Zapomnij... cz.2

406 23 1
                                    

Pov. Bakugo
Po długich namysłach. Ruszyłem do pokoju Black.
Zapukałem i od razu dostałem pozwolenie na wejście.
- Hej Bel - uśmiechnąłem się lekko siadając na łóżku na co ta tak samo się przywitała
- Co tam chciałeś ? - spytała, sam nie wiem po co ja tu przyszedłem...
- Tak właściwie...to nic. Przyszedłem... tak po prostu - odparłem, spojrzała na mnie niepewnie
- Napewno ? - dopytała z troską na co tylko odpowiedziałem krótkie „tak"

Po dłuższej chwili dziewczyna wstała z łóżka i zaczęła ogarniać pokój. Zacząłem myśleć...

Patrzyłem na nią, na to jak się porusza, jak się uśmiecha sama do siebie lub idzie zamyślona w tą czy z powrotem. Nie mogłem dłużej wytrzymać. Wstałem z materaca, ruszyłem bez słowa w jej stronę. W jej oczach widniała panika.

Będąc dość blisko niej przywarłem ją do ściany i podniosłem jej ręce nad głowę, trzymając je i przyciskając do ściany.

Popatrzyłem w jej piękne zielone tęczówki, świeciły żywą zielenią, iskierki mieniły sie jak gwiazdy na nocnym niebie. Zwróciłem uwagę na dolne części twarzy. Jej malinowe usta, zaróżowione z natury, wydawały sie tak miękkie...

- Baku... - zaczęła, jednak słysząc choć sylabę jej głosu, nie mogłem się powstrzymać

Wbiłem sie w jej usta, po dosłownie chwili, zaskoczona brunetka za moim zdziwieniem, oddała pocałunek. Zluźniłem uścisk na jej nadgarstkach.

Moje dłonie zjechały na jej biodra, była bardzo szczupłą dziewczyną z idealną figurą.
Przyciągnąłem ją do siebie tak, że nasze ciała sie stykały.

Dziewczyna odsunęła się ode mnie na chwile by złapać oddech, jednak pragnąc jej ust, jej bliskości, pociągnąłem ją do siebie i znów całując, łapiąc za jej uda i podnosząc, przeniosłem na łóżko. Ta zawiesiła się na mojej szyi.

Czułem że ta próbuje przejąć pałeczkę w czynności, jednak tym razem rządziłem tu ja.

Oderwałem się od niej na chwile byśmy obydwoje mogli złapać chwile oddechu. Moje ręce utkwiły po bokach ciała dziewczyny. Była bezbronna. Jednak podobało się jej to... oczy mówiły jedno „całuj mnie".

Jak na jej „życzenie" pogłębiłem jeszcze pocałunek, chcąc zejść na szyje dziewczyny, potrzebowałem tego. Jednak mając to dopiero w planach, ktoś wparował do pokoju.
Cholera jasna !

- Yyy... - zamarł stojący w drzwiach gównowłosy
SERIO ?! MUSIAŁEŚ NAM PRZERWAĆ ?! DOIGRASZ SIĘ KURWA CHŁOPIE !
- J-ja... chciałem t-tylko zawołać na obiad... - szepnął i krzycząc jeszcze szybkie „przepraszam", wybiegł jak poparzony z pokoju

Wróciłem wzrokiem do całej czerwonej i dyszącej dziewczyny. Uśmiechnąłem się ciepło, złożyłem czuły pocałunek na jej ustach i wyszedłem bez słowa.

Po zamknięciu drzwi, złapałem się za głowę.
- O cholera - szepnąłem sam do siebie

Ruszyłem na dół na obiad który oznajmiał jakże zawzięcie Kirishima.
Gdy pojawiłem się w drzwiach salonu od razu chwile temu wspomniany rzucił sie na mnie.
- CO TO KURWA BYŁO ?! - wydarł sie przez co pare osób zwróciło na nas uwagę, jednak chwilowo
- Zamknij sie - warknąłem, jednak na samą myśl o incydencie z Bellą, uśmiech wkradł mi się na usta
Rekin rozgrzeszył gębę ukazując szpiczaste zęby.
- Naprawdę ci się podoba stary - uderzył mnie w plecy i położył rękę na moim ramieniu, jednak widząc mój wzrok, odsunął się i poszedł do Kaminariego, czyli ładowarka zaraz tez będzie o wszystkim wiedziała

Usiadłem do stołu i zacząłem myśleć. Czekałem aż brunetka zejdzie na obiad, o ile w ogóle przyjdzie.

Jednak chwile później, gdy każdy już siedział, zostało jedno wolne miejsce, które i tak było „zajęte" zawsze przez Belle. Pomiędzy mną a kosmitką. Ta usiadła na krześle i popatrzyła ukradkiem na mnie.
Niepewnie złapałem ją za rękę pod stołem i splotłem nasze palce. Zauważyłem na jej twarzy uśmiech. Moja twarz sama zawitała lekkie zaróżowienie.

