4. W SZEREGACH ATROS.

9 6 0
                                    

Hejka,
Życzę miłej lektury w sobotni dzień.  😉
-------------------------------------------------------------

Dwa tygodnie temu zgodziła się przystąpić do agencji zwanej ATROS. Z tego czego się dowiedziała, celem tej tajnej organizacji miało być utrzymanie pokoju i stabilności we wszechświecie. Marta nie do końca wiedziała co to znaczy, ale wszyscy dokoła próbowali ją przekonać, że to jest coś ważnego.

Spała w swojej celi, kiedy nad jej łóżkiem zapaliło się pomarańczowe światło. Poderwała się z posłania i stanęła na baczność. Przekonała się, ze gdyby tego nie zrobiła, to dostałaby kilka razy z bicza. Skrzywiła się na wspomnienie bólu jaki ją przeszył. Nie zamierzała ponownie tego doświadczać. Wolała się przystosować. Przez szparę w drzwiach blisko podłogi dostała jedzenie. Przykucnęła i zaczęła jeść. Jadła łapczywie i szybko. Zerknęła na zegar ścienny, który odmierzał równo trzy minuty.

Po upływie tego czasu, wstała i odstawiła talerz. W następnej chwili ciężkie drzwi celi otworzyły się i ujrzała strażnika. Marta bała się tych wysokich i barczystych osobników w czarnych strojach i białych maskach klaunów.

— Ruszać! — rozległo się z głośników.

Bez słowa protestu ruszyła w prawo, a w raz z nią grupka dwudziestu kilku innych dzieciaków. Marta bała się odezwać. Zresztą przekonała się już, że rozmowa jest zakazana. Pouczono ją, że tylko ma słuchać. Wszystkie mięśnie bolały ją od niewygodnego posłania. Nie skarżyła się, bo i tak nikt by na to nie zwrócił uwagi.

Wkrótce doszli do rozwidlenia korytarzy. I zostali podzieleni na trzy mniejsze grupki, liczące około dziesięć osób. Chłopcy z chłopcami i dziewczyny z dziewczynami. Większość w podobnym wieku co Marta.

— Wy prosto! — nakazał jeden ze strażników do grupy, w której była czarnowłosa.

Ruszyły w milczeniu. Nie długo później dotarli do drzwi. Strażnik otworzył je. Martę ogarnął strach, ale kiedy weszła do środka za innymi, okazało się, że jest to mała łazienka. Przestraszona grupka dziewczynek drgnęła, kiedy drzwi zatrzasnęły się z głuchym łoskotem. Marta rozejrzała się dokoła.

Łazienka była mała. W niebeskich, szarych kafelkach Pozbawiona okien. Po jednej stronie rząd umywalek z szafkami, a po przeciwnej rząd drzwi z ubikacja. Po lewj stronie powieszono kilka szafek z przyborami: kubki z pastami i szczoteczkami, szczotka do włosów i grzebienie oraz różne kremy.

— Nie stać mi tak! — zawołał strażnik. — Ruszać się!

Marta drgnęła i podeszła do umywalki. Odkręciął wodę i obmyła twarz. Po czym szybko podeszła do szafek z przyborami. Po czym umyła zęby i uczesała włosy,

Przez następne tygodnie intensywnie nauczano ich materiałów taktycznych, walki i innych rzeczy, takich jak w szkole.

Lekcje zaczynały się wcześnie rano, a kończyły się póżnym wieczorem.

Po kolejnym trzech tygodniach podzielono na trzyosobowe grupy. I nauczano ich współpracy między sobą, ale nie pozwalano aby grupy spoufalały się zbytnio ze sobą. Marta trafiła do drużyny z dwiema innymi adeptami: Andrea'ą i Will'em. Cała trojka nauczyła się ze sobą współpracować, ale nie rozmawiali ze sobą. Zresztą nie bardzo było okazji na rozmowę. Mieli bardzo ciężkie treningi. Praktycznie zawsze ko,ńczyli dzień na granicy wytrzymałości. Jedzenie jedli w swoich celach. Każdy osobno, a kiedy skończyli, ponownie wracali na trening.

Każdy z adeptów uczył się władać bronią białą i palną. Uczono ich odczytywać plany, mapy oraz orientować się w terenie. Uczyli się także podstaw medycyny, kodowania. Skradania się. Podstaw języków. Chociaż tych ostatnich nie musieli, bo w misjach mogli używać kodowników języka. Specjalnego urządzenia pozwalającego mówić w każdym języku.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Where stories live. Discover now