~~~
Był pierwszy dzień tygodnia - poniedziałek - około godziny jedenastej, a ja stałem przed pokojem przesłuchań na komisariacie policji. Różyczka poprosiła mnie w sobotni wieczór bym się z nią tak wybrał. Przyznam, że cholernie zaskoczyła mnie tym pytaniem. Odrazu jednak złapałem po co chcę tak pojechać, sprawa z różami. Powiedziała mi również co tamta osoba jej napisała po telefonie od swojego brata i jak tą sprawę widzi. Nie chciała mi powiedzieć wszystkiego, niektóre ukrywała. A mnie tylko bardziej nurtuwało, dopytywałem kilka razy ale ona milczała. Co musiało być tak okropnego by mi tego nie powiedzieć mimo, że sama poprosiła mnie bym z nią tam poszedł.
Ja również musiałem zeznawać, wzięli mnie jako pierwszego do późniejszych potwierdzeń faktów. Opowiedziałem policjantom wszystko to co wiem. Wiem tylko, że różyczka wie więcej, o wiele więcej.
Podczas jechania na komisariat, nie zachowywała się normalnie. Była jakby... Roztrzęsiona. Bała się czegoś. Gdy spytałem jej czy coś się stało i dlaczego się tak zachowuje to ona zmyła mnie odpowiedzią „Stresuję się, po prostu. Nigdy nie byłam w takim miejscu.” Jednak ja jej nie wierzę. Ukrywała to świetnie i nawet śmiała się z moich żartów, ale robiła to sztucznie. Wiem to i to mnie najbardziej zamartwia.
W niedzielę przydarzyła się jedna sytuacja, która nie była ani trochę w porządku. Tego dnia rano przyszłem do mojej sąsiadki w odwiedziny, chciałem sprawdzić jak sobie radzi.
Wszedłem do jej pokoju, w którym jej nie było. Ustałem w miejscu rozglądając się po kątach i nagle jedna rzecz przykuła moją uwagę.
Jedna róża więcej w wazonie.
Liczyłem je za każdym razem gdy pojawiała się kolejna. Powinno być ich o jedną mniej, jednak jeszcze jedna znalazła się na biurku.
Nie wiedziałem jak powinienem zareagować po prostu przez chwilę wgapiałem się w bukiet róż.
On znowu zostawił ślad.
Po chwili postanowiłem zajrzeć na korytarz i poszukać jej. Wyszłem na korytarz i jedyne co ujrzałem to zapalone światło w łazience.
Chciałem się już odezwać i spytać czy napewno ona się tam znajduje, jednak z środka dobiegł głos.
- Napewno znajdziemy rozwiązanie, oni są... Rodzeństwem... - odezwał się ktoś. Po głosie od razu rozpoznałem kto to jest.
Amelie Taylor
Jakim kurwa rodzeństwem.
Kto, co, jak.
- No i? Co nam to daje? - zagadnęła Rosalie.
Rosalie Joseline Seth i Amelie Taylor siedziały w łazience blondynki mówiąc o jakimś rodzeństwie.
- Dużo. Postaram się jeszcze ją postalkować i dowiedzieć się jakie relacje ma z bratem - oznajmiła brunetka.
Japierdole, oco tu chodzi.
Chciałbym wejść i je wypytać ale odpowiedzi bym pewnie nie dostał. Więc po prostu stałem pod drzwiami łazienki podsłuchując.
- Za cholerę, nie powinnam im ufać i nie brać udziału w tym jebanym wyścigu - powiedziała różyczka.
Komu nie ufać?
Czemu nie brać udziału w wyścigu?
Przecież mówiłaś, że gdybyś nie wzięła to by...
Kłamała.
Kolejne kłamstwo wyszło najaw.
- Daj spokój, nie wiedziałaś tego - odpowiedziała Taylor.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Oddałam Ci Moje Gwiazdy
Любовные романыEverything But Not This Rosalie Joseline Seth to 17-letnia nastolatka z dobrego, bogatego domu. Rodzice którzy zawsze stawiali na pierwszym miejscu pieniądze, własny wizerunek i status społeczny, nigdy nie obdarzali dzieci szczególnymi uczuciami, n...