Rozdział 14. Lorena

6.4K 315 36
                                    

Kolacja minęła w dość miłej atmosferze choć i tak byłam spięta.
Dowiedziałam się, że mieli córkę, Sara była w ciąży. Nosiła dość luźne ubrania i nawet tego nie zauważyłam.

– Wy planujecie dzieci? – zapytała rujnując czas, w którym nie musiałam nic mówić. Skierowała to pytanie idealnie do mnie, więc wiedziałam, że musiałam odpowiedzieć. My nawet się nie dotykaliśmy podczas spania, a co dopiero mówić o dzieciach. Jednak tego nie mogłam powiedzieć.

– Kto wie co się w życiu zdarzy – odpowiedziałam wymijająco. Chociaż każdy i tak wiedział, że z taką rangą jaka miał Dima musiał mieć następcę. Nawet nie mogłam sobie tego wyobrazić.

– No tak, w życiu nic nie wiadomo. Sami wiemy to najlepiej – spojrzała porozumiewawczo na Antona. Zobaczyłam na jego twarzy chwilowy uśmiech, ale zaraz potem  on zniknął. Był wykuty jak ze skały.

– Wybaczcie, ja pójdę spać. Nasze dziecko daje mi kopa – rozumiałam ją, pamiętałam jak bardzo źle się czuła podczas ciąży Leona. Wiedziałam też, że co by nie mówić , bo była moja rodzina, ale jednak nie widziało mi się zostawać samą z Antonem i Dimą.

– Jeśli chcesz, to możesz iść spać. Ja przyjdę znacznie później – kiwnęłam głową i wstałam od stołu. Pożegnałam się jak najszybciej i dołączyłam do czekającej na mnie Sary.

Byłam jej wdzięczna, bo najwyraźniej wiedziała, jak bardzo zagubiona muszę być. Starałam się to ukryć, ale pierwszy raz byłam w domu Pakhana Bratvy, który dotychczas był moim wrogiem, a teraz stał się rodziną. To brzmiało tak komicznie, że aż sama się do siebie zaśmiałam.

– Jesteście małżeństwem? – zapytałam się, zauważając brak obrączki.

– Tak w tajemnicy to jeszcze nie. Anton tak mnie przedstawia, bo mówi, że tak jest bezpieczniej. Choć spodziewamy się drugiego dziecka to nie śpieszymy się ze ślubem. Nie mamy łatwej przeszłości – skinęłam głową. Zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego, który był już przygotowany pod naszą wizytę.

– Jakby czegoś ci brakowało, śmiało możesz schodzić do kuchni. Kucharka przygotowała Wam na stoliku owoce i napoje z procentami i bez. Tylko się nie przestrasz, bo po domu chodzi wielu mężczyzn z bronią.

– Chyba nikt nie może być straszniejszy od Nikity – powiedziałam cicho, kładąc torebkę na fotel, który stał w rogu sypialni.

– Nikita to?

– To mój ochroniarz – Sara zaśmiała się.

– Rozumiem. Sama dopiero co wchodzę w ten świat, więc dla mnie cały czas to wszystko to jest jak odległa galaktyka.

Kiwnęłam głową w zamyśleniu.

– Dobra, nie przeszkadzam ci. Śniadanie jest na dziewiątą. Jak chcesz to pokaże ci jutro Moskwę – chyba wszystko było lepsze niż siedzenie w tym pokoju i gapienie się w ściany.

– Z wielką chęcią.

– To do jutra – powiedziała i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałam się po dużym pokoju.
Jedna ze ścian, na której stało wielkie łóżko była ceglana. Pozostałe ściany były czarne. Pewnie trudno było ogrzać taki dom, ale to już interesowało mnie najmniej. Dostaliśmy pokój z balkonem, z którego wychodził widok na las w oddali. Na nim stały dwa krzesła i mały stolik kawowy.
Wychodząc z niego na ścianie po lewej stały dwa, czerwone fotele w stylu Skandynawskim, a pomiędzy nimi stolik z obiecanymi napojami i owocami i czajnik. Nieco wyżej wisiał telewizor. W miarę długim korytarzyku stała szafa dużych rozmiarów i siedzisko. Od można było wejść do szarej łazienki i malutkiej garderoby.  Przy drzwiach stały nasze walizki, które postanowiłam z nudów rozpakować. Nie miałam nic do roboty, a siedzieć bezczynnie mi się nie chciało. Powiesiłam na wieszaku w garderobie swoje dwie suknie balowe, na niższej szafce porozkładałam buty a tu obok dwa garnitury, które wziął ze sobą Dima. Jego postanowiłam też rozpakować, choć wcale nie powinnam tego robić patrząc na jego zachowanie. Jednak to zabrało mi trochę czasu.

