Epilog

2.7K 76 14
                                    


Lucas:

1 rok później:

Cała nasza rodzina zebrała się na tarasie. Avery urodziła naszego syna 2 tygodnie temu. To był mój najszczęśliwszy dzień w życiu. No może drugi. W głowie dalej słyszę pierwszy płacz Samuela. Moje serce w tamtym momencie się zatrzymało. Moja żona kilka minut później otrzymała naszego syna. Wzięła go w swoje matczyne ramiona, jednocześnie przytulając do piersi. Wyciągnąłem telefon, robiąc im zdjęcie. Podszedłem bliżej i zobaczyłem najpiękniejsze dziecko. Przypomina mnie lecz oczy ma po Avery. Jego główkę ozdabiały ciemne kosmyki. Był taki malutki, że aż to niemożliwe, ja jedną ręką mógłbym go zgnieść.

-Luca przedstawiam ci Samuela Mori-wyszeptała.

-Hej koleżko-schyliłem się, a mój syn się do mnie uśmiechnął, wyciągając piąstkę którą przed chwilą trzymał w buzi.

-Chcesz go wziąć na ręce?-spytała, kiwnąłem głową.

Avery ostrożnie podała mi chłopca. Trzymałem go w jednej ręce. Zacząłem kołysać nami, Samuel się do mnie uśmiechnął. W tym pomieszczeniu znajdowały się dla mnie najważniejsze osoby. Moja żona i syn. Mój syn zaczął dotykać jedną ręką mojej twarzy. Avery na nas patrzyła również się uśmiechając. Jak już wspominałem nigdy nie zapomnę uczuć które mi doświadczyły podczas porodu, gdy pierwszy raz usłyszałem płacz mojego syna.

Dalej kołysałem synem, lecz pielęgniarka podeszła do mnie żeby go zabrać na badania, z niechęcią go oddałem. Avery przenieśli do sali poporodowej, gdzie też jej wykonali badania, dali zastrzyki przeciwbólowe.

Przy dziecku nie brakuje pomocy, każdy chce spędzać czas z nim. Natomiast Samuel to rozrabiak od małego. Ostatnio chciał jeść, to Avery próbowała go nakarmić, to kręcił głową i próbował uciec.

-Sam chce spać kochanie-odezwała się moja żona.

Zerknąłem na nią. Trzymała w ramionach naszego syna, który przysypiał. Zbliżyłem się do niej, całując ją w usta. Następnie wziąłem od niej Sama.

-Zaraz wracam aniele-wyszeptałem jej do ucha, poklepała mnie po torsie.

-Idź idź, ciągle mi nie daje spokoju-przewróciła oczami mówiąc do Luci.

-Ja ci nie daje spokoju? A mam powiedzieć kto do mnie przychodzi żebym go zaspokoił?-prowokowałem ją.

-Luca! Nie przy dziecku!-powiedziała głośno, wiedziałem że gdyby nasz syna nie było wydarła by się na mnie.

-Nie chcesz się przyznać że była taka sytuacja il mio ciure-odparłem.

-Może w twoich snach kochanie, a teraz idź połóż Sama-skarciła mnie wzrokiem.

Bez przedłużenia skierowałem się do naszej sypialni w której też spał nasz chłopiec. Usłyszałem kroki, które zbliżały się tutaj. Po chwili zauważyłem najseksowniejszą kobietę na ziemi. Moją żonę.

-Przyszłam zobaczysz czy dałeś sobie radę.

-Nie pierwszy raz kładę Samuela-odparłem, układając syna delikatnie na kołysce.

-Doprawdy?-spytała jednocześnie do mnie podchodząc.

Następnie jej ręce trafiły na mój kark.

-Tak-wymruczałem do jej ust, w które się wbiła.

Nie przerwałem, podniosłem swoją żonę dalej ją całując.

-Luca tylko nie tutaj-wyszeptała pomiędzy pocałunkami.

Czarna ZemstaWhere stories live. Discover now