Rozdział 42

947 61 9
                                    

Carmen POV:

Z niedowierzaniem patrzyłam, jak Hope wychodzi z naszego domu. Zrobiło mi się przykro, lecz czułam taki ból, że nie potrafiłam myśleć o niczym innym.

Ashton złapał mnie i przeszedł ze mną na kanapę. Położyłam się, a ten spanikowany uklęknął przede mną. Każdy ruch sprawiał, że skurcz się nasilał. Złapałam się za brzuch, zaciskając szczękę.

-Co Ci jest?! Gdzie Cię boli?! Co się dzieje?! -zasypał mnie pytaniami. Był bardziej przerażony, niż ja..

Skręcałam się z bólu, ciężko było mi odpowiedzieć. Położył dłoń w miejscu, za które najbardziej się trzymałam. -James, dzwoń po pogotowie! -zwrócił się do stojącego obok chłopaka.

-Nie! -zebrałam w sobie siłę i odezwałam się, mocno ściskając jego dłoń. Szpital to ostatnie miejsce, w którym chciałabym teraz być.

-Na co czekasz? Dzwoń! -poganiał go.

-Przechodzi mi.. -skłamałam.

-Nie słuchaj jej i dzwoń do cholery! -wrzasnął.

-Ashton, to jej decyzja.. Jest lepiej, nie przesadzaj. -próbował go uspokoić.

-Wiem, kiedy kłamie, znam ją. Podaj mi telefon, sam zadzwonię!

-Do kurwy nędzy, ona nie chce jechać do szpitala! Nie możesz jej do niczego zmusić. Przestań panikować, przecież nie umiera! Nic dziwnego, że boli ją brzuch, od dwóch tygodni żyje w ciągłym stresie. -odpowiedział. To chyba do niego dotarło. Chwilę zastanawiał się, ale postanowił odpuścić.

-Chociaż przynieś jakieś tabletki, nie stój tak. -rozkazał. Posłuchał go i odszedł w stronę kuchni, zostawiając nas samych. Bałam się, że będzie nalegał.. Dobrze, że zmienił zdanie.

Położyłam się na boku, a ten sięgnął po koc. Przykrył mnie nim, po czym usiadł na kanapie, obok moich nóg. Nie odwracał ode mnie wzroku, ciągle nnie obserwował.

James wrócił bardzo szybko. Podał mu opakowanie leków rozkurczowych, a ten w pośpiechu wyciągnął z niego dwie tabletki. Sięgnął po szklankę wody znajdującą się na stole. Spróbowałam wstać, co wiązało się z nasileniem bólu. Usiadłam tylko na chwilę, aby je popić.

Z powrotem opadłam na kanapę. Miałam ochotę głośno jęknąć, ale musiałam się powstrzymać. Nie chciałam wzbudzać niepotrzebnej paniki.

Zamknęłam oczy, skupiając się na oddechu. Zastygłam w bezruchu, analizując wszystko, co przed chwilą się wydarzyło. Zachciało mi się płakać.. Hope zachowała się okropnie. W jej oczach zauważyłam pustkę. Była obojętna, w ogóle się nie przejęła. Nie spodziewałam się tego po niej.

Znowu zostaliśmy sami, James poszedł na górę. Ból powoli przechodził. Z każdą minutą było go coraz mniej. To było straszne..

-Jak się czujesz, Misia?.. -zapytał Ashton. Mówi tak do mnie, gdy jest zmartwiony. To moje ulubione zdrobnienie, jakiego używa.

-Jest lepiej. -przyznałam, tym razem szczerze.

-Wystraszyłaś mnie. -odpowiedział. Wiem, że nie miał tego na celu, ale poczułam się winna. Sprawiam same kłopoty.

-Przepraszam.. -mruknęłam, przecierając policzki. Gdy cierpiałam, łzy w moich oczach pojawiły się zupełnie odruchowo.

-Nie przepraszaj za ból, kochanie.

-Nie chodzi o ból. Przepraszam za to, że jestem problemem..

-Nie byłaś, nie jesteś i nigdy nie będziesz problemem. -odparł, ale na to nie zareagowałam.
-Carmen, spójrz na mnie. -poprosił. Tak też zrobiłam.
-Wiem, że dużo przeszłaś i czasami ciężko Ci uwierzyć w moje słowa, ale nigdy nie byłem bardziej szczery. Jesteś dla mnie wszystkim.. Kocham Cię, powtarzam Ci to każdego dnia. -wyznał, a ja słabo się uśmiechnęłam.

