Dabi ?!

434 21 2
                                    

Pov. Bakugo
Gdy usiadłem już na krześle, ten postąpił identycznie. Siedział już naprzeciwko mnie.
- Kocham ją... przemyślałem to. Pocałowałem ją, zresztą to sam widziałeś, uznałem że mnie nie kocha, że nie czuje nic. Teraz chciała ze mną o tym porozmawiać, powiedziałem by zapomniała, nie chciałem by zaprzątała sobie tym głowę jeśli nic z tego tak nie będzie - odparłem na jednym wdechu
- Ale ona... zaczęła płakać i uciekła - dodałem na co ten westchnął
- Dobra kurwa, czyli ty jednak jesteś aż tak głupi, i tego nie widzisz. Nie udajesz - włożył ręce do włosów przeczesując je i wzdychając
- Cholera Bakugo. Zjebales - powiedział, kurwa, zajebiście pocieszył
- Musisz to ratować ! CZEGO TY TU JESZCZE SIEDZISZ ?! - krzyknął na mnie jednak dalej nic nie zrobiłem
- Nie ma co ratować, nie wiem czy jej zależy... - opuściłem głowę

Usłyszałem ciche „mój kurwa boże" od chłopaka po czym zaczął grzebać coś w telefonie.

- To był dzień. Kiedy rozmawialiście u ciebie w pokoju. O Irunie. To jeszcze pamiętasz. Mina to nagrała - mówił przerywając co pare słów

Wreszcie podał mi telefon włączając jakieś nagranie.

*Trzask drzwi, Bella wychodzi z mojego pokoju cała zapłakana.
- Co ty tak trzaskasz tymi drzwiami ?! - wyszedł teraz z pokoju obok Kirishima
- Przepraszam... - szept dziewczyny
- Bella ? Coś się dzieje ? - spytał i odwrócił brunetkę w swoją stronę, wyglądała naprawdę źle...
- Co się stało ? - spytał jej znowu
- Bella... - szepnął gdy ta wybuchnęła głośniejszym szlochem i wtuliła się w mojego przyjaciela płacząc w jego ramie, to ja mogłem podnosić ją na duchu...
- Co się stało ? - spytał ponownie gdy ta się chyba już uspokoiła
- Kirishima... ja go tracę - załamał się jej głos
- Bakugo, Boje się że go stracę, jeśli tak będzie, ja sobie nie poradzę... Rozmawiałam z nim, teraz, był straszny. Zachowuje się kompletnie inaczej niż zawsze... - powiedziała pociągając nosem co chwile, dotknęła się pleców... syknęła z bólu, przecież ja wtedy ją zrzuciłem...
- Odwróć się - rozkazał czerwonowłosy
Ta nie chciała wiec chłopak siłą odwrócił ją tyłem do siebie. Podniósł jej bluzę. To co zobaczyłem... zabolało moje serce.
Siniak i lekko krwawiące miejsce, nad jej kością ogonową.
- O kurwa... - usłyszałem szept Ashido zza kamery*

- Cholera - szepnąłem do siebie
- Właśnie, cholera. I jej nie zależy ? Pomimo jej nadgarstków, pleców, przykrych rzeczy które jej gadałeś. Ona cie kocha, i walczy, do samego końca. Dzięki niej jesteś teraz wolny od Iruny. Dzień dłużej z tą wariatką i byłbyś już jak marionetka bez pomocy - powiedział chowając telefon
- Myślisz... że powinienem pójść z nią porozmawiać ? - spytałem po chwili
- Niby tak, chociaż po tym... nie wiem czy będzie z tobą chciała cokolwiek mieć wspólnego. Ale idź, idź i ratuj to kurwa - odpowiedział mi na co ja wstałem od razu i ruszyłem w stronę pokoi dziewczyn

Idąc już po schodach, usłyszałem rozbicie szyby.
- Bella ! - krzyknąłem przerażony i biegiem ruszyłem w górę, biegłem najszybciej jak tylko mogłem

Pov. Bella
Z płaczem ruszyłam do pokoju. Biegnąc, wpadłam na kogoś.
- Przepraszam - powiedziałam nie patrząc nawet na drugą osobę i wyminęłam ją
- Szukałem cie - usłyszałam męski głos, zatrzymałam się
Nie znałam go...

Odwróciłam się i popatrzyłam na mężczyznę. Był on czarnowłosy, miał poparzone i pozszywane ciało, był ubrany w czarny długi płaszcz, czarne spodnie i glany na nogach. Był przystojny i wysoki. Gdzieś już mi się rzucił w oczy.

- Kim jesteś ? - spytałam marszcząc brwi
- Ja ? Nie znasz mnie panienko ? - podszedł do mnie bliżej biorąc moją dłoń i całując jej wierzch
- Ja jestem Dabi, przyjaciel twojego ojca - uśmiechnął się
Cholera, on jest z LOV !
- Nie zbliżaj sie do mnie - warknęłam przyjmując postawę walki
Świadomej czy żywej mnie nie pojmą.

- Ojczulek mówił że waleczna - zaśmiał się uśmiechając i wyciągając rękę w moją stronę
Na mnie nagle zaczął lecieć niebieski płomień który zgrabnie ominęłam
„Aktywując" swój dar, moje oczy zmieniły kolor na fioletowy, uśmiechnął się cwano widząc to. Zaatakowałam go od razu czarną energią, ledwo ominął atak, ale jednak.

- Nie radziłbym ci walczyć kochana - szepnął mi