Rozdział 33

968 58 17
                                    

Carmen POV:

Minęło wiele godzin. Było to trudne, ale udało mi się nieco uspokoić. Powtarzałam sobie, że wszystko będzie dobrze. Zdobędę pieniądze i mu je oddam. Następnego dnia zabiorę Ashtonowi kartę i dokumenty. Pomyśli, że je zgubił, a my będziemy bezpieczni. Da nam spokój, pozwoli nam normalnie żyć. Uwolnimy się od niego.. Wszystko. Będzie. Dobrze.

Siedziałam w kuchni, gdy nagle usłyszałam, jak ktoś pociąga za klamkę. Przerażona wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi. Stanęłam na palcach i zajrzałam przez wizjer. Ashton..

Otworzyłam drzwi z wszystkich zamków, aby mógł wejść. Przekroczył próg, a ja od razu się w niego wtuliłam. Robiłam wszystko, żeby się nie rozpłakać. Gdy go zobaczyłam, z jednej strony zrobiło mi się lżej. Z drugiej zaś walczyłam ze łzami.

-Czemu nie odbierałaś? Dzwoniłem jakieś dziesięć razy. Pisałem, nawet nie wyświetliłaś. -objął mnie. Ignorowałam go głównie ze strachu przed Kevinem, ale też nie chciałam, aby słyszał mnie w takim stanie. Dostałam silnego ataku paniki.. Wygadałabym się, a to znaczyłoby nasz koniec.

-Źle się czułam, cały dzień spędziłam w łóżku.

-Mogłaś zadzwonić, wróciłbym wcześniej. -puścił mnie i udał się do kuchni. Poszłam za nim. Długo myślałam co powiedzieć, ale w końcu się odezwałam.

-Mógłbyś pożyczyć mi kartę? Chciałam iść na zakupy z Hope. -wymyśliłam, gdy ten nalewał sobie coli do szklanki.

-Nie trzeba, mam gotówkę. -wyciągnął portfel z kieszeni. Otworzył go i wyjął wszystkie banknoty. Było ich dużo. Tak dużo, że dalsze naleganie na kartę byłoby podejrzane. Znowu zachciało mi się płakać. Muszę wymyślić coś innego..

Spojrzał mi w oczy. Przyjrzał mi się i chyba zauważył, że coś jest nie tak. Musiałam posłać mu fałszywy uśmiech.

Brałam pieniądze, gdy ten nagle złapał mnie za rękę. Była czerwona od wbijania w nią paznokci.

-Co to?.. -zaczął ją oglądać. Miałam tylko chwilę na wymyślenie wymówki.

-Bawiłam się z psami, podrapały mnie. -skłamałam.

-Nie pozwalaj na to, bo będą robić to częściej. -odpowiedział przejęty. Nienawidzę go okłamywać. Szczególnie w takich sprawach, ale chodzi o nasze dobro.

-Muszę się położyć, boli mnie głowa.

-Przecież miałaś iść na zakupy. -zmarszczył brwi.

-Chodziło mi o jutro. Dzisiaj jest już późno.

Spojrzał na mnie wzrokiem, jakby coś podejrzewał. Było mi coraz ciężej, więc odwróciłam się i szybko poszłam na górę.

Łzy spłynęły mi po policzkach dopiero, gdy zamknęłam drzwi od sypialni. Czułam zbyt wiele emocji naraz. Strach, smutek i złość. Wszystko mieszało się w jedną całość, której nie mogłam znieść. Zupełnie tak, jakby każdą sekunda prowadziła do czyjejś śmierci. Nie mogę znieść myśli, że ktoś może przeze mnie cierpieć.

Położyłam się na łóżku. Przykryłam się kołdrą i przysunęłam telefon bliżej. Musiałam mieć go przy sobie, gdyby Kevin znów zadzwonił.

Nagle usłyszałam, jak Ashton wchodzi do środka. Zamknęłam oczy, udając, że śpię. Byłam odwrócona do niego tyłem. Westchnął, po czym usiadł obok mnie.

-Przestań. Wiem, że nie śpisz. Położyłaś się sekundę temu..

-Jestem bardzo zmęczona. -mruknęłam.

-A ja jestem bardzo zmartwiony. -odpowiedział.

-Niepotrzebnie.. -ciężko było mi to wydusić.

-Wiesz, że możesz o wszystkim mi powiedzieć? -zadał mi pytanie. Właśnie, że nie mogę. W tym jest problem.

-Tak. Powtarzam Ci.. Wszystko jest dobrze. Jestem chora, przeziębiłam się. -skłamałam. Powiedziałam to nieco pewniej, przez co zabrzmiało to prawdziwie.

