Rozdział 5 - Czerwona Róża

218 6 10
                                    

~~~

Dzisiaj był zwyczajny słoneczny dzień. Minął już tydzień od tamtego incydentu, narazie nic mnie jeszcze nie zaskoczyło.

Niestety na dziś przypada bankiet. Ociecałam, że na niego pójdę to nie mogę się teraz poddać.

Możesz. Możesz się poddać Rosalie.

Siedziałam aktualnie w klasie na ostatniej lekcji - biologii patrząc przez okno. Był jedne minus akurat dzisiejszego dnia miałam lekcję łączoną z klasą wyżej. Czyli był tu Nate.

Za to dziś postawiłam na białą koszulę na krótki rękaw z talią oraz czarne szerokie jeansy. Zrobiłam moją codzienną rutynę i wyszłam ale od rozmowy w poniedziałek nie wymieniłam zdania z nikim z mojej rodziny. Nawet z bratem.

Cóż, przyzwyczaiłam się.

- Ze względu na to, że rok szkolny kończy się za 3 tygodnie. Chciałabym żebyście stworzyli projekt. Plakat o różnych tematach z tego roku szkolnego. - poinformowała nauczycielka.

W sumie nic trudnego. Uwielbiam biologię i od zawsze chciałam być lekarzem, moja matka nie popierała tej dezycji ale pozwoliła mi wybrać.

Dziękuję.

- Dobiorę was teraz w trzy osobowe grupki do projektu. Będziecie także pracować z osobami z innej klasy. - kontynuowała nauczycielka -  Macie tydzień czasu do oddania prac. - skończyła tlumaczyć Pani Sharman. Wybrała nas wszystkich w grupki, z moim nieszczęściem, nie trafiłam do żadnej z dziewczyn. Tylko do Nate'a i  Aiden'a, chłopaka z mojej klasy.

Nie było tragedii, równie źle mogłam być z np. z Maddison. To byłby koszmar.

Dowiedziałam się, że z chłopakami robię projekt o układzie krwionośnym. To był mój znienawidzony dział. To gorzej być nie mogło. Tym bardziej, że będę z nimi przeklinać co drugiego słowo.

Co poradzić? Całych ich przeklinam.

- Przepraszam? - zaczęła Rey. - Czy mogę zmienić grupę?

- Nie. - odpowiedziała sucho nauczycielka widząc, że dobrała ją do jakiś dwóch plotkar.

- Ale...

- Nie, panno Rey. Siadaj.

Znając życie Maddi zaczęła by swój wykład dlaczego to ona powinna być z Nate'em a ja nie.

Kocham tą nauczycielkę całym moim sercem.

~~~

Byłam już w domu, wróciłam ze szkoły o godzinie 14:45 więc miałam sporo czasu do ogarnięcia. Lecz czas zleciał za szybko. Wybiła już 17:25 i miałam już schodzić na dół do moich rodziców ale zanim to uczyniłam poprawiłam lekko makijaż.

Pełna tapeta to moje drugie imię.

Zerknęłam na swój stój w lustrze. Długa  czarna sukienka do ziemi z pięknymi również czarnymi szpilkami. No i
nie zabrakło kilograma biżuterii. Dołożyłam do tego arcy dzieła czarną kopertówkę. I wyszłam z mojego spokojnego azylu.

- Witaj Rosalie. - zaczęła moja mama gdy stanęłam w progu drzwi od salonu. Zaczęła ilustrować mnie wzrokiem - Wyglądasz. Dobrze. - oznajmiła.

- Dziękuję. Ty wyglądasz olśniewająco. - skomplementowałam własną matkę z uśmiechem. Na co ona szeroko się uśmiechnęła.

- Posłuchaj, Joseline. Dzisiaj jest ważne spotkanie i musisz się tam zachowywać. Nie możesz mi tutaj mdleć... - mówiła tak bez końca a ja kiwałam głową, że zrozumiałam.

Oddałam Ci Moje Gwiazdy  Where stories live. Discover now