Rozdział 2

1.5K 80 9
                                    

Carmen POV:

Nie zostało nam dużo drogi, jechaliśmy może z dziesięć minut. Przez cały ten czas bawiłam się paznokciami, próbując zachowywać się naturalnie. Starałam się, ale mimo to, Ashton coś zauważył. Myślałam, że będzie mnie dręczył, ale dał sobie spokój po pierwszym pytaniu. Oczywiście na nie nie odpowiedziałam. Nie jestem gotowa na tą rozmowę.. Muszę ułożyć ją sobie w głowie.

Zaparkowaliśmy przed domem. Nie wyróżniał się on niczym szczególnym.
Opuściliśmy samochód i podeszliśmy do bagażnika. Chłopak od razu chwycił za uchwyt torby i zabrał ją, abym nawet jej nie dotknęła. Nienawidzę, gdy wszystko przede mną ukrywa.. Szczerość jest najważniejsza, a on o niczym mi nie mówi. Minęło dużo czasu. Chciałabym poznać prawdę, nawet, jeśli byłaby bolesna. Skrywa tajemnice, ale prędzej, czy później wszystko wyjdzie na jaw.

Westchnęłam, zabierając jedną walizkę. Zablokował samochód kluczykiem i podeszliśmy do drzwi. Zapukał do nich, a ja znów zaczęłam bawić się paznokciami. Dostrzegł, że jest mi trudno, więc postawił rękę na moich plecach.

Już po chwili otworzył nam wysoki brunet. Z uśmiechem spojrzał na Ashtona, po czym objął go na powitanie. Wręcz nie mogłam uwierzyć, że są do siebie tak podohni. Te same oczy i uśmiech..

-Podobno nie powinno się witać w progu, to przynosi pecha. Przenosi się wtedy złą energię. -mruknęłam, a ten wybuchł śmiechem. Postawił krok w bok, tym samym pozwalając nam wejść do środka.

-Jesteśmy już w domu. Nazywam się Alex. -podał mi dłoń, którą delikatnie uścisnęłam.

-Carmen. Widziałam Cię na pogrzebie, chyba rozmawialiśmy. -skojarzyłam. Już wtedy zauważyłam podobieństwo.

-Tak, też Cię pamiętam. Mam coś na twarzy? -zapytał zdezorientowany, gdy przenosiłam wzrok na Asha, a następnie na niego.

-Nie, po prostu jesteście do siebie bardzo podobni. Bardziej jak bracia, niż jak kuzyni. -przyznałam.

-Urodziliśmy się w tym samym roku, dzieli nas równy miesiąc. Nasze matki chciały nawet, żebyśmy mieli podobne imiona, więc oba zaczynają się na ,, A ". -zaśmiał się.

-Byliśmy nierozłączni i chociaż nasze drogi się rozeszły, do tej pory utrzymujemy kontakt. Teraz będzie go jeszcze więcej. -powiedział Ash. Cieszę się, że jest zadowolony. Kocham widzieć jego uśmiech, mogę się dla tego poświęcić. Muszę po prostu się przyzwyczaić.. Alex jest całkiem miły, raczej nie będzie z nim problemów.

-Pewnie macie dużo do wspominania.

-Trochę. Jesteście głodni? Jechaliście dość długo.

-Zjadłam batonika, który miał tonę cukru, wystarczy mi. -odpowiedziałam. Trochę dziwnie na mnie spojrzał, ale tego nie komentował. To dobrze, bo nie mam siły mu tłumaczyć.

-Możesz pokazać nam pokój, odłożę walizki. -zaproponował Ashton.

-A, jasne. Daj, pomogę. -złapał za uchwyt torby i zaczął kierować się w stronę schodów. Aha, czyli on może. Ja nawet nie mogę na nią spojrzeć.. Dostaliśmy się z walizkami na piętro. -Wybierzcie sobie który chcecie, w tym jest największe łóżko. -zatrzymał się przy jednym z pokoi.

-Ten jest dobry. Dziękuję za wszystko, co dla nas robisz. -weszłam do niego i zapaliłam lampkę przy łóżku. Nie miałam siły oglądać innych, chciałam tylko się położyć.

-Nie ma za co, Ash w końcu jest moją rodziną. Zaraz zaczyna się mecz, chcecie obejrzeć? -zapytał. Ashton spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami. Nie lubię oglądać sportów, strasznie mnie to nudzi. Nie wiem co niektórzy w tym widzą, dla mnie to zwykłe bieganie za piłką jak kundel. Gdy jestem na lekcjach wychowania fizycznego, patrzę na to z daleka z uniesionymi brwiami. To chore, że niektórym tak zależy na zwycięstwie. Ja stoję z boku i czekam, aż ten cyrk dobiegnie końca. Nawet nie podchodzę do piłki.

