Rozdział 21 - Cisza Czasami Boli

133 4 17
                                    


~~~

Budząc się otworzyłam na chwilę oczy ale odrazu je zamknęłam. Nie łapałam ani na chwilę co się stało, gdzie jestem, ani jaki jest dzień.

Po prostu ze zmęczenia uchyliłam powieki i gdy tylko ujrzałam dobiegające światło z pokoju, które najwyraźniej mnie przebudziło postanowiłam zmusić się do wstania. Podniosłam głowę do góry i rozejrzałam się po okolicy. Dwuosobowa sypialnia w domku letnistowym.

O kurwa.

Rozszerzyłam szczerzej oczy i spojrzałam najpierw w prawo a później w lewo.

No i po lewej spał Nat.

No pięknie.

Odrazu uderzyły mnie wspomnienia z wczorajszego dnia. Czy mogło być gorzej?

Mogło.

Spanikowałam.

Ze stresu po prostu przestałam kontrolować nad swoim ciałem zmusiałam się do położenia głowy na poduszkę i zaczęłam jeszcze bardziej panikować.

Boże.

My...

Się ze sobą przespaliśmy.

Nie wierzę, że ja tego chciałam.

Pamiętam dokładnie jak to wszystko wyglądało, dlaczego musiałam być aż tak schlana by to zrobić?

Przecież my...

Japierdole.

Nie wytrzymuje w własnymi myślami a co dopiero z czynami.

Dlaczego musiałam być tak lekkomyślna?

Nie złapałam momentu ile tak z rozszerzonymi oczami i spanikowanym wyrazem twarzy rozmyślam. Przetrawiłam sobie w myślach wszystko, lecz to również nie pomogło. Każdy najmniejszy szczegół z mojego życia mnie cholernie zamartwiał. Pojedyczna łza spłynęła po moim policzku. Poczułam ją jak spada na dłoń i jak poparzona wstałam z łóżka, trochę za długo zawieszając wzrok na moim... - A kto wie kim on dla mnie jest. - Na po prostu Nathanielu.

Nie potrafiłam nawet ogarnąć kiedy Nate się obudził i zobaczył mnie w takim stanie. Ja nadal stałam w miejscu przed łóżkiem cholernie źle wyglądając i z wykończonym wyrazem twarzy. Po przebudzeniu bruneta odrazu zaczął szukać mnie wzrokiem i natrafił mnie w właśnie takiej pozycji. Ja nie potrafiłam się odezwać po prostu stałam jak słup.

- Różyczko? - odezwał się brunet kierując słowa w prost w moją stronę.

Nie zareagowałam. Nie byłam w stanie wykonać tak prostego ruchu. Po prostu mnie sparaliżowało i czułam, że to początek ataku paniki.

Znowu.

Brązowooki zauważył, że nie mam zamiaru odpowiedzieć i szybkim ruchem wstał z naszego łóżka i podszedł do mnie przechodząc obok łoża.

- Skarbie... - zaczął brunet podchodząc powoli w moją stronę.

Zauważyłam kątem oka, że nie miał na sobie w ogóle koszulki. Miał jedynie szare dresy i białe skarpetki. No dobra mięśnie miał zajebiste. Ja natomiast byłam w białej koszuli i czarnych dresach.

- ... Powiesz mi oco chodzi? - zapytał czule gdy znalazł się naprzeciw mnie.

- Ja... My... - zaczęłam ale nie wiedziałam nawet co mnie tak nagle znurtowało.

- Żałujesz, prawda? - zapytał z bólem do samego siebie.

- A ty? - spytałam ponieważ sama nie potrafiłam tego określić.

Oddałam Ci Moje Gwiazdy  Where stories live. Discover now