Rozdział 42. Lorena, Dima

4.3K 208 12
                                    

Denerwowały mnie ciągłe odgłosy za oknem sypialni. Odgłosy samochodów, ciągłe rozmowy, dźwięki miasta. Nie byłam przyzwyczajona, by spać w takim głośnym miejscu, więc moje noce były nieprzespane. W dodatku cały czas myślałam o Dimie, zastanawiałam co się z nim stało, gdzie był i czy ktoś robił mu krzywdę. Krzyknęłam ze zdenerwowania w poduszkę, księżyc zaglądał swoim światłem do sypialni. A ja kolejnej nocy zatracałam się w swoich przemyśleniach. Z kolejnymi dniami, które mijały bałam się o niego coraz mocniej. Anton z Saszą całymi dniami znikali. Nie mówili mi nic, choć nalegałam.

– Mogę? – usłyszałam po drugiej stronie dwudrzwiowych drzwi głos Sary. Zegar wskazywał drugą w nocy, więc zdziwiłam się, że jeszcze nie spała.

– Jasne, już momencik – wstałam i czym prędzej założyłam satynowy szlafrok. Otworzyłam Sarze drzwi, a ją zobaczyłam z dwoma butelkami wina i kieliszkami.

– Pomyślałam, że przyda ci się odmóżdżenie. Mam wino bezalkoholowe dla siebie, a dla ciebie, takie które bardzo lubię, ale niestety – wskazała na swój powiększony brzuch. Zaśmiałam się.

– Zapraszam – odparłam i przepuściłam ją w drzwiach. Obie usiadłyśmy na łóżku.

– Nie mogłaś spać? – zapytałam się jej. Pokręciła głową.

– Trudno mi zasnąć, gdy nie ma Antona obok – poczułam poczucie winy, że przeze mnie Sara musiała być sama, bez męża. Miałam wrażenie, że poczuła zmianę mojego nastroju.

– To nie twoja wina, kochana. Ja już przywykłam do tego, że Antona często nie ma. Nie jestem na ciebie zła. Ty i Dima jesteście naszą rodziną, też chcę, by twój mąż odnalazł się cały i zdrowy.

Kiwnęłam niepewnie głową. Czułam w kościach, że mówiła prawdę. Nie wracałyśmy więcej na tor tej rozmowy.

– Jak synek? – zapytałam upijając łyk wina. Kobieta spojrzała czule na swój brzuch. Czasem chciałam poczuć jak to jest, gdy rodzi się w tobie nowe życie i czujesz tą nieprzemijającą miłość, ale to było dla mnie zdecydowanie za wcześnie, ale życie platało różne niespodzianki. Aczkolwiek to nie był mój czas. Może za siedem, dziesięć lat, ale nie teraz.

– Mocno kopie, jest bardzo silny. Zupełnie jak jego tatuś – zaśmiała się. Byli zgraną parą, wcześniej opowiadała mi, że dużo przeszli, ale dali sobie radę. Wypracowali to z pomocą terapeuty.

– Będziecie mieć z nim przeboje, tak czuję – odparłam. Sara zaśmiała się.

–  Każdy Iwanow jest charakterny, zresztą co ja mówie, wiesz jak jest – wróciłam myślami do Dimy. Tak, mój mąż miał mocny charakter i wiedziałam, że gdziekolwiek był to nie podda się bez walki. Musiał do mnie wrócić, nie miał wyjścia, nie po tym, gdy zaczynało mi na nim zależeć.

– Anton mówił ci coś? Jakie mają podejrzenia, gdzie może być ? – miałam nadzieję, że może jednak coś jej powiedział. Wiedziałam oczywiście, że Sara była bardzo lojalna Antonowi, ale jednak miałam nadzieję, że coś mi powie, jeśli wie.

– Anton nie mówi nic, jeśli akcja jest naprawdę ważna – skinęłam głową. Musiałam czekać, bo sama nic nie zrobię, byłam tego świadoma. Jednak to, że dalej byliśmy w kropce było dla mnie cholernie trudne.

– Po prostu strasznie się denerwuje, mam czarne myśli. W dodatku pożar domu mnie dobija – poklepała mnie po plecach i przytuliła. Nie mogłam cały czas dusić tego w sobie, bo niszczyło mnie to.

– Wasz dom był na tyle duży, że nie spalił się cały. Wszystko da się odbudować tak jak było. Anton już się tym zajął. Ekipa budowlana działa.

Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now