Rozdział 41

1.3K 48 0
                                    

Lucas:

Wiecie jak czuje się człowiek, jak jego ukochana osoba odchodzi? Serce rozrywa się na milion kawałków. Obecnie tak się czuje, pomimo że moje serce nie należy do najczystszych. Moje czarne jak węgiel należy do mojej żony, a ona odchodząc, zabrała je ze sobą. Moje ciało nie funkcjonowało bez niej, mózg wiedział że jej nie ma, byłem cholernie wściekły. Nasi ludzie szukali jej, cywile również, ja sam jej szukałem, ale kurwa nigdzie jej nie ma. Cholernie się o nią martwię, o mojego anioła. Aktualnie siedzę w gabinecie i pije już kolejną whisky. Wszedł do pomieszczenia Enzo.

-Coś znaleźli?-spytałem od razu, pokręcił głową.

-A może ktoś ją porwał?-zasugerował Enzo, a to nie jest głupi pomysł.

-Jak myślisz który z moich wrogów byłby na tyle głupi, żeby porwać moją żonę?-spytałem go.

-Hmm, pomyślmy-jego myśli obracały się o 180 stopni, zauważyłem w jego oczach błysk, który doskonale znam- Dimitrij-wyznał.

Szczerze pomyślałem o porwaniu, lecz żaden idiota by tego nie dokonał. A jeżeli chodzi o porwanie, jakby już ktoś miał ją porwać to właśnie ten skurwysyn, myśli że jak ma oddział w Rosji, to jest nie do pokonania. To jeszcze zobaczy, jak się myli. Lecz wydawało mi się logicznym rozwiązaniem, ucieczka, jakże byłem głupi.

-Prześwietl, czy jakikolwiek rosyjski samolot, wylądował u nas i nie tylko-dałem mu rozkaz, który przyjął bez zająknięcia. -A także daj ogłoszenie, że jak cywile dadzą jakikolwiek trop na nią, dam im 500 tyś. dolarów- powiedziałem wkurwiony.

-Dobrze, Luca?-spytał.

-Tak?

-Znajdziemy ją-powiedział, łapiąc mnie za bark, patrząc mi w oczy.

-Znajdę ją nawet w pierdolonym piekle- warknąłem wściekle, również łapiąc go za bark. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy.

***

Poszukiwania wciąż trwały. Minęły 2 dni, nigdy się tak nie zamartwiałem, jak o nią, każdy mnie unika bo jestem wkurwiony, nie dbałem o wygląd, mój zarost jest przerośnięty, włosy dawno powinny odwiedzić fryzjera, lecz miałem w to wyjebane, nie mam dla kogo się stroić, jak nie ma jej. Dowiedzieliśmy się, że samolot tego ścierwa lądował w Miami, akurat gdy ja byłem z moją żoną w restauracji. Zadzwonił mój telefon, wyciągnąłem go z kieszeni czarnych spodni. Oczekiwałem tego telefonu- Dimitrij. Odebrałem.

-Oddaj ją lepiej w całym kawałku, lepiej dla ciebie- odezwałem się lodowatym tonem na przywitanie.

-Też miło cię słyszeć Luca- zaćwierkotał Dimitrij.

-Gdzie ona jest?- warknąłem.

-W bezpiecznym miejscu, z moim najdroższym kolegą Saszką- odezwał się rozweselony Dimitrij.

-Tknij chociażby jej włos, a zginiesz brutalną śmiercią, zresztą wiesz do czego jestem zdolny- zagroziłem mu.

- Po co te groźby Luca? Mi prowadzimy miłą rozmowę z twoją żoną- powiedział ze śmiechem.

-Chce z nią porozmawiać teraz- oznajmiłem twardym tonem.

-Wiesz każdy z nas może coś chcieć, ale niekoniecznie to dostaje-sprecyzował ze śmiechem.

-Ty skurwysynu, daj mi ją do telefonu- oznajmiłem tonem nieznoszącym sprzeciwu.

