Dima zaparkował przed nieznaną mi restauracją, a raczej pubem pośrodku praktycznie niczego. Z dala był widok na zamarznięte jezioro, po którym widać było, że ludzie jeździli na łyżwach za dnia.
Na małym parkingu stało kilka auto widać było, że wiekowych.– Gdzie my jesteśmy?– zapytałam, bo naprawdę nie wyglądało mi to na miłe miejsce.
– Gdy byłem małolatem i rodzice mieszkali jeszcze w Petersburgu często chodziłem tu na wagary. Mają zajebiste zapiekanki – zdziwiłam się, bo wyglądaliśmy tu niemal dziwacznie. Ja byłam w pięknej sukni i miałam obcasy, a on był w garniturze. Postanowiłam zaryzykować, bo może wreszcie pierwszy raz się przede mną otworzył.
– Nie chodziłam na wagary – powiedziałam szczerze.
– Piękna dziewczyna z idealnego domu? – zapytał się, ale jakby stwierdził. On już miał o mnie zdanie, a mnie nie znał. Taka była prawda.
– Mężu, może że zechciałbyś mnie w końcu poznać? – zapytałam w przypływie odwagi. Sama chciałam dowiedzieć się o nim czegoś więcej, to był idealny moment, bo on sam zrobił ten pierwszy krok, na który tak czekałam.
– Więc droga żono, jaki jest twój ulubiony kolor? – zapytał po czym wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Miał zadziwiająco dobry humor. Pierwszy raz czułam się przy nim tak swobodnie.
– Fioletowy i czerwony, a twój ? – złapałam go za rękę, a ten po drewnianych schodach poprowadził mnie do pabu.
– Nie mam ulubionego koloru, Śnieżko – próbowałam ukryć zdziwienie. Śnieżka. To było urocze.
– Śnieżko? – zapytałam, gdy otworzył mi drzwi. Dotarły do mnie śmiechy i rozmowy mężczyzn.
– Przypominasz mi ją, tylko włosy masz inne – odparł. Pub był w kształcie prostokąta. Jedna z większych ścian miała duże okna, na drugiej był długi, drewniany bar. Przy oknach stały masywne stoły z drewna, przy których siedziało dużo mężczyzn. Niektórzy z kobietami inny sami.
– Dima dawno cię u nas nie było! – powiedział mężczyzna za barem w koszuli w kratę, która opinała jego duży brzuch. Dima pomógł mi usiąść na jednym z krzeseł.
– Masz rację, stary – Dima podał mu rękę.
– Poznaj moją żonę, Jack – Jack uniósł brwi w zdziwieniu.
– O! Słyszałem pogłoski na mieście, ale nie chciało mi się wierzyć. Mam nadzieję, że go w końcu utemperujesz – puścił mi oczko, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.
– Jack z Ameryki jestem, tak mnie nazywają – zaśmiał się. W pubie było ciepło, na szczęście, a ja czułam się tu całkiem dobrze.
– W takim razie ja jestem Lorena z Włoch, ale mieszkałam w Ameryce – zaśmiałam się bez stresu. Chyba pierwszy raz od ślubu. Czułam na sobie wzrok Dimy, który mnie obserwował, ale nie przeszkadzało mi to.
– Dobra, co chcecie? Zamówienie na koszt firmy! – krzyknął.
– Co byś chciała? – zapytał mnie Dima sięgając po menu. Bez zastanawianie odpowiedziałam :
– Tą twoją popisową zapiekankę – Dima zaśmiał się po czym krzyknął do Jacka, że zamawiamy dwie zapiekanki.
– Anton nie będzie miał do ciebie pretensji, że wyszliśmy wcześniej? – zapytałam szczerze.
– Gdyby ktoś zaczepiał Sarę, zachowałby się tak samo albo i gorzej. Rozumie – skinęłam głową.
– Rozpętałby piekło, zapewne – stwierdziłam sama do siebie.
– Uwierz, zrobiłbym to samo – zapewnił mnie – Żony są dla nas świętością, przynajmniej dla mnie, Antona i Saszy.
Kiwnęłam głową. Przynajmniej nigdy mnie nie uderzy. Akurat w tym mu ufałam. Po prostu to czułam. Obym miała rację. Nie chciałabym, by to okazało się kłamstwem. Jakiś czas później włączono mecz na wielkim telewizorze wiszącym na ścianie. Kelnerki w koszulach roznosiły piwa w wielkich kuflach. Rozmawiałam z Dimą o przyziemnych sprawach, gdy zadzwonił mu telefon. Przeprosił i odszedł na bok.
– Lorena Iwanow? – zapytała barmanka nalewając do kufla piwa. Podniosłam brew. Miała piękne, rude włosy sięgające do pupy i usta pomalowane szminką na krwistą czerwień. Miała czerwoną koszule w czarną kratę. Odsłonięty brzuch i długie, obcisłe, skórzane spodnie i była naprawdę piękna.
– Tak, o co chodzi? – zapytałam.
– Piwo? – zapytała.
– Nie, dzięki – kiwnęła głową i odeszła. To było dziwne. Przynajmniej nie tego się spodziewałam. Na szczęście Dima za chwilę wrócił, ale wciąż czułam na sobie jej wzrok.
– Zjemy i będziemy musieli wrócić – powiedział. Kiwnęłam głową. Jack na szczęście szybko przyniósł dwie zapiekanki. Nigdy nie jadłam takiego jedzenia, więc byłam jeszcze bardziej podekscytowana.
– Mam nadzieję, że ci zasmakuje. To nie jest nic specjalnego, co prawda – kiwnęłam głową. Chciałam poznać normalne życie, którego nie miałam w Seattle.
Naprawdę mi smakowało, choć to była zwyczajna zapiekanka. Dima zostawił napiwek, bo Jack nie przyjął pieniędzy. Wróciliśmy do samochodu.
– Dziękuję, że mnie tu zabrałeś – powiedziałam szczerze. Zobaczyłam jego uśmiech w lusterku.
– Nie ma za co, Śnieżko. Wystarczająco się dziś najadłaś strachu – odparł. Doceniałam to, naprawdę.
Dotarliśmy do domu Sary i Antona późno w nocy. Byłam już zmęczona i emocje z całego dnia powoli ze mnie schodziły. Dima jeszcze porozmawiał chwilę z Antonem po czym dołączył do mnie w pokoju.
Przez ten dzień czułam się przy nim pewniej. Moje mięśnie nie były tak spięte jak zawsze, co mnie cieszyło. Pierwsza poszłam do łazienki umyć się i zmyć z siebie cały makijaż.– Naprawdę jest mi miło, że chciałeś poprawić mi humor – powiedziałam wychodząc z łazienki, ale szybko zamknęłam usta, gdy zobaczyłam go nago. Nie miał na sobie nic, a mój wzrok zleciał niebezpiecznie nisko. Odkręciłam się plecami.
– Przepraszam, nie myślałam, że... – język zaczął mi się plątać, bo cały czas miałam przed oczami ten przyjemny widok.
– Nie musisz się odwracać – powiedział zachrypniętym głosem, a ja poczułam pulsowanie między nogami. Kurczę.
– Och
– Możesz się odwrócić, Śnieżko – to nie był dobry pomysł, bo moje policzki paliły różem. Starałam się nie patrzeć, ale na szczęście Dima poszedł do łazienki, więc widziałam tylko jego apetyczny tyłek. Byłam w takim szoku, że najprawdopodobniej nie zasnę tej nocy, a jutro rano mieliśmy wylot do Australii. Musiałam po prostu się uspokoić i nie myśleć o tym, co stało się przed chwilą i będzie dobrze. Szkoda, że to nie było takie proste.
___________________________________
KarolinaModecka idź ty diable wcielony! To dzięki niej dziewczyny. Możecie Karolinie aka naczelnej błagaczce o rozdział dziękować!Jak Wam podobał się wypad na zapiekanki? ❣️
Dima już Was ma czy jeszcze nie?
ESTÁ A LER
Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|
RomancePRZESZLIŚMY PRZEZ PIEKŁO, BY TRAFIĆ DO NIEBA Lorena Travato to włoska księżniczka. Wychowywana przez lata na idealną żonę. Jest do tego przygotowana i podchodzi do tego na spokojnie. Cóż, jak sama twierdzi nigdy nie pokaże swojej prawdziwej twarzy...