-Idź, nie przejmuj się mną. Spędź czas z Alexem, ja położę się i odpocznę. -usiadłam na miękkim łóżku. Podszedł do mnie, po czym dotknął moich włosów i czule mnie do siebie przytulił.

-Kocham Cię. Nie płacz, nie mogę tego znieść.. -poprosił.

-Nie płaczę. Nie mam powodu. -odpowiedziałam, a ten zniżył się i delikatnie mnie pocałował.

-Dobranoc, wyśpij się. -powiedział, odchodząc.

-Dobranoc.. -mruknęłam, a ten zamknął za sobą drzwi.

Ściągnęłam torebkę z ramienia i wyjęłam z niej telefon. Zapomniałam zapytać o hasło do Wi-Fi.. Trudno, muszę znaleźć je sama. Rozejrzałam się i dostrzegłam router na komodzie. Podeszłam do niego i spisałam hasło, które znajdowało się na naklejce pod spodem.

Przypomniałam sobie o filmie, którego ostatnio nie dokończyłam. Właściwie, to ledwie co go zaczęłam. Trwa prawie trzy godziny, ale i tak nie mam nic lepszego do roboty.

Wyjęłam z walizki wygodniejsze ubrania, po czym usiadłam na rogu łóżka. Ściągnęłam koszulkę, a chwilę po tym spodnie. Przede mną znajdowało się duże lustro, które mi przeszkadzało.

Gdy patrzę na swoje ciało, absolutnie nie jestem zadowolona z tego, co widzę. Wszystkie te rozstępy i niedoskonałości.. Nie wiem dlaczego Ashton nie zwraca na to uwagi. Mówi, że kocha każdy centymetr mojego ciała.. Ja nawet go nie akceptuję.

Marzę o tym, żeby chociaż na jeden dzień zamienić się z jakąś modelką. Podziwiać siebie w lustrze i robić sobie zdjęcia.. Po prostu czuć się atrakcyjna. Być pewna siebie.

Nie chciałam patrzeć na siebie ani sekundy dłużej. Przebrałam się, nie zerkając już w tamtym kierunku. Włączyłam film, po czym wpięłam do telefonu słuchawki i położyłam się na boku.

♡♡♡

Końcówka filmu totalnie mnie rozczarowała. Była nudna i nic się nie wyjaśniło. Liczyłam na coś lepszego..

Poszłabym już spać, ale okropnie chce mi się pić. Nie zasnę tak..
Podłączyłam telefon do ładowarki, po czym wyszłam z pokoju. Schodziłam po schodach, gdy usłyszałam ich rozmowę. Z ciekawości zatrzymałam się i ukryłam się za ścianą.

-A co, jak się jej znudzę? Przecież ona mnie znienawidzi.. -powiedział Ashton, nalewając coś do szklanek. Prawdopodobnie to wódka, bo butelka była szklana.

-Czemu tak myślisz?

-Zabrałem jej wszystko, co miała. Obwiniam się o jej łzy, ten widok mnie krzywdzi.

-Pewnie dałeś znacznie więcej. Nie znudzisz się jej, widzę jak na Ciebie patrzy.

-Jak? -dopytał.

-Jakbyś był dla niej wszystkim. Ty patrzysz na nią tak samo. Jakbyś mógł obronić ją własnym ciałem..

-Obroniłbym. Oddałbym wszystko, żeby była szczęśliwa. Nigdy nie patrzyła na moje pieniądze, jest wyjątkowa. Zabawna, mądra i piękna. Jest pierwszą i ostatnią dziewczyną, którą pokochałem. -przyznał, a ja słabo się uśmiechnęłam.

-Nie pozwól jej odejść. Nie spierdol tego.

Wyszłam zza ściany i szybko przytuliłam go od tyłu. Siedział przy stole w kuchni i tak jak podejrzewałam, pił alkohol. Z butelki ubyło niewiele, więc nie był pijany. Wtuliłam się w jego szyję, a ten się uśmiechnął.

-Myślałem, że śpisz.

-Zaraz się kładę, przyszłam po coś do picia. -pocałowałam go w policzek, po czym podeszłam do blatu. Wyjęłam z szafki szklankę, a następnie nalałam do niej wiśniowej coli.

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz