Rozdział 6

1.4K 89 15
                                    

Carmen POV:

Łóżko w sypialni było najwygodniejszym jakie kiedykolwiek miałam, ale mimo to, wcale się nie wyspałam. Po słowach Hope nie mogłam zasnąć i ciągle myślałam. Gdyby tego było mało, stresuję się szkołą. Dziś jest jedynie rozpoczęcie roku szkolnego, ale i tak czuję się spięta.

Ashton wszedł do pokoju, gdy przeglądałam się w dużym lustrze. Stanął za mną i przytulił mnie od tyłu.

-Wyglądam głupio? -zapytałam, podając mu dużą różową kokardę. Założyłam białą sukienkę w kwiaty i różowy kardigan.

-Wyglądasz ślicznie. -odpowiedział z uśmiechem. Wpiął mi ją we włosy, po czym ostatni raz przeczesał je palcami.

-Używałam lokówki, zostaw. -zaśmiałam się. Odwróciłam się, a następnie czule go pocałowałam. Sprawił, że pocałunek stał się długi i namiętny. -Teraz będę musiała poprawić szminkę.. -zachichotałam, a ten oblizał usta.

-Wiśniowa.. Moja ulubiona. Idź, ale się pospiesz. Zaraz wychodzimy. -dał mi ostatniego szybkiego buziaka. Puścił mnie, więc poszłam do łazienki.

Poprawiłam makijaż i wpatrzyłam się w swoje odbicie w lustrze. Jestem zestresowana i czuję się okropnie, ale nikt nie musi tego po mnie widzieć. Jeśli sprawię wrażenie słabej, automatycznie się taka stanę. Nie chcę dłużej być ofiarą losu. Nie mogę.

Wyszłam z łazienki i od razu zeszłam na dół. Ashton stał w kuchni, wpatrując się w komórkę.

-Jesteś pewna, że nie chcesz niczego zjeść? -zapytał.

-Nie dam rady, za bardzo się stresuję. -przyznałam, a ten westchnął.

-Niepotrzebnie. Ciebie nie da się nie lubić, mówiłem Ci to. Wszystko będzie dobrze, musisz tylko w to uwierzyć. -zebrał kluczyki z blatu.

-Mam nadzieję.. -przeszliśmy do przedpokoju, gdzie zabrałam torebkę z wieszaka.

Założyliśmy buty, po czym opuściliśmy mieszkanie. Hope stała przy samochodzie, paląc papierosa. Wyrzuciła go, gdy zobaczyła, że już wyszliśmy. Nocowała u Logana, więc wygodnie było jej z nami jechać. Urocza z nich para, pasują do siebie.

Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja zmarszczyłam brwi.

-Jest bardzo źle? Mogłam ubrać coś ciemnego.. Te ubrania są ładne, ale nie na mnie. -mruknęłam. Ashton zamknął drzwi, po czym podszedł do nas i odblokował samochód kluczykiem.

-Nie gadaj takich głupot, wyglądasz uroczo. Po prostu nie spodziewałam się, że aż tak się postarasz. -przytuliła mnie na powitanie.

-Chcę zrobić dobre wrażenie. -odpowiedziałam.

-Hope, pilnuj jej. Jeśli ubrała się tak dla jakiegoś chłopaka, to zabiję skurwysyna. -zaśmiał się Ash, wsiadając do auta.

♡♡♡

Rozpoczęcie nie trwało zbyt długo. Dyrektor powiedział jedynie kilka słów, niepotrzebnie w ogóle tu przychodziłyśmy. Staram się nie oceniać nikogo po okładce, dlatego nie mam jeszcze opinii na temat klasy. Wiem tyle, ile mówiła mi Hope. Śmiałam się jak głupia, gdy opisywała dziewczyny. Brzmiało to jak ,, tej nie lubię, ta jest dziwką, a ta ubiera się jakby kradła ciuchy z kontenera dla biednych, chociaż chwali się, że jest bogata ". Kocham jej poczucie humoru, przy niej nie czuję się tak bardzo spięta.

Po rozpoczęciu wyszłyśmy do galerii handlowej. Oglądałyśmy ubrania, ale obydwie nie miałyśmy przy sobie za dużo pieniędzy. Zrobiłyśmy za to zakupy w drogerii. Poleciła mi wiele kosmetyków, o których nigdy nie słyszałam. Może za szybko się do niej przywiązałam, ale mam wrażenie, że znalazłam przyjaciółkę.

Skorzystałam z okazji i weszłam do apteki. Kupiłam test ciążowy.. Cholernie się boję i chociaż to wypieram, muszę mieć pewność.

-Spodobał Ci się jakiś typ z klasy? -zapytała. Wracamy właśnie do domu, nie przestajemy rozmawiać.

-W sensie?

-Czy któryś zwrócił Twoją uwagę. Wiem, że mamy chłopaków, ale na chwilę o tym zapomnijmy. -powiedziała, a ja zaczęłam się zastanawiać.

-Ten wysoki w czarnej koszuli był nawet uroczy.

-Uroczy psychopata, jest nienormalny. Dla mnie każdy z nich jest spierdolony, ale jeśli miałabym wybierać, wybrałabym Dylana. To ten najwyższy. Jest w porządku, ale to totalny ćpun. Przychodzi na haju i każdego wkurwia.

-Nauczyciele nie reagują? -zapytałam zdziwiona.

-Każdy ma wyjebane. Robisz co chcesz, nikogo nie obchodzisz. -odpowiedziała. Zatrzymałyśmy się pod domem.

-Wejdź, oddam Ci lokówkę. -nagle sobie o niej przypomniałam. Pożyczyła mi ją rano.

-Nie będzie Ci już potrzebna? -dopytała.

-Raczej nie, najwyżej znowu pożyczę. -otworzyłam drzwi. Weszłyśmy do środka. Miałyśmy od razu pójść na górę, ale usłyszałyśmy śmiech Ashtona i Logana. Siedzieli na tarasie. Kocham słuchać jego śmiechu. Cieszę się, że jest tu szczęśliwy.

-Jestem ciekawa o czym gadają.. -powiedziała półszeptem. Cicho podeszłyśmy do otwartych drzwi i schowałyśmy się za ścianą. Na stole zauważyłam prawie pustą butelkę wódki.

-A co z tą ciążą? Carmen wczoraj coś wspomniała. -Logan wlał resztkę do kieliszków. Ashton automatycznie spoważniał.

-Od jakiegoś czasu wymiotuje. Ostatni raz się nie zabezpieczaliśmy, więc myślę o najgorszym. -był tak pijany, że ledwo co mówił.

-Cholera, słabo..

-No trochę. Nie wyobrażam sobie tego. Mam nadzieję, że dostanie magicznie okresu i o tym zapomnimy. Nie zrozum mnie źle, dzieci są urocze, ale czyjeś. Nie jestem na to gotowy.

-Dokładnie. Nie wiem co zrobiłbym, gdyby Hope zaszła. Nawet nie chcę myśleć co przeżywasz.

-Boję się, zmarnuję sobie życie. Tak samo Carmen, jest za młoda. Chcę z nią podróżować, zobaczyć cały świat. Dać jej coś więcej, niż obsrane pieluchy, rzygi i wrzaski jakiegoś wkurwiającego bachora. -to zdanie zabolało mnie najbardziej. Poczułam jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Nie spodziewałam się, że jest w stanie powiedzieć coś takiego.

Zawiedziona patrzyłam jak wypija kolejny kieliszek, nie potrafiąc nic z siebie wydusić.

-Zawsze można usunąć. -wzruszył ramionami Logan. Nie chciałam słuchać tego ani minuty dłużej. Odeszłam, przecierając policzki. Łzy w moich oczach pojawiły się w ciągu sekundy. Nawet teraz mnie nie zauważyli.. W pośpiechu zaczęłam kierować się do łazienki.

-Jest pijany, nie chciał tego powiedzieć! -Hope szybko dogoniła mnie na piętrze.

-Podobno pod wpływem alkoholu ludzie mówią wszystko, czego nie powiedzieliby na trzeźwo. -zatrzymałam się i zaczęłam szukać testu ciążowego w torebce.

-Może poczekaj, aż emocje trochę opadną.. -poradziła.

-Nie mam na co czekać. Muszę wiedzieć, teraz. Nie wytrzymam tego dłużej. Chcę mieć pewność, żeby zacząć działać.

-Co? O czym Ty mówisz? -zmarszczyła brwi.

-Dziękuję Ci za wszystko, ale chcę zostać sama. Zobaczymy się jutro. -weszłam do łazienki i trzasnęłam drzwiami. Zamknęłam je, po czym drżącymi dłońmi wyciągnęłam test. Przeczytałam instrukcję i od razu go wykonałam.

Odłożyłam go na umywalkę, a następnie wytarłam się i naciągnęłam bieliznę. Wpatrywałam się w podłogę, bo w swoje odbicie zwyczajnie nie potrafiłam. Sprawdziłam godzinę na telefonie, po czym zatraciłam się w myślach.

To było najdłuższe pięć minut w moim życiu. Cholernie bałam się spojrzeć, ale w końcu wstałam i to zrobiłam. Dwie kreski.. Poczułam, że robi mi się słabo.

Dopiero wtedy zaczęłam zanosić się płaczem. Zatkałam usta dłonią, nie wiedząc co robić. Nigdy nie byłam tak bezradna.

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Where stories live. Discover now