Rozdział 3. Lorena

6.9K 308 14
                                    

Zostałam podtrzymywana przez mojego kuzyna, który stał za mną. Był w moim wieku. Gdy patrzyłam jak trumna z moją siostrą zostaje zostawiona na zawsze w ziemii nie powstrzymywałam już płaczu. Nie udawałam silnej. Nie byłam wstanie.
Czułam wzrok ważnych ludzi na sobie. Wszyscy ubrani na czarno udawali, że są tu, bo kochali i lubili moją siostrę. Tylko najbliższa rodzina była tu, bo naprawdę nam na niej zależało. Inni widzieli w uroczystości pogrzebowej szansę do interesów z moim ojcem. Byli głupcami, jeśli myśleli, że dziś uda im się coś ugrać. Mój czarny kapelusz przysłaniał jak najbardziej się dało moją twarz. Lipiec był najgorętszym miesiącem w Seattle. Było gorąco. Dla tego oprócz lekkiego kremu BB i wodoodpornego tuszy do rzęs i pudru nie miałam na sobie nic. Nie miałam siły się malować. Przykryłam makijażem worki pod oczami, które jasno mówiły o tym, że najbliższe dni nie były dla mnie łatwe i kolejne też takie będą. Nastąpiła chwila ciszy. Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu, by znów zmierzyć się ze wzrokiem zgromadzonych. Oceniającym i fałszywym. Ludzie powoli do nas podchodzili, składali kondolencje. Antonia stała przede mną, a ja powoli masowałam jej małe ramię. Przeżyło to równie mocno co każdy z nas. Wiedziała już w swoim wieku, że Leona nigdy do nas już nie przyjedzie, że nigdy nie przwiezie jej ulubionej herbaty i nigdy nie przytuli.
To było gorsze niż jakby ktoś wbił mi sztylet w serce. Zrobiłabym wszystko, by Leona żyła. Wszystko.

Tysiące sztucznych uśmiechów i kondolencji. Nie mogłam już tego słuchać. Robiło mi się niedobrze. Gaja podeszła do mnie. Położyła  na moim ramieniu rękę. Na jej bladej twarzy zagościł uśmiech, który miał mnie wesprzeć. Jej mąż trzymał ich córkę, która jakby wiedziała co się dzieje, nie zapłakała ani razu. Basilio stał po prawej stronie mojego ojca. Ze swoimi dziećmi i żoną, Matilde. Najbliżej trumny za to stał mąż Leony, który został wdowcem. Ich syn został bez mamy i jeszcze nie do końca wiedział co się działo. Miał trzy lata i nie wiedział co oznacza śmierć. Najbardziej bolało mnie to, że Danilo zaraz będzie musiał szukać sobie żony i matki dla Alessandro. Taka była tradycja i nikt nie patrzył na to, że on potrzebował czasu. Wciąż nosił obrączkę na palcu.

Mój wzrok trafił na rodziców mama ledwo co trzymała się na nogach. Tata robił za jej podporę. Oboje cierpieli i w tym momemcie byli dla siebie wielkim wsparciem. Mój ślub został odłożony na dalszy tor. Byłam za to bardzo wdzięczna. Jednak mój wzrok przyciągnął obcy mężczyzna, który stał wraz z dwójką obcych mi mężczyzn. Byli ubrani elegancko i stali z tyłu jakby nie chcieli rzucać się specjalnie w oczy. Miałam dziwne wrażenie, że jeden z nich skupiał na mnie większą uwagę niż pozostali. Możliwe, że odchodziłam od zmysłów, bo dziś z każdy z przybyłych obserwował każdy mój ruch. Każda zła decyzja równała się plotkom i nadzieją do zniszczenia mojej rodziny.

Opuściliśmy cmentarz jakiś czas później. Wszyscy jechali do restauracji, w której miał odbyć się obiad. Najchętniej pojechałabym od razu do domu, ale musiałam tam być. Musiałam być silna dla Leony, która na pewno chciałaby, bym była silna nie tylko dla siebie, ale i dla naszej rodziny. Musiałam być dla nich wsparciem. Antonia siedziała cicho obok mnie. Odkąd dowiedziała się, że jej najstarsza siostra nie żyje, była milcząca. Rodzice jechali samochodem przed nami. Za nami jechało auto z Gają i jej rodziną, na końcu zaś Basilio, który pilnował całej kolumny samochodów. Za nami  jechały osoby z dalszej rodziny. Kuzyni, ciotki, wujkowie. Obowiązywała hierarchia. Tak jak można się tego było spodziewać. Cesare wraz z Vito zaparkowali samochód za moimi rodzicami. Musiałyśmy zaczekać w samochodzie zanim pozwolono nam wyjść. Wieść, że jedna z córek Travato zmarła rozpowszechniła się szybko, zbyt szybko niż powinna. Teraz każdy mógł czyhać na nasze życie. Kobiety z dziećmi czekały w kuloodpornych samochodach. Mężczyźni sprawdzili czy teren jest bezpieczny dopiero później drzwi od samochodów zostałt otworzone. Antonia od razu po odpięciu pasów wyskoczyła z samochodu i pobiegła w stronę rodziców. Ja zrobiłam podobnie tylko z większą gracją. Zaraz dołączyło do nas moje rodzeństwo i wszyscy razem weszliśmy do restauracji na obrzeżach Seattle.

Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now