-Nie masz gorączki. -powiedział po przyłożeniu dłoni do mojego czoła.

-Daj mi kurwa spokój! Czego nie rozumiesz?! -podniosłam głos.

Wstał, a następnie wyszedł. Poczułam się strasznie.. Niemal od razu zakryłam usta dłonią i zaczęłam płakać. Jak to możliwe, że jedna osoba może zagrozić każdemu i wszystkiemu, co kocham?..

♡♡♡

Coraz bardziej zanosiło się na deszcz, ale nie mogłam się zatrzymywać. Musiałam iść w bardzo szybkim tempie, przez co jeszcze mocniej biło mi serce. Chodzenie po mieście w środku nocy jest okropne, szczególnie w tej sytuacji.

Kevin znów zadzwonił do mnie ze strzeżonego numeru. Gdy tylko to zauważyłam, wybiegłam z sypialni, w której spał Ashton i odebrałam. Próbowałam tłumaczyć się, ale nie dał mi powiedzieć ani słowa. Poinformował tylko gdzie mam się z nim spotkać i że pożałuję, jeśli nie przyjdę. Nie chciałam się przekonać.. Kazał przyjść mi pod klub ze striptizem. Prawdopodobnie to tam chciał wydać te pieniądze.

Nigdy się tak nie bałam. Ledwo co chodziłam, czułam się okropnie. Cała drżałam, z nerwów rozbolał mnie brzuch. Wiedziałam jednak, że muszę to zrobić. Nie mogę pozwolić na to, aby posunął się dalej.

Z każdym krokiem byłam bliżej. Miałam ochotę zawrócić i uciec, ale nie mogłam. Za bardzo bałam się skrzywdzenia Ashtona.

Miałam mieć piętnaście tysięcy, a mam półtora.. Dam mu to i zapewnię, że zdobędę więcej. Chodzi mu tylko i wyłącznie o to, aby zobaczyć na ile mnie stać. Spróbuję z nim porozmawiać.. Jest człowiekiem, musi mieć choć odrobinę serca.

Chwiejnym krokiem dostałam się do planowanego miejsca. Wokół klubu nie było dosłownie nikogo. Gdy to dostrzegłam, łzy same zaczęły cisnąć mi się do oczu.

Wzięłam wdech, pokonując ostatnie metry.
Zobaczyłam go. Stał w zaułku. Jego spojrzenie mnie sparaliżowało.

Podszedł do mnie i mocno złapał mnie za nadgarstek. Obejrzał się, aby spojrzeć, czy nikt nie idzie.

Zaciągnął mnie na koniec ślepej uliczki. Ciężko oddychałam, nie mogąc nic z siebie wydusić.

-Spójrz na mnie. -rozkazał, ale zwyczajnie nie miałam na to odwagi. -Patrz, kurwa! -krzyknął, łapiąc mnie za podbródek. Teraz byłam do tego zmuszona. Nigdy nie widziałam bardziej przerażającego człowieka. Zachowaniem przypominał mi mojego brata, przez co wszystko było dla mnie jeszcze trudniejsze. -Gdzie masz pieniądze? -zapytał, a ja drżącymi rękami otworzyłam torebkę. Podałam mu banknoty. Wściekł się.. -Żartujesz sobie ze mnie?! -wrzasnął, mocniej dociskając mnie do muru.

-Nie mam więcej.. -zapłakałam.

-Wyraziłem się niejasno?! Masz mnie za debila?!

-Zdobędę.. Naprawdę zrobię to i.. -przerwał mi.

-Zapłacisz w inny sposób, szmato. Dostaniesz karę, na jaką zasłużyłaś. -wycedził. Nagle przyłożył mi broń do skroni. Pisnęłam, jednocześnie zanosząc się płaczem. Byłam przerażona jak nigdy.. Nie wiedziałam co się dzieje.

Byłam w takim szoku, że niczego nie czułam. Zimna metalu, a nawet jego dotyku.. Byłam sparaliżowana. Zatkał mi usta dłonią, ale mimo to, próbowałam krzyczeć.

-Twój krzyk tylko mnie podnieca. To Twoja wina, sama się o to prosiłaś.. Może teraz zrobisz, co należy!

Chciałam go odepchnąć, ale był za silny. Nie miałam najmniejszych szans.. Zamknęłam oczy, aby na to nie patrzeć.

Przygotowywałam się na najgorsze, gdy nagle ktoś go ode mnie odciągnął.

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Where stories live. Discover now