Rozdział 10. Magiczny test.

17 6 7
                                    

MĘŻCZYŹNI POPATRZYLI PO SOBIE ZASKOCZENI, kiedy Marta z wypisanym strachem na twarzy poderwała się na równe nogi i rzuciła do ucieczki.

—Marta, stój! —zawołał za nią zaskoczony Trubines.

Razem rzucili się w pogoń za dziewczyną.

—Marta! Marta! —wołał za nią, ale dziewczyna nawet nie zareagowała.

—Musisz ją dogonić! Zbliża się do schodów! —ostrzegł pana Trubinesa czarodziej.

Ojciec Marty w ostatniej chwili złapał córkę za rękę i odciągnął ją od schodów. Dziewczyna opadła na kolana bezwładnie. Po policzkach nastolatki płynęły duże łzy. Drżała na całym ciele. Pan Trubines spojrzał w niewidzące, przerażone, duże brązowe oczy.

—Cicho!! Spokojnie! —wyszeptał uspokajająco. —Nic ci nie grozi.

Objął ją ostrożnie i mocno przytulił.

—Wróć do mnie, kochanie! —wyszeptał jej do ucha.

●●●

Marta odzyskiwała powoli świadomość. Pierwsze co zauważyła to, że jest w czyiś ciepłych, znajomych objęciach. I że jej ciałem wstrząsa dreszcz za dreszczem. Klęczała na posadce. Zimno jej było. Nadal odczuwała strach, ale z każdą chwilą się zmniejszał.

—Tato? —wyszeptała w koszulę.

—Marta? – zapytał. —Już wszyto dobrze. Nic ci nie grozi.

—Co się stało? —zapytała nadal będąc wtulona w ojcowskie ramiona.

—Chyba się przestraszyłaś —stwierdził ostrożnie pan Trubines.

—Tak..... tak, ja tutaj byłam kiedyś ——wyszeptała drżącym głosem. —jako mała dziewczynka. Obudziłam się na jakimś fotelu... Jakiś pan coś mi zrobił..... Nie wiem co..... ale mnie okłamał...

—Tak pamiętam —powiedział pan Trubines po chwili milczenia. —Gdy miałaś siedem lat, zniknęłaś ze szkoły, na kilka godzin.... Po tym się odnalazłaś, ale nigdy się nie dowiedzieliśmy co ci się stało. Nie pamiętałaś.

—Miałam koszmary powiedziała wstając z kolan. —Ale nigdy nie pamiętałam ich po przebudzeniu. Od tej pory zawsze bałam się białych pomieszczeń i ludzi w maskach. —zacisnęła usta. — Po tym co mnie spotkało później.... Wcale mi się nie poprawiło.

Ojciec spojrzał na nią zaskoczony i zagubiony.

—Ale teraz jest to mało istotne – powiedziała podnosząc się na nogi i ocierając ostatnią łżę. —Zróbmy to po co tutaj się zjawiłyśmy. Przyjdzie kiedyś czas zapłaty, lecz to nie ta chwila

—Marta, jesteś pewna, że tego chcesz? —upewnił się ojciec.

—Tak, bo jeśli chcesz możemy to odłożyć —wtrącił się przewodniczący.

—Jestem pewna —odpowiedziała stanowczo Marta. —Tylko niech to nie będzie bały pokój.

—Da się załatwić —powiedział z ciepłym uśmiechem. —I naprawdę nic nie będzie bolało.

—Ja będę przy tobie —usłyszała obietnicę ojca.

—Tak, twój ojciec będzie przy tobie – potwierdził.

Razem wrócili się na korytarz. W milczeniu ominęli kilka par drzwi i weszli do piątych po lewej. Marta mocniej ścisnęła dłoń ojca, który odwzajemnił jej uścisk. Dziewczyna nie spodziewała się po nim takiego wsparcia.

Pokój był w przyjemnym różowym kolorze. Pod oknami stało pięć łóżek. Pod drugą ścianą był kącik z zabawkami. Marta pamiętała to miejsce z dzieciństwa.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Where stories live. Discover now