Ja ciebie też słoneczko...

540 25 12
                                    

- Czego my od ciebie chcemy ? Chcemy żebyś z nami współpracowała - zaczął ten z ręką na twarzy
- A co jeśli się nie zgodzę ? - podniosłam brew opierając się o ścianę
- Zabijemy cie - odpowiedział Dabi jakby to było najnormalniejsze pytanie w świecie, chociaż dla nich może i było takim akurat
- Nie zabijecie mnie, tatuś nie pozwoli - uśmiechnęłam się cwano do nich widząc uśmiechającego się też kątem oka mojego ojca

Wiedziałam że mówił mi że mnie zabije, ze skończę jak matka. Jednak tylko mnie zastraszał. Nie zrobiłby mi krzywdy. Pomimo tego że był już złoczyńcą. Nie zrobiłby krzywdy, w szczególności mi. Więc miałam przewagę.

- U nas będzie ci lepiej, będziemy się przyjaźnić, malować paznokcie, gadać o chłopakach, opowiem ci o Dabim - puściła mi oczko jakaś blondynka podchodząc niebezpiecznie blisko mnie
- Widzę że na niego lecisz - uśmiechnęła się szepcząc mi na ucho
- NIE ! Nigdy ! - krzyknęłam do niej patrząc przerażona na dabiego

Owszem, był przystojny, i to bardzo, miał ładny śmiech... ale nie. Moje serce należy do Bakugo. Pomimo jego nastawienia.
Właśnie... Bakugo. Zniknęłam tak nagle, ciekawe czy w ogóle mnie szukają...

-  Mogę jedynie pokazać wam ciekawe rzeczy w walce. Nie chce mieć z wami nic wspólnego ale nie chce by ktoś cierpiał - odparłam
- O jejciu, bubu. Martwi sie o śwoich psijaciół - parsknął Dabi udając jakiś dziecięcy głos

Wypuściłam niewidocznie pnącze czarnej energii która momentalnie uderzyła chłopaka w tył głowy.

- Ej ! - krzyknął widząc moje gasnące fioletowe oczy
- No co ? - udawałam niewinną wzruszając ramionami
- Dobra niech będzie, układ jest taki - zaczął biało-skórny i odwrócił się w moją stronę zdejmując dłoń z twarzy
- Czasami kiedy my będziemy prosić, Dabi będzie po ciebie przychodził. Raz w tygodniu ? Tylko kilka razy. Damy ci spokój później - wyjaśnił mężczyzna, pasowało mi
- Musi Dabi ? Nie może... ona ? - wskazałam na siedzącą szaloną blondynkę na kanapie
- Nie - powiedział stanowczo na co w tym samym z czarnowłosym westchnęłam
- Idź ją odstaw, widzimy się niedługo Bello Black - odparł jak mi się wydaje „przywódca" całej ligi i wysłał Dabiego do odprowadzenia

- Ugh znowu z tobą - wywrócił oczami gdy znaleźliśmy się już poza budynkiem
- Musimy iść środkiem ulicy w ciągu dnia gdzie pewnie już połowa miasta mnie szuka ? - spytałam patrząc lekko w górę przez wzrost chłopaka
- Nikt cie nie szuka, nie zauważą że zniknęłaś na chwile - odparł
- Ty kurwa, tak cicho wyszedłeś z domu że sama się nie skapnęłam nawet wiesz ? - warknęłam wrednie na co ten prychnął

Nagle zauważyłam coś, była to grupa moich przyjaciół którzy chodzili rozglądając się.
Złapałam złoczyńcę za rękę i wciągnęłam go w krzaki.
- Łooo, Toga mówiła że wpadłem ci w oko ale bez przesady. Od razu krzaki ? - zaśmiał się wiec zasłoniłam mu usta dłonią
Patrzył na mnie niezrozumiale.
Wskazałam na grupkę znajomych na co rozszerzył źrenice, tu nie ma się gdzie ukryć. A w krzakach nas zobaczą.
- Rzucisz mnie o ścianę tego budynku i uciekniesz, resztą się zajmę sama - szepnęłam na co ten jeszcze bardziej rozdziawił oczy
- Zwariowałaś ? Mam cie rzucić o tą ścianę ? - wskazał na budynek stojący kilkanaście metrów przed nami
- Tak. Najmocniej jak możesz, czym większe obrażenia tym bardziej uwierzą - szepnęłam
- Coś ci się stanie dziecko - pokręcił głową na niezgodę
- Albo coś mi stanie a pielęgniarka wyleczy mnie w 5 minut albo złapią nas i obydwoje będziemy skończeni - warknęłam nie dając mu innego wyboru
- Cholera niech bedzie - prychnął nieszczęśliwy

- Aaaa ! - wydałam z siebie krzyk wstając z krzaków a w tym samym momencie niebieski płomień wyrzucił mnie 8 metrów dalej prawie pod próg budynku bloku
Przyznam że jednak bolało bardziej niż się spodziewałam. Ogień poparzył mi brzuch, na nogach i rękach miałam lekkie siniaki plus powbijane dalej szkło w skórze. Zaczęłam kasłać przez problemy z oddychaniem, dostałam mocniej nic było to planowane. Ale z drugiej strony to lepiej.

Katsuki Bakugo x Oc [Wyjątkowa...] Where stories live. Discover now