewcząt ma na sobie koszulki z graficzną podobizną Huntera. Trochę mnie to przeraża, więc zerkam na mężczyznę, ale na jego twarzy nie widać zmartwienia. Jest wyluzowany, nawet kilka razy unosi dłoń, by pomachać kilku fankom. Ten z pozoru naturalny gest sprawia, że wyraźnie zauważam przepaść między naszym życiem. Sława, muzyka, wyrywająca się publiczność to jego świat. Świat, do którego mi za daleko...

THINGS WE LOST (ZOSTANIE WYDANE)Where stories live. Discover now