Rozdział 33

1.6K 53 8
                                    

Avery:

Mam przed sobą osobę którą nienawidzę przez całe moje życie. Mojego ojca. Mój ojciec mordował wzrokiem przed nim stojącego Lucę, a on nic sobie z tego nie robił, wręcz śmiał się z niego.

-Od czego zaczniemy tatku?-powiedziałam drwiąco, w zamyśleniu dając palec do głowy.

George chciał coś powiedzieć ale nie mógł, przez szmatkę którą miał w ustach.

-Mogę zaproponować dobry początek?-powiedział z diabelskim błyskiem w oczach Enzo.

-Dawaj-powiedziałam zachęcająco.

-Ma zbyt ładne te kości nie uważasz?-powiedział z morderczym uśmiechem, który odwzajemniłam.

-Masz rację drogi przyjacielu, który chce uczynić ten zaszczyt? -spojrzałam na wszystkim dookoła.

-Ty zrób to Avery- powiedział Luca, a ja nie zamierzałam się sprzeciwiać.

Podeszłam powoli do urządzeń, które stosujemy do tortur. Jest tutaj od igieł do palnika, jak ja mówię od koloru do koloru. Uśmiechnęłam się pdo nosem, nucąc sobie znaną melodię. Mój wzrok trafił na średniej wielkości kija bejsbolowego, który wzięłam bez wahania. Powróciłam z kijem, do mojego gościa. Uderzyłam go mocno w jego kolano, usłyszałam zduszony krzyk. Kiwnęłam głową, żeby zdjęli mu tą szmatkę.

-Ty jebana kurwo!-wydarł się George.

-Co tatusiu boli?-spytałam go z udawanym współczuciem, dotykając jego policzka, który następnie mocno chwyciłam. Zbliżyłam się do niego, widziałam wyraźnie jego zielono-brązowe oczy -Ma boleć- wysyczałam mu w twarz.

Kontynuowałam to co wcześniej, rozpoczęłam. Krzyki Georga, chłonęłam jak dzieci w historię o świętym Mikołaju. Po wykonaniu, stwierdziłam iż George o wiele lepiej wygląda z połamanymi kolanami,  rękami , wybitymi kośćmi u stóp. Oddałam pałeczkę Luce, który był bardzo chętny. Jako rozgrzewkę, dał mu mocnego liścia w policzek. 

-To tylko początek skurwielu - zapewnił go Luca.

Zbliżył się do mnie bo kij bejsbolowy, przy okazji muskając moją rękę. Zamachnął się, waląc go w żebra, było słychać mocne uderzenie. George zawył z bólu.

-Ostrzegałem, iż to dopiero początek- powiedział lodowatym tonem.

Po połamanych żebrach, Enzo zajął się, żeby George miał piękny uśmiech. Tarnikował mu zęby, aż to co kiedyś było zębami, przestało istnieć. Byłam szczerze, dumna z roboty Enzo. Georga zostawiliśmy pod opieką naszego doktorka Loco.

Po 2 godzinach powróciliśmy. George nadal wyglądał jak gówno, chociaż doktorek podał mu jakieś płyny, żeby nam szybko nie zdechł.

-Jak tam George? Zadowolony z naszych usług?- zapytał z morderczym uśmiechem Luca.

-Pierdol się- wyjąkał, przez brak uzębienia. 

- Wybacz stary, ale on woli z twoją córką- posłał mu bezczelny uśmiech Enzo.

A reszta, osób zgromadzonych również się zaśmiała. Nie ma czasu obijać w bawełnę. Teraz nadszedł czas na Dimitrija, który skórował klatkę piersiową Georga, bardzo powoli. Pomógł mu jeden z jego ludzi, a ja na to patrzyłam z boku satysfakcją.

-Jak myślicie czego brakuje?-zapytał Dimitrij z wyraźnym akcentem rosyjskim.

-Hmm, pomyślmy-powiedział Luca, oglądając ciało Georga.- Myślę że teraz możemy pobawić się w wycinanie-powiedział z diabelnym śmiechem przyglądając się jego sutkom.

Czarna ZemstaWhere stories live. Discover now