Rozdział 33. Lorena

4.9K 242 16
                                    

Zdziwiłam się, gdy wjechaliśmy na parking jednej z popularniejszych szkół tańca. Spojrzałam na niego niepewnie, miałam dwie lewe nogi do tańca. Zawsze partner prowadził mnie w tańcu, a ja ślepo za nim podążałam.

– To nie jest dobry pomysł – powiedziałam szczerze.

– Wszystkiego cię naucze, tylko mi zaufaj – Dima wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Chwyciłam jego rękę i zaczął prowadzić mnie do budynku. Na odśnieżonym chodniku był dywan z płatków róż, a obok świece.

– Postarałeś się – stwierdziłam. Dima zaśmiał się cicho, ale nic nie odpowiedział. W budynku nikogo nie było, jakby wynajął je całe, specjalnie po to, by spędzić ze mną wieczór sam na sam. Zdjął mi płaszcz i odwiesił na stojak.

– Zapraszam dalej – położył rękę na moje plecy i lekko prowadził naprzód skręcając na schody. Przed moimi oczami ukazał się piękny ogród zimowy na dachu budynku. Niedaleko palił się kominek, stały kanapy i stoliki i mnóstwo roślin. Niedaleko stał stół zastawiony parującymi potrawami. Po podłodze rozsypane były płatki róż, spokojna melodia cicho otulała całe pomieszczenie.

– Gdy zjemy, mam dla ciebie drugą niespodziankę – odparł cicho.

– Coraz bardziej mnie zaskakujesz – odparłam, gdy odsunął mi jedno krzesło.

– Bo coraz bardziej mi na tobie zależy.

Coraz bardziej zadziwiał mnie fakt, że to on zakochał się pierwszy. Czułam do niego pewnego rodzaju przywiązanie, czułam się przy nim bezpieczna. Aczkolwiek nie wiedziałam czy czułam to samo do niego, dlatego nie chciałam rzucać słów na wiatr. Trudno było mi zaufać, a co dopiero zakochać się. Jednak Dima dawał mi czas, nie nalegał po prostu był, dawał mi przestrzeń.

– Pamiętaj, że poczekam – dodał.

Zachwyciłam się, gdy zobaczyłam swój ulubiony makaron z krewetkami. Wiedział.

– Skąd wiedziałeś? – zapytałam z czystej ciekawości.

– Twoja siostra jest całkiem niezłym źródłem wiadomości – zaśmiał się. Otworzył wino i nalał nam do kieliszków.

– Ona zawsze sprzedawała o mnie wiadomości – zaśmiałam się, nakładając sobie makaronu. Dima podniósł jedną brew. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że jednak to źle zabrzmiało.

– Nie w tym sensie, po prostu, gdy jacyś potencjalni kandydaci pojawiali się na horyzoncie ona zazwyczaj mówiła o mnie jakieś głupoty – kiwnął głową.

– Rozumiem, nic się nie stało.

– A tobie Anton z Saszą nie robili pod górkę? – zapytałam z ciekawości.

– To ja jestem z nich najbardziej opanowany. Sasza jest narwany, Anton czasem nie potrafi nad sobą zapanować, gdy jest taka potrzeba.

– Anton jest przerażający – odparłam.

– Gdybym nie znał go całe życie, zapewne też bym miał takie odczucie – odparł.

– Sasza jest za to dość przebojowy – stwierdziłam popijając wino.

– Owszem, zawsze pierwszy biegł na imprezy i wyrywał nowe koleżanki – uśmiechnął się. Domyślałam się o jakie "koleżanki" mu chodziło. Dziewczyny na jedną noc, ubrane w kuse sukienki, które ledwo zasłaniały tyłek.

– Domyślam się jakie to koleżanki – odparłam.

Gdy zjedliśmy Dima zasłonił mi oczy muslinową opaską. Chwycił mnie na ręce i słyszałam, że schodził po schodach.

Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now