Przez dobre 10 minut, gdy ja już zjadłem prawie cały podany posiłek, siedząca obok brunetka nawet go nie ruszyła. Jednak nie odzywałem się w tej sprawie.

- Bella, nie jesz ? - zainterweniowała wreszcie siedząca obok kosmitka
Ta jednak jakby nagle „obudziła się" z myśli i spojrzała na talerz jedzenia.

Puściła moją dłoń i ruszyła do kuchni, po chwili wyszła i nie patrząc na nikogo z zebranych, ruszyła zapewne do pokoju.

***
Obudziłem się rano, pół nocy myślałem o Belli. Chciałbym z nią być, kocham ją, ten pocałunek to było coś czego pragnąłem od bardzo dawna. Jednak nie powinien mieć miejsca... tylko namieszałem jej tym w głowie, a ona nie kocha mnie, nie chce mnie, oddała pocałunek może po prostu pod wpływem chwili, dlatego też sie tak zachowywała. Nic do mnie nie czuje, wiec nie mogę z nią być, żadne z nas nie może zostać zranione, szczególnie ona, nie mogę jej znów zranić... nigdy w życiu.

Po ubraniu się i ogarnięciu, ruszyłem na dół by coś zjeść.
W salonie znajdowała się już większość klasy, w tym rozmawiająca Bella z Mieszańcem.
Prychnąłem pod nosem widząc ten widok. Ona zasługuje na kogoś kochającego... a ja ? Jestem zbyt wybuchowy i agresywny. Nic by we mnie nie widziała...

Zacząłem wyciągać potrzebne składniki z szafki. Do kuchni jak na moje nieszczęście weszła Bella. Cholera, będzie chciała rozmawiać o wczorajszym dniu. Jestem pewien.

- Hej Kat - uśmiechnęła się ciepło do mnie, uwielbiałem ten jej uśmiech, to w nim się tak bardzo zakochałem...
- Co tam u ciebie ? - spytała siadając na blacie obok stojącego i szykującego już śniadanie, mnie
- Dobrze - odparłem, co miałem odpowiedzieć ?
- Wiesz... co do wczoraj... to ja chciałam ci powiedzieć... - zaczęła, cholera. Tak wiem że chcesz powiedzieć, że nic do mnie czujesz i żebyśmy zapomnieli o tym. Ale nie chce tego usłyszeć... nie z jej własnych ust.
- Zapomnij... - odparłem nagle, miało zabrzmieć to lepiej, jednak te jedno słowo zabolało i złamało mnie doszczętnie
- Co ?
- Zapomnij, to nic nie znaczyło. Prawda ? - dopiero teraz spojrzałem na nią, to był błąd

Błędem było mówienie tego. Jej oczy błyszczały od łez, pomimo że słowa wypowiedziałem sekundy temu.
- N-nie ? - szepnęła do siebie szukając wzrokiem czegokolwiek na podłodze

Zeskoczyła z blatu i ruszyła w stronę drzwi. Popełniłem cholerny błąd.
- Bel - złapałem ją za dłoń w celu zatrzymania jej
- Zostaw mnie - warknęła
Jednak poczułem tylko ból na policzku, a zaraz pieczenie.
Otworzyłem oczy, zamknięte z odruchu bólu.
- J-ja... - zaczęła patrząc na mój pliczek a raz na swoją dłoń, jej oczy wypuszczały jeszcze więcej łez patrząc przerażona na swój czyn
- Przepraszam... - szepnęła i wybiegła z kuchni
Widziałem tylko jak znika za ścianą szybko.

- SZLAG ! - wydarłem się uderzając pięścią w szafkę, cholera, pękła. A chuj z drewnem jakimś
- Katsuki ? Co tu się dzieje ?! - wparował Kirishima teraz do kuchni
- Chuj cie to - warknąłem i podszedłem do zlewu gdzie obmyłem zakrwawione kostki u rąk przez uderzenie

Ten popatrzył przerażony na mnie, zaraz na szafkę. Obejrzał się za siebie na schody po których chwile temu biegła Bel.
- Czy ty... - szepnął patrząc w szoku wyobrażając sobie jego „wymyśloną" sytuacje
- NIE UDERZYŁEM JEJ ! - wydarłem się na niego
- Dobrze, dobrze już. Tylko tak myślałem po prostu... - próbował uspokoić mnie
- Nigdy bym nie podniósł na nią ręki... - szepnąłem opierając się na dłoniach nad zlewem, czułem spływające dwie łzy po policzku
- Ej bro... co się stało - podszedł do mnie kładąc ręce na moich plecach

Usiadłem na najbliższym krześle i zamknąłem drzwi do pomieszczenia...

Katsuki Bakugo x Oc [Wyjątkowa...] Where stories live. Discover now