Przesunęłam się, tym samym robiąc mu miejsce. Położył się obok mnie, a następnie czule mnie objął. Było ciasno, więc oboje przylegaliśmy do siebie całym ciałem.

-Ja Ciebie też. Najbardziej na świecie.. -odpowiedziałam, łapiąc za jego dłoń. Przełożyłam ją do ust, po czym czule ją pocałowałam.

-Spokojnie zaśnij.. Będę tu przy Tobie. -szepnął. Delikatnie pocałował moją szyję, przytulając mnie nieco mocniej. Uśmiechnęłam się, pomimo ogromnego zmęczenia. Bycie kochanym to najlepsze uczucie, jakie kiedykolwiek doświadczyłam.

♡♡♡

Obudziłam się, gdy było już ciemno. Ashtona nie było obok, nie dziwię się. Musiałam spać naprawdę długo..

Powoli ściągnęłam z siebie koc, po czym usiadłam. Rozejrzałam się, szukając swojego telefonu. Nie zobaczyłam go, prawdopodobnie został w kuchni. Podniosłam się i tam przeszłam. Tak, jak myślałam, leżał na blacie.

Spojrzałam na wyświetlacz w celu sprawdzenia godziny, ale moją uwagę przykuło coś innego. Wiadomość od kolejnego nieznanego numeru.. Kevin.

Masz bardzo ładne ciało, uważaj na siebie. Chyba nie chciałabyś, żeby ktoś oblał Cię kwasem, prawda?

Wyżej wysłał zdjęcie naszego okna.. Zrobił je wczoraj, gdy uprawiałam seks z Ashtonem. Widać na nim, jak całujemy się prawie nadzy. Łzy wypełniły moje oczy w ciągu sekundy. Cały ten spokój odszedł w niepamięć.. Teraz przerażenie było jedynym, co czułam. Ogarnęła mnie panika, nie wiedziałam, co robić. Dotarło do mnie, że przez chwilę było spokojnie, ale wcale nie byliśmy bezpieczni. To tylko pozór, Kevin nigdy nie da nam spokoju. Nawet gdy mu zapłacę, będzie chciał więcej i więcej.

Telefon wyleciał z moich trzęsących się rąk i rozbił się na podłodze, ale absolutnie się tym nie przejęłam. Jak najszybciej pobiegłam do drzwi.

Zamykałam każdy możliwy zamek, gdy usłyszałam kroki. Chwilę po tym zobaczyłam zdezorientowanego Ashtona. Podniósł mój telefon i zamarł. Nie wiedział co powiedzieć.

-Kurwa.. -wymamrotał.

Zaczęłam płakać, panicznie ciągnąc za klamkę. Musiałam obsesyjnie sprawdzać, czy na pewno są zamknięte. Atak paniki zawładnął mną na tyle, że nie byłam w stanie trzeźwo myśleć.

Chłopak zbliżył się i szybko mnie przytulił. Schowałam się w jego silnych ramionach, ale mimo to, czułam się osaczona.

-Spokojnie, jestem tu. To zdjęcie z wczoraj, teraz nikogo tutaj nie ma. -powiedział, lecz mimo to, nie mogłam złapać oddechu. Odsunął mnie od siebie, aby spojrzeć mi głęboko w oczy. Sam był wystraszony, ale starał się zachować zimną krew i mnie uspokoić.
-Oddychaj.. -polecił. Zauważył, że mam z tym problem i przez panikę nie mogę złapać oddechu.

-Mam tego dość.. Mam dosyć tego strachu.  -zapłakałam. Szybko przeszłam do salonu, aby usiąść na kanapie. Ledwo co trzymałam się na nogach, serce biło mi jak szalone.

-Wiem.. -westchnął, podchodząc do mnie. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego zatroskane oczy.
-Mi też jest ciężko, ale obiecuję Ci, że niedługo to wszystko się skończy. -zapewnił, ocierając moje łzy. Trudno jest mu patrzeć na mnie w takim stanie..

Nagle obok pojawił się James. Ashton zauważył go i od razu mnie puścił.

-Poczekaj tu z nią. -zwrócił się do niego.

-Nie zostawiaj mnie tutaj! -mocno złapałam go za koszulkę. Stałam się jeszcze bardziej spięta.

-Pójdę sprawdzić kamery przed domem. Powiadomię Logana i Nataniela, zaraz wrócę.. -odpowiedział. Zniżył się, a następnie rozpoczął czuły pocałunek. Przymknęłam powieki, oddając to.

Oddalił się, przestałam czuć jego wargi. Powoli otworzyłam oczy, co wiązało się ze spłynięciem łez. Pustka..

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Where stories live. Discover now