Nie daj się zabić

Start from the beginning
                                    

— Mam wyścig. — powiedział.

Odwróciłam głowę w jego stronę. Opierał się o blat, a ręce miał założone na klatce piersiowej. Patrzył w moje oczy i kamienną miną.

— Jaki wyścig ? — ściągnęłam brwi w niezrozumieniu.

— O ciebie Mila. — powiedział poważnie.

O kurwa. Zapomniałam o tym. Anton ma się o mnie ścigać.

— Kiedy ? — spytałam.

— Dzisiaj.

— O której ?

— 23:30. Bądź gotowa na 21:00. — mówiąc to zalał herbatę.

— Czemu tak wcześnie ? — spytałam i podeszłam po kubek.

— Nie interesuj się. — uniósł kącik ust. Zmrużyłam oczy patrząc nie ufnie na niego.

— Anton ?

— No co ? Bądź gotowa na 21:00 i tyle. — wzruszył ramionami.

— Co ty tym razem knujesz ? — spytałam i ruszyłam z herbatą na balkon.

— Ja ? Nic ? — odpowiedział i poszedł za mną.

Westchnęłam i pokręciłam głową. Nie mam siły już do tego chłopaka. Ciekawe co tym razem wymyślił. Usiadłam na krześle i postawiłam kubek na stoliku. Anton usiadł koło mnie. Boże muszę zapalić.

— Masz peta ? — spytałam.

— Nie. — wziął łyka herbaty.

— Kłamiesz. — powiedziałam.

— Nie kłamie. — spojrzał na mnie z uśmiechem.

— Anton zajebałeś mi paczkę moich ulubionym papierosów i jeszcze mi nie chcesz dać.

— No dobra dam ci ale.. — zrobił przerwę a ja spojrzałam na niego wymownym wzrokiem. — Nie patrz się tak na mnie Mila.

— Czyli jak ? — wzruszyłam ramionami.

— Tak jakbyś chciała mnie zabić, a potem utopić w kwasie. — zaśmiał się.

— A skąd wiesz, że właśnie tego nie chce zrobić ?

— Ponieważ wiem. — uśmiechał się szyderczo i wyjął z kieszeni spodni pety. — A wracając do poprzedniej rozmowy. To dam ci ale zrobisz to o co cię poproszę.

— To o co mnie prosisz ? — spytałam.

— Dowiesz się w swoim czasie. A teraz powiedz. — zrobił przerwę a po chwili powiedział. — Antonie Ozerov zrobię to o co mnie po prosisz.

Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Zaczęłam się tak histerycznie śmiać, że chyba całe Seattle mnie usłyszało.

— Posrało cię chyba. — wytarłam kąciki oczu z łez.

— No to w takim razie możesz się pożegnać z twoimi ulubionymi Camelkami. — zaczął chować paczkę do kieszeni.

— Ej, nie, nie, nie, nie chowaj. — zatrzymałam go. — Dobra. — wzięłam głębszy oddech i spojrzałam w oczy chłopaka i z trudem wypowiedziałam te słowa. — Antonie Ozerov zrobię to o co mnie po prosisz.

Chłopak słysząc te słowa diabelsko się uśmiechnął i podał mi paczkę papierosów. Co za jebany chuj.

— Tylko cię ostrzegam Anton. Nie wymyślaj czegoś głupiego. — powiedziałam ostrym tonem.

— Milka przestań już. Złość piękności szkodzi. — zaśmiał się.

Pokręciłam jedynie głową na jego słowa. Wyjęłam dwa papierosy. Jednego rzuciłam w stronę chłopaka.

Ride Or Die 18+ Where stories live. Discover now