Rozdział 12 - Duma W Oczach

164 7 7
                                    


~~~

Przesiadywanie na balkonie, wgapiając się w gwiazdy to już moja tradycja od dziecka. Nie miałam nigdy lepszego ukojenia, gdzie mogłabym zostać z własnymi myślami. - Chyba, że z Nathanielem. - Zawsze przychodziłam tu gdy potrzebowałam odpoczynku, lecz tylko wieczorem, gdy gwiazdy świecą najjaśniej. Gwiazdy to mój spokój, moja miłość, nigdy nie znalazłam nic lepszego na tym świecie. Ostatnio przychodziłam tu codziennie, w każdy dzień od tamtego incydentu, a minęło już 8 dni, był piątek. Nie mogłam przez cały tydzień się skupić, lecz myślałam, że po poniedziałku to już będzie uformowane - nie było. - Potrafiłam się skupić tylko tutaj, tylko w tym miejscu na ziemi. Tutaj mam czas, zawsze, nawet gdy muszę wstać około piątej nad ranem i siedzieć w tym miejscu do godziny drugiej. Już nie liczyłam ile czasu tu spędziłam, po prostu myślałam za każdym razem gdy się tu znajdowałam. Myślałam o wszystkim i niczym, czy mam zwanego prześladowcę jak w książkach, lub co mam zjeść na obiad. Tutaj miałam zawsze czas na pytania i próbowanie znaleźć ich odpowiedzi, bez względu na wszystko.

W ostatnim tygodniu, siedząc tu codziennie, nie mogłoby obyć się, bez towaszysta. Siedząc tu z nim, nie było ostatnio dobrze, wręcz bardzo źle. A ja nie potrafiłam się z tym uczuciem pogodzić, zaczęło nam na sobie zależeć. Przyszedł tu trzy razy w tygodniu i zagadał, lecz dużo nie wyciągnął, nie potrafiłam przy nim skupić się nawet na własnych myślach, nie gdy on jest obok. Kilka razy również patrzył na mnie ze swojego balkonu lub z okna, a gdy odwróciłam twarz w jego stronę, on uśmiechał się szeroko. To akurat, było słodkie.

I jest właśnie jedna rzecz która potrafi w mniej, niż pięć sekund przeszkodzić mi w moim myśleniu, i zniszczyć do dosztętnie.

- Wieczorna posiadówa co? - zagadnął, rozsiadając się na fotelu obok i wlepiając we mnie swoje brązowe tęczówki.

Nie przestraszyłam się już nawet, w ostatnich dniach był tu tylko częściej, a ja od początku jego słów, nie mogłam się skupić na własnych myślach i odpowiedziach.

Nie odpowiedziałam, nadal interesował mnie tylko gwiazdozbiór przede mną. Nie utrzymyłam z nim kontaktu wzorkowego, nie tym razem, po prostu ze spokojną miną patrzyłam na najpiękniejszy widok w moim życiu.

- Powiesz coś? - zapytał nagle po około dziesięciu sekundach ciszy, mogłam już liczyć sekundy, tylko na tyle było mnie stać, ponieważ to uczucie mnie rujnowało doszczętnie, on mnie rujnował.

- A co chciałbyś usłyszeć? - spytałam zwyczajnym tonem, bez większych uczuć. A on tylko zaśmiał się pod nosem, już wyobrażając sobie nie wiadomo co.

- Że jestem cholernie przystojnym mężczyzna? - spytał bardziej pytająco, niż twierdząco, ale każdy zrozumiałby oco mu chodzi.

A ten jak zwykle o sobie.

- Za prędko, nie wypłynie te zdanie z moich ust - oznajmiłam jako pierwsza zaczynając zdanie twierdzące, i niszcząc naszą pytającą wymianę zdań.

- Mogę poczekać, jak mówiłaś, na kobiety się czeka - powiedział krótko, cytując moje słowa i wzruszając ramionami, oraz przenosząc wzork na gwiazdozbiór.

Moje oczy odrazu mi się zaświeciły, nie potrafilam sie oprzeć i musiałam ja niego spojrzeć, gdy on już na mnie nie patrzył. Jednak nie na długo, po chwili gdy wyczuł mój wzrok na nim, skierował swój z powrotem na mnie.

Nie mówiliśmy nic, i dobrze się z tym czuliśmy, cisza u nas nie była niezręczna, była potrzebna bo byśmy się już pozabijali.

Patrząc sobie nawzajem w oczy, widziałam różne emocje. Smutek, żal, duma, szczęście. Nie potrafię określić które najbardziej do niego należały, jednak w tej chwili wydaję mi się, że nie szło mu najlepiej. Chciałbym mu pomóc, ponieważ on już zrobił to nie raz, tylko jak? Mam spytać czy wszystko w porządku, a on odpowie krotkie „tak”? Więc co ja mam zrobić?

Oddałam Ci Moje Gwiazdy  Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora