Rozdział 11. "Nie, oni nas podpalają!"

20 5 0
                                    

OD WYDARZEŃ W WIEŻY MAGÓW minął prawie miesiąc (10.08.04r).

Pan Trubines naprawdę starał się rozwiązać zagadkę przeszłości córki. Okazało się to jednak bardziej skomplikowane niż mógł przypuszczać. Dokumenty dotyczące dziwnych zniknięć dzieci spłonęły trzy lata wcześniej w pożarze. Według śledczych prowadzących sprawę był to nieszczęśliwy wypadek. Ciężka i kapryśna pogoda na Sardynia bywa wrogiem okrutnym i podłym. Wichura zerwała dach i poważnie uszkodziła instalację, co doprowadziło do pożarów.

Przez ostatni tydzień mężczyzna nie zajmował się tą sprawą, ponieważ miał ważniejsze sprawy. Służby wywiadowcze namierzyły jedną z kryjówek. Wyjechał do Liston City by dopilnować aresztowań i przesłuchać zatrzymanych.

Pewnego, słonecznego dnia, Marta spędzała czas w swoim pokoju. Firanka falowała lekko z powodu uchylonego okna. W pokoju panował rześki chłod.

—Cześć, kochanie, co robisz? —zapytała Sylwia zaglądając do pokoju.

—Oglądam —odpowiedziała Marta spokojnie. —Co się stało?

Odłożyła telefon i spojrzała na matkę. Kobieta uczesana kog i ubrała w czarna, elegancką bluzkę z guzikami i czarne obcisłe czarne spodnie, które podkreślały uda, podeszła do biurka. Ociężale przeszła przez pokój.

—Kupiłam już prawie wszystkie rzeczy potrzebne ci do szkoły —oznajmiła kobieta kładąc siatki z zakupami na biurko dziewczyny. —No niektórych rzeczy jednak nie ma na naszej planecie. Będziesz musiała sama je kupić, na Miris.

—Dobra, nie ma sprawy —odpowiedziała dziewczyna spokojnie.

Wstała z łóżka i podeszła do biurka. Marta wiedziała, że kobieta wzięła sobie tydzień wolnego. Wyglądało na to, że Sylwia postanowiła spędzić je ze swoją starszą siostrą.

—Jadę do ciotki Erderl —oznajmiła pani Trubines. —Chcesz jechać z nami?

Marta wiedziała, że kobieta wzięła sobie tydzień wolnego. Wyglądało na to, że Sylwia postanowiła spędzić je ze swoją starszą siostrą.

—Nie, dzięki —odpowiedziała zaglądając do siatek.

—Dobrze, ja jadę razem z Moniką —dodała. —Tato wróci dość późno.

Nic nowego – pomyślała.

—Nie ma sprawy —powiedziała Marta ze spokojem. —Poradzę sobie.

Matka wyszła z pokoju córki

Czarnowłosa nie miała dzisiaj planów. Miało się to jednak zmienić. W tym momencie zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu ujrzała twarz Elizy.

—No co tam siostra? —zapytała odbierając telefon.

—Cześć, Marta —usłyszała głos siostry. —Możemy się spotkać w starej szkole?

—Tak. A coś się stało? —zapytała zaskoczona.

—Nie, nic —odpowiedziała pospiesznie. —Spotkajmy się za godzinę.

—Ok.

Marta rozłączyła się. Zabrała plecak. Postanowiła zamówić taksówkę.

—Dzień dobry —powiedziała do słuchawki. —Mogę zamówić Lototaxi na Mirozów Białych 77? —Spytała w następnej chwili.

Po trzech minutach do drzwi zadzwonił ciemnowłosy Lototaksówkarz. Marta przeszła przez ogród, wsiadła do lototaksówki – była pomarańczowa.

Prawie natychmiast od wzbicia się w powietrze tylne drzwi zostały zablokowane.

—Co pan ROBI? —krzyknęła przerażona Marta.

Czarodziejskie przygody księga 1. Adeptki Magii. (ZAKOŃCZONE).Where stories live. Discover now