Nie daj się zabić

30.6K 715 1.4K
                                    

Polecam włączyć muzykę do pewnego fragmentu.
Miłego czytania :)


— Ty go zabiłaś ! — wydarł się chłopak i złapał się za głowę.

Siedziałam na ziemi ze łzami w oczach i wpatrywałam się w mojego chłopaka.

— Co ty odjebałaś kurwa ! — złapał mnie za ramiona i podniósł.

Cała się trzęsłam a łzy spływały mi po policzkach. Nie mogłam oddychać.

— Ja nie chciałam. — powiedziałam słabo.

— Nie chciałaś mi kurwa zabić przyjaciela ?! — potrząsnął mną.

— Cole ja.. — nie dokończyłam bo chłopak uderzył mnie z całej siły w policzek.

Zatoczyłam się do tyłu i upadłam znowu na ziemie. Krew zaczęła lecieć mi z nosa i mieszać się z łzami. Odwróciłam głowę i napotkałam wściekły wzrok Cola.

— Jest z ciebie bezużyteczna szmata rozumiesz. Jesteś jedynie głupią dziwką. A do tego zamordowałaś Willa. — wysyczał.

Niepokój cały czas rósł. Zaczęłam szybko łapać powietrze do płuc. Podniosłam się z ziemi i zaczęłam biec. Biegłam przed siebie praktycznie na oślep. Słyszałam za sobą wołania chłopaka ale miałam to w dupie. Cole mnie uderzył. Pierwszy raz. Biegłam tak szybko jak mogłam, aż nie zabrakło mi powietrza. Wbiegłam do jakiegoś lasu i usiadłam ma ziemi. Oparłam się o drzewo i zaczęłam dusić się łzami. W ustach czułam metaliczny posmak. Próbowałam się jakoś uspokoić, ale nie mogłam. Całe moje ciało opanowały drgawki. Ja go zabiłam.

Zabiłam Willa. Mojego najlepszego przyjaciela. Przyjaciela mojego chłopaka. Zabiłam najlepszą osobę na świecie. Jestem morderczynią.


Nagle  się obudziłam, cała zlana potem szybko oddychając. Zdezorientowanym wzrokiem rozejrzałam się dookoła. Anton siedział na fotelu w salonie i patrzył wprost we mnie.

— Co ja tutaj robię ? — spytałam słabo. Chłopak ściągnął brwi i wstał z fotela.

— Zemdlałaś w kuchni. — podszedł do mnie.

— Nie. Ja wyszłam z domu kupić papierosy. A potem.. potem.. — zaczęłam się jąkać.

Wracałam ze sklepu. Krzyk. Błagania o pomoc. Ciemna alejka. Czterech mężczyzn. Chłopak leżący w kałuży krwi.

— Mila co ty gadasz ? — zaśmiał się. — Wyszedłem przed budynek bo dostałem ważny telefon. A potem jak wróciłem ty leżałaś nieprzytomna w kuchni.

— Co ty pierdolisz Anton ?! — krzyknęłam i wstałam z kanapy. — Wyszłam do sklepu po pety po tym jak wyszedłeś. Potem jak wracałam usłyszałam krzyki i błagania o pomoc. Zajrzałam do alejki a w niej było Czterech mężczyzn w kominiarkach i chłopak w kałuży krwi.

— Mila ? — podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona na co cała się spięłam. — Chyba mocno walnęłaś się w głowę upadając. — uniósł kącik ust.

— To nie był żaden sen Anton. I nie zemdlałam w kuchni. A poza tym to było zbyt realistyczne żeby mogło być... — przerwał mi.

— Milka, sny czasami wydają się realistyczne.

— Ale to nie było kurwa snem ! — wysyczałam.

— Przestań już. To był zwykły koszmar. — wyminął mnie. — Chodź zrobię ci herbaty.

To nie był żaden koszmar. Wiem co widziałam. Nie chciałam się z nim kłócić bo i tak mi nie uwierzy, ale dowiem się prawdy tak czy inaczej. Poszłam za nim do kuchni. Anton nastawił wodę a do kubków wrzucił torebki herbaty. Usiadłam przy wyspie kuchennej.

Ride Or Die 18+ Where stories live. Discover now