Ash sprawił mi najlepsze urodziny, jakie kiedykolwiek miałam. Ja dałam mu starą muffinkę i zapałki.. To nie w porządku.

♡♡♡

Alex, kuzyn Ashtona był chętny do pomocy. Nie zastanawiał się ani chwili, zgodził się niemalże od razu. Zdziwiło mnie to, bo to długie godziny jazdy.. Widocznie tak samo jak mi, zależy mu na jego szczęściu.

Podczas drogi dużo rozmawialiśmy, ale gdy znaleźliśmy się w mieście, przestałam się odzywać.

Od dwudziestu minut nie odwracam wzroku od szyby. Dziwnie patrzeć na okolicę, mając w sobie wszystkie te wspomnienia.. Świadomość, że ojciec jest niedaleko i prawdopodobnie czeka, aż wrócę do domu.

Wjechaliśmy na stację, na której się umawialiśmy. Dopiero wtedy ocknęłam się z rozmyśleń i wróciłam do rzeczywistości. Zobaczyłam Olivera i Allie, przez co odruchowo się uśmiechnęłam.

-Pójdę zatankować. -poinformował Alex, gdy wysiedliśmy.

-Mhm.. -mruknęłam, wpatrując się w dziewczynę. Było z nią coraz gorzej.. Była jeszcze chudsza. Oliver wyglądał dobrze, z resztą tak, jak zawsze.

Podeszłam do nich i po kolei przytuliłam ich na powitanie. Gdy objęłam Allie, nie poczułam nic, poza kośćmi. Jej ręką była zimna jak lód.

-Dobrze was widzieć. -powiedziałam, delikatnie przytulając Olivera.

-Tęskniliśmy za Tobą. -przyznał.

-Nie ma Lizzy? Co u niej? -zapytałam. Tak naprawdę, to ją najbardziej chciałam zobaczyć. Allie nie patrzyła mi w oczy. Patrzyła tylko i wyłącznie na moje ciało..

-Niestety nie mogła z nami jechać. -odpowiedziała. Jeden z psów zaszczekał, przez co zwróciłam na nie uwagę. Wcześniej byłam w stu procentach zajęta dawnymi znajomymi. Kucnęłam i delikatnie pogłaskałam Argosa, a następnie Aresa. Zrobiłam to, bo miały założone kagańce. Mieszkałam z nimi i mnie znają, ale mimo to, wolę być ostrożna. Te psy są w stanie wyrządzić ogromną krzywdę.. Tylko Ashton panuje nad nimi, więc gdy nie ma go obok, nie wiem jak się zachowają.

-Powiedz co u Ciebie. -zaproponował Oliver.

-Wszystko w porządku. Mam piękny dom, jestem zaręczona.. Mam wszystko, czego chciałam. -podniosłam się. Gdy to padło z moich ust, zrozumiałam, jakie mam szczęście. Rok temu byłam najgorszą wersją siebie. Samotna, zraniona i nieszczęśliwa.. Dzięki Ashtonowi zmieniło się całe moje życie.

-Nie popełniaj tego błędu, Carmen. Wracaj do taty.. Uciekaj, póki jeszcze możesz.  -odpowiedziała Allie. Spojrzałam na nią jak na nienormalną.

-O co Ci chodzi? -zmarszczyłam brwi.

-O to, że zmarnujesz sobie życie. To zły człowiek.. -kilka słów wystarczyło, aby mnie zdenerwować. Nienawidzę, gdy każdy wypowiada się o nim, chociaż nikt nie ma o nim pojęcia. Nikt nie zna go tak, jak ja. Tylko ja wiem kim jest, gdy impreza kończy się i wszyscy wychodzą. Wiem jaki jest wrażliwy i czuły. Nie pozwolę, aby ktokolwiek oceniał go w zły sposób.

-Nic o nim nie wiesz..

-Nie patrz na jego pieniądze, to nie jest najważniejsze. -poradziła, jakbym była zwykłą szmatą.

-Nigdy nie obchodził mnie jego portfel! -podniosłam głos.

-Ogranicza Cię, przez niego nie możesz nawet się odchudzać. Wydaje mi się, że trochę przytyłaś.. -powiedziała to takim tonem, jakby było to coś masakrycznego. Zabolało mnie to.. Poczułam się strasznie.

-Przestań pierdolić, Allie! Nie da się już Ciebie słuchać! Jeśli chcesz wyniszczać swój organizm, rób to, ale nie mieszaj w to innych! Carmen wygląda dobrze, w porównaniu do Ciebie nie jest jebanym szkieletem! -spowodował, że automatycznie się zamknęła.
Wybuchł.. Miał jej zwyczajnie dość.

Zachciało mi się płakać. Przez traumę z dzieciństwa, moja waga jest dla mnie bardzo ważna. Mam obsesję na punkcie kilogramów i kalorii. Gdy ktoś mówi, że przytyłam, czuję, jakby zawalał mi się świat. Schudłam, ale w środku nadal jestem tą ohydną, otyłą dziewczyną. Czuję się brzydka i gruba bez mówienia mi tego. Tylko Ashton potrafi sprawić, że siebie akceptuję. Bez niego nie mam ani grama pewności siebie. Jestem nikim..

-Dziękuję, że to dla mnie zrobiłeś. Cześć, Oliver.. pożegnałam się załamującym głosem. Zabrałam od niego smycz i odwróciłam się. Przegryzłam wagę, kierując się w stronę samochodu.

Otworzyłam drzwi. Wpuściłam psy na tylne siedzenie, a następnie sama na nim usiadłam. Stali za autem, więc nie widzieli jak płaczę.

Złapałam za koszulkę i zaczęłam ją odchylać, aby nie przylegała do mojego ciała. Zrobiło mi się duszno, nie miałam czym oddychać. Wbiłam paznokcie w rękę, czując łzy w oczach. Spłynęły niemalże pd razu. Nie zraniłoby mnie to tak, gdybym wychowała się w normalnym, kochającym domu. David nie zniszczył mi tylko dzieciństwa, zniszczył mi całe życie. Skrzywił moją psychikę i chociaż jest martwy, czuję, jakby patrzył na mnie i nadal się nade mną znęcał.

Alex wyszedł zapłacić za benzynę i zaraz wróci. Nie chcę, aby widział mnie w takim stanie.

♡♡♡

Instagram: wiktoria_salvatore
Dodaję tam dużo rzeczy związanych
z tą książką <3

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Where stories live. Discover now