Rozdział 18 - Kto Wie Co Będzie Jutro

141 4 13
                                    

~~~

Nathaniel

Siedziałem na kanapie w swoim mieszkaniu, przeglądając programy telewizyjne i nie skupiając się na tym w ogóle. Zrobiłem dokładnie to samo gdy Rosalie trafiła do szpitala, nie potrafiłem się niczym poważnym zająć, tylko siedziałem zmieniając programy po chwilę. Zerknąłem jeszcze na godzinę i zegar wyciszący na ścianie wskazywał, szesnastą dwadzieścia.

Żadnych oznak życia od różyczki.

Tak jak powiedziała jej przyjaciółka dam jej czas, nie mam nadal zielonego pojęcia oco chodziło. Ale mój kumpel kilka godzin wcześniej zapewniał mnie, że niedługo się dowiem.

Ethan : Wróciłem przed godziną trzecią ze szpitala, powiedz mi kurwa jak miałem wyspać.
Nate : Co wy tak długo tam robiliście?
Ethan : Rosalie ci powie.

Dzięki stary, napewno pomogło.

Nate : Ale ona nawet nie odpisuję.

To była czysta prawda.

Ethan : Musi odpocząć.

Na tą wiadomość przestraszyłem się, że coś nie tak z dziewczyną i dopytałem.

Nate : Coś się z nią stało?
Ethan : Musi odpocząć.

Czyli tak.

Nie wiedziałem czy powinienem do niej pójść czy zostać w domu. Zadawałem sobie te pytanie przez długi czas i wkońcu postanowiłem nie siedzieć tak bezczynnie tylko odwiedzić moją sasiadkę.

Wyszłem na własny balkon i przeszłem na jej, nie było to trudne. Było tutaj mniej więcej 50cm przepaści, co było łatwe do pokonania więc bez trudności przeszłem ustałem w na chwilę w miejscu.

Może nie powinienem tego robić?

Zamyśliłem się i gdy już uważałem, że należy się poddać moje myśli dostały szt ko odgonione gdy spojrzałem w miejsce gdzie za każdym razem siedzieliśmy przyglądając się gwiazdom.

Ona przyglądała się swoim gwiazdom na niebie. Ja przyglądałem się mojej gwiaździe, jej.

Odgoniłem tamte myśli zastępując je najbardziej w moim stylu.

Najwyżej mi czymś przypierdoli.

Nic do stracenia.

Otworzyłem okno zapasowym kluczem do okien, który kiedyś sobie dorobiłem ponieważ postanowiłem denerować moją kochaną przyjaciółkę.

Weszłam do środka i odsłoniłem zasłony, w środku było pusto. Nikogo nie było, żadnej żywej duszy. Zamknąłem okno i ponownie zasłoniłem zasłonę. Rozejrzałem się po jej pokoju odserwując jego każdy kąt.

Doszłem do drzwi i je otworzyłem, wychodząc na korytarz. Nagle usłyszałem ciszy szloch w łazience.

Ktoś płakał.

Różyczka...?

Podeszłam szybko do drzwi, a cichutki płacz nie ustępował nie miałem pewności, że to ona. Jednak tylko ona w tej rodzinie była taka krucha. Kiedy zapukałem szloch się na chwilę zatrzymał.

Oddałam Ci Moje Gwiazdy  Where stories live. Discover now