Rozdział 19 - Też Cię Kocham

144 4 8
                                    

~~~

Był pierwszy dzień tygodnia - poniedziałek - około godziny jedenastej, a ja stałem przed pokojem przesłuchań na komisariacie policji. Różyczka poprosiła mnie w sobotni wieczór bym się z nią tak wybrał. Przyznam, że cholernie zaskoczyła mnie tym pytaniem. Odrazu jednak złapałem po co chcę tak pojechać, sprawa z różami. Powiedziała mi również co tamta osoba jej napisała po telefonie od swojego brata i jak tą sprawę widzi. Nie chciała mi powiedzieć wszystkiego, niektóre ukrywała. A mnie tylko bardziej nurtuwało, dopytywałem kilka razy ale ona milczała. Co musiało być tak okropnego by mi tego nie powiedzieć mimo, że sama poprosiła mnie bym z nią tam poszedł.

Ja również musiałem zeznawać, wzięli mnie jako pierwszego do późniejszych potwierdzeń faktów. Opowiedziałem policjantom wszystko to co wiem. Wiem tylko, że różyczka wie więcej, o wiele więcej.

Podczas jechania na komisariat, nie zachowywała się normalnie. Była jakby... Roztrzęsiona. Bała się czegoś. Gdy spytałem jej czy coś się stało i dlaczego się tak zachowuje to ona zmyła mnie odpowiedzią „Stresuję się, po prostu. Nigdy nie byłam w takim miejscu.” Jednak ja jej nie wierzę. Ukrywała to świetnie i nawet śmiała się z moich żartów, ale robiła to sztucznie. Wiem to i to mnie najbardziej zamartwia.

W niedzielę przydarzyła się jedna sytuacja, która nie była ani trochę w porządku. Tego dnia rano przyszłem do mojej sąsiadki w odwiedziny, chciałem sprawdzić jak sobie radzi.

Wszedłem do jej pokoju, w którym jej nie było. Ustałem w miejscu rozglądając się po kątach i nagle jedna rzecz przykuła moją uwagę.

Jedna róża więcej w wazonie.

Liczyłem je za każdym razem gdy pojawiała się kolejna. Powinno być ich o jedną mniej, jednak jeszcze jedna znalazła się na biurku.

Nie wiedziałem jak powinienem zareagować po prostu przez chwilę wgapiałem się w bukiet róż.

On znowu zostawił ślad.

Po chwili postanowiłem zajrzeć na korytarz i poszukać jej. Wyszłem na korytarz i jedyne co ujrzałem to zapalone światło w łazience.

Chciałem się już odezwać i spytać czy napewno ona się tam znajduje, jednak z środka dobiegł głos.

- Napewno znajdziemy rozwiązanie, oni są... Rodzeństwem... - odezwał się ktoś. Po głosie od razu rozpoznałem kto to jest.

Amelie Taylor

Jakim kurwa rodzeństwem.

Kto, co, jak.

- No i? Co nam to daje? - zagadnęła Rosalie.

Rosalie Joseline Seth i Amelie Taylor siedziały w łazience blondynki mówiąc o jakimś rodzeństwie.

- Dużo. Postaram się jeszcze ją postalkować i dowiedzieć się jakie relacje ma z bratem - oznajmiła brunetka.

Japierdole, oco tu chodzi.

Chciałbym wejść i je wypytać ale odpowiedzi bym pewnie nie dostał. Więc po prostu stałem pod drzwiami łazienki podsłuchując.

- Za cholerę, nie powinnam im ufać i nie brać udziału w tym jebanym wyścigu - powiedziała różyczka.

Komu nie ufać?

Czemu nie brać udziału w wyścigu?

Przecież mówiłaś, że gdybyś nie wzięła to by...

Kłamała.

Kolejne kłamstwo wyszło najaw.

- Daj spokój, nie wiedziałaś tego - odpowiedziała Taylor.

Oddałam Ci Moje Gwiazdy  Место, где живут истории. Откройте их для себя