-No dobrze jak poprosisz to się zastanowię- powiedział ze śmiechem.

-Pierdol się- warknąłem.

-Nie takiego proszenia chciałem, ale niech ci już będzie- powiedział ze śmiechem.

Usłyszałem przerywanie rozmowy, a następnie głos który marzyłem ponownie usłyszeć.

-Luca?-odezwał się aksamitny głos, za którym kurewsko tęskniłem, pragnę go ponownie usłyszeć na żywo.

-Tak aniele to ja- powiedziałem . -Nie martw się znajdę cię i sprowadzę do domu.- powiedziałem twardym tonem.

-Nie martw się, wytrwam tutaj zresztą znasz mnie- powiedziała z śmiechem, ale wyczułem że jest wymuszony.

-Tak, kocham cię- zaskoczyłem samego siebie tymi słowami, nie powinienem ich mówić przy obecności Rosjan ale nie mogłem się powstrzymać.

-Ja ciebie też- szepnęła zimnym tonem, wiedziałem że to przy obecności Rosjan.

-Dobra koniec tych czułych słów- powiedział hardo Rosjan, po kilku sekundach słyszałem tylko jego.

-No to wracajmy do sedna Luca-skwitował Dimitrij.

-Czego chcesz?

-Ooo i to jest najlepszy moment na to pytanie drogi, nie mogłem się doczekać aż zapytasz- powiedział ze śmiechem, coś czuje że zaraz rozboli go szczęka od tego śmiechu.

-Chciałbym żebyś zobowiązał do naszej umowy-dokończył.

-Chcesz połowy Chicago?

-Teraz zmieniłem zdanie przyjacielu, chcę całe Chicago. - Zanim coś powiesz oznajmę, jak mi nie dasz Chicago, ja z przyjemnością będę kroił kawałek po kawałku ciało twojej żony- powiedział rechocząc jak świnia.

-Ile mam czasu do namysłu?

-Daje ci 2 dni-odpowiedział, rozłączając się.

Co za skurwysyn! Uderzyłem pięścią w ścianę aż został w niej ślad mojej ręki. Enzo nadal stał niedaleko mnie i się nie odzywał. Czekał aż ja zacznę, nie miałem takiego zamiaru.

-Co Dimitrij powiedział?

Na samą myśl o tym skurwysynu, ciśnienie mi się podwyższyło.

-Tak i dał mi 2 dni na podjęcie decyzji- powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

-A czego chce?

-Chicago.

-Nie ma kurwa mowy Luca- odparł od razu.

-Wiem, nie zamierzam tego uczynić. Wiesz może co z córką Dimitrija?

-Hmm z tego co wiem, skończyła studia w Anglii i tam mieszka, odwiedza swojego ojca raz w tygodniu.

-Zorientuj się gdzie chwilowo jest- ogłosiłem stanowczym głosem.

-Już się robi, czekaj-powiedział.

Oddalił się odrobinę, dzwonił, rozłączał się i ten proces powtarzał z kilka razy, również pisał na telefonie. Po krótkiej chwili, wrócił do mnie.

-Wykonałem kilka telefonów, jest obecnie na Madagaskarze-odarł.

-Co ona tam do cholery robi?

-No na wakacje wyjechała, nie jest sama. Jest z nią 3 ochroniarzy i jej narzeczony.

-Dobra wyślij tam naszych ludzi, mają ją tutaj sprowadzić w jednym kawałku.

-Robi się szefie-powiedział po chwili.

On zniknął za drzwiami a ja ciągle rozmyślałem o niej. Jak ona się czuje? Czy nie jest głodzona? Czy była bita? Albo co gorsza dotknęła w niewłaściwy sposób?

 Wiedziałem jedynie, że zabiję brutalną śmiercią Dimitrija Mironov.

Czarna ZemstaKde žijí příběhy. Začni objevovat