Rozdział 22 (ciąg dalszy)

529 60 10
                                    

                                                        ***

                                                   SUMMER

Zewsząd docierają do mnie przytłumione głosy. Próbuję podnieść się na łóżku, ale moje mięśnie są tak słabe, że nie jestem w stanie. Cholera, co się stało? Dlaczego moja głowa tak bardzo pulsuje? Krzywiąc się unoszę dłoń i masuję okrężnymi ruchami palców skronie. Nic nie pamiętam. Czuję jak serce rwie się w piersi, oddech mi przyspiesza i wtedy uświadamiam sobie, że pomieszczenie, w którym jestem jest...puste. Nieufnie spoglądam na białe ściany i białe płytki podłogowe, które są tak czyste, że widzę w nich swoje przerażone odbicie. Moje dłonie przesuwają się po gładkim materiale. Satyna. Walcząc z zawrotami głowy siadam na łóżku. Jest ogromne i ma...baldachim? Jezu. Nigdy wcześniej nie leżałam na łożu z pieprzonym baldachimem. Co się tutaj dzieje? Nagle moją uwagę przykuwa przekręcana gałka, wstrzymuję powietrzę czekając, aż postać wejdzie do pokoju. Zaciskam dłonie na pościeli usiłując zatrzymać strach, ale na próżno. Czy to szpital? Wylądowałam w jakieś izolatce? Ale w takich miejscach nie ma lejącej się satyny, a co dopiero łoża z baldachimem. A jeśli to sen? Najbardziej pokręcony koszmar jaki kiedykolwiek wyśniłam.

– Och, już nie śpisz.

Moje źrenice rozszerzają się na dźwięk znajomego głosu. Carl? W uszach słyszę szum własnej krwi. Boli mnie całe ciało.

– Co się stało? Skąd te głosy? – Pytam go cicho. – Nic nie pamiętam. Carl, proszę... – Patrzę na niego błagalnie. – Powiedz mi co się stało.

– Oglądałem telewizję. Wszystko dobrze? Naprawdę nic nie pamiętasz? – Wydaje się zaniepokojony. Rusza w moim kierunku. Zauważam, że ma na sobie mundur. Jest na służbie? Siada na skraju łóżka, a materac ugina się pod jego ciężarem. Dolatuje mnie zapach jego wody po goleniu, a kiedy łapie moją dłoń przechodzą mnie dziwne dreszcze.

– Byłaś w azylu.

Rany, nawet tego nie pamiętam.

– Mówiłaś, że czujesz się gorzej, a potem osunęłaś się po ścianie.

– Zemdlałam?

– Tak. Niestety mocno obiłaś prawe ramię. Zabrałem cię do szpitala, a potem wykupiłem leki przeciwbólowe i...

– Przywiozłeś mnie do siebie?

– Tak. – Uśmiecha się gładząc opuszkiem palców mój kciuk. – Mam kilka pokoi, ale ten jest najbardziej odosobniony. Po drugiej stronie są drzewa, uznałem, że będą lepsze niż spaliny z ulicy.

– Dlaczego tutaj jest tak...pusto?

– Nie mam głowy do aranżacji wnętrz. – Śmieje się krótko. – Przepraszam, jeśli czujesz się z tego powodu niekomfortowo.

– Nie, to...– Urywam próbując znaleźć odpowiednie słowo. Cholera, czemu mój umysł jest tak spowolniony? – W porządku, Carl.

– Połóż się. – Mówi pochylając się nad moją twarzą. – Wiem, że jesteś zmęczona. Odpoczywaj, Summer. Ze mną jesteś bezpieczna. Zajmę się tobą najlepiej jak potrafię.

– Co powiedział lekarz?

Carl wzdycha głęboko, a potem delikatnie wsuwa mi kosmyk włosów za ucho.

– Mówiłeś, że wziąłeś mnie do szpitala, prawda?

– Tak, cóż, znów nie jadłaś. Podejrzewają u ciebie anoreksję.

THINGS WE LOST (ZOSTANIE WYDANE)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora