Rozdział 15

1.4K 74 12
                                    

Carmen POV:

Zobaczyłam jakąś dziewczynę leżącą na szpitalnym łóżku. Jej twarz owinięta była bandarzami. Otworzyła oczy.. Ich kolor był taki sam, jak mój.

Pielęgniarka zbliżyła się i odsłoniła jej śliczną buzię. Nigdy nie widziałam piękniejszego człowieka. Jej nos, usta, policzki.. Rzęsy, brwi. Wszystko zagojone. Nieskazitelne. Idealne..

-Proszę zobaczyć efekt. -powiedziała. Wyszła z sali, zostawiając ją samą. Dziewczyna odchyliła kołdrę, po czym podeszła do lustra. Jej nagie ciało było bardziej, niż perfekcyjne. Każdy centymetr wyglądał niesamowicie. Na jej ręce zauważyłam tatuaż. Cholera, to ja.. Nie poznałabym siebie, gdyby nie ten napis. Lust For Life.. To naprawdę ja.

Uśmiechnęłam się, podziwiając swój nowy wizerunek. Ani śladu po rozstępach. Ani jednej blizny.. Zaczęłam śmiać się, dotykając idealnie gładkiej skóry. Nawet głos miałam inny.. Brzmiałam uroczo, a nie dziwnie. Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa. Czułam to pierwszy raz w całym swoim życiu.

♡♡♡

-Carmen?.. -usłyszałam zaniepokojony głos Ashtona. Znów otworzyłam oczy. Nie byłam w klinice i co najgorsze, absolutnie nie czułam się dobrze. Pusto wpatrzyłam się w sufit, biorąc wdech. Żałuję, że się obudziłam. Wolałabym dalej patrzeć na osobę, którą nigdy nie byłam. -Dlaczego płaczesz? -zapytał.

-Miałam dobry sen, to ze szczęścia. -mruknęłam. Szczęśliwa byłam minutę temu, teraz mam ochotę ze sobą skończyć.

-Co Ci się śniło?

-Ty. -skłamałam.

-Jesteś głodna? Może zrobię nam śniadanie. -zaproponował.

-Jak chcesz.. -odwróciłam się do niego plecami. Prawdopodobnie i tak niczego nie zjem. Mam w głowie swoje idealnie sczupłe ciało. Mój mózg nie pozwoli mi nawet na kęs.

Wyszedł. Czekałam, aż zejdzie na dół, aby móc się rozpłakać. Przez chwilę to miałam.. Przez chwilę czułam się dobrze, patrząc w lustro. Przez chwilę..

Czemu nie jestem piękna, jak inne dziewczyny? Dlaczego nie ja? Chciałabym urodzić się w innym ciele. Być kimkolwiek, ale nie sobą. Nienawidzę siebie. Tego jak wyglądam, jak się zachowuję i jak mówię. Swojej skrzywionej psychiki i traumy, którą trzymam w sercu. Muszę uważać na każdą kalorię, podczas gdy inni jedzą tyle, ile chcą. Nie mają wyrzutów sumienia, nie myślą o tym. Mam tego dość. Mam dość tego gówna..

Wstałam z łóżka i założyłam koszulkę Ashtona. Od razu skierowałam się do łazienki. Nie mogę pozwolić na to, żeby zobaczył mnie w takim stanie. Znowu zacząłby się martwić..

Zobaczyłam siebie w odbiciu szyby. W ogóle nie przypominałam swojej idealnej wersji.

Weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się tyłem do lustra. Patrzenie na siebie zwyczajnie sprawiało mi ból.. Zatkałam usta dłonią, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku podczas płaczu. Gdybym mogła, naprawdę zrobiłabym wszystkie te operacje. Gdy Ashton zapytał mnie kiedyś co chciałabym dostać na prezent, odpowiedziałam, że zabiegi. Nie zgodził się i zaczął te swoje wykłady.
Nie wiem co we mnie widzi.. Znajduje we mnie wszystko, czego ja nie potrafię. Dla niego jestem różą. Dla siebie jestem chwastem.

Nagle zapukał do drzwi, przez co musiałam uspokoić się w kilka sekund. Nienawidzę tego uczucia..

-Wszystko w porządku? -zapytał.

-Tak. -skłamałam, ale zdradził mnie mój załamujący się głos.

-Wyjdź, nie wierzę Ci. -rozkazał. Kurwa.. Odwróciłam się i na siebie spojrzałam. Byłam do tego zmuszona, musiałam zobaczyć w jakim jestem stanie. -Carmen, wystarczy jedno pchnięcie i sam otworzę drzwi. Wyjdź.. -slychać było, że jest przejęty. Wzięłam wdech, po czym przekręciłam zamek. Od razu pociągnął za klamkę. -Co się dzieje? -spojrzał na mnie zmartwiony.

You Can Be The Boss 2Where stories live. Discover now