Chwyciłam bieliznę, piżamę i usiadłam na łóżku ze swoim telefonem. Wybrałam numer do Gai. Odebrała niemal od razu.

– Opowiadaj co się dzieje, bo zaraz z nerwów obgryzę wszystkie paznokcie – zaśmiałam się. Była najlepszą siostrą, jaka mogłam sobie wymarzyć.

– Jestem w domu Antona Iwanowa – dowaliłam od razu, a po drugiej stronie słuchawki usłyszałam ciszę.

– W sumie, zastanawiając się trochę to twoja rodzina. Mogłyśmy się tego spodziewać. To jego szef i kuzyn – moja siostra mówiła z sensem, jednak nie byłam zadowolona z tego obrotu spraw.

– Przez osiemnaście lat moejgo życia był moim wrogiem – kwituję z niesmakiem.

– Co prawda, to prawda – zaśmiała się, nie odpowiedziałam, bo ze zdziwieniem patrzyłam na wchodzącego do pokoju Dimę. Miał być później, ale najwyraźniej skończyli omawiać sprawy sporo wcześniej.

– Gaja, będę kończyć, zadzwonię jutro – nie czekałam na jej odpowiedź tylko się rozłączyłam widząc zdenerwowane spojrzenie Dimy. Był na coś zły, obawiałam się, że to ja zrobiłam coś nie tak. Rzuciłam telefon na łóżko. Zmarszczyłam brwi obserwując jego ruchy.

– Co robisz? – zapytałam nierozumiejąc jego zamiarów.

– Nic.

– Widzę przecież, że coś jest nie tak – podniosłam głos, może za bardzo, gdy zobaczyłam wyraz jego twarzy.

– Twój brat złamał umowę – zrobiło mi się słabo i niemal brakowało mi oddechu.

– Co zrobił? – zapytałam słabo. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Nie mogłam w to uwierzyć. Mój brat nie mógł być aż tak głupi. Nigdy nie podejmował decyzji na chwilę przed, to musiało być zaplanowane. Na pewno wiedział, że mógł mi tym zaszkodzić, ale nie obchodziło go to. Nie mogłam w to uwierzyć. Basilio nie mógł mi tego zrobić. Był moim bratem, obiecał mi, że zawsze będę mogła na niego liczyć.

– Zaatakował nasz klub, podłożył niewybuch pod pieprzony magazyn. Wypowiedział wojnę – właśnie stałam się wrogiem mojej rodziny. Tego właśnie bałam się najbardziej.

– Jesteś pewny, że to był on? – zapytałam, łudząc się, że to może tylko pomyłka.

– Cóż, nie zauważył jednej z kamer, z której był idealny widok. Dobrze wiesz jakie są zasady. Nie kontaktuj się więcej ze swoją rodziną – zdałam sobie sprawę, że właśnie rozmawiałam z Gają ostatni raz.

– Obiecaj mi to – nachylił się do mnie, że poczułam jego zapach, który wdarł się w moje nozdrza. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, a ja choć było to dla mnie trudne musiałam być z nim, bo był moim mężem.

– Obiecuję – wyszeptałam. Uśmiechnął się zadowolony z mojej odpowiedzi.

– Bardzo dobra odpowiedź, żono – nie miałam wyboru, ale musiałam dowiedzieć się czemu Basilio to zrobił. Nigdy nie robił czegoś na już. Jego decyzję były szczegółowo przemyślane. Poza tym, jeszcze nie przejął rangi po tacie. Czyżby zrobił to bez jego wiedzy?

Zaczął rozpinać swoją koszulę i poszedł do łazienki. Cały czas byłam w szoku. Zdziwiłam się, gdy mój telefon się odblokował i zobaczyłam wiadomości od Gai.

Nie wiem co strzeliło mu do tego durnego łba, ale dowiem się. Domyślam się, że masz zakaz kontaktowania się ze mną, to też postaram się jakoś rozwiązać. Nie odpisuj, bo wiem, że to nie najlepszy pomysł.

Byłam wściekła, zła. Mój brat nie pomyślał o mnie. Gaja musiała się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodziło. Gdyby Dima był innym mężczyzną, pewnie nie skończyłoby się to dla mnie zbyt dobrze. Oberwałabym i to zapewne, całkiem mocno.

___________________________________
Kłopoty w raju czy jakoś tak 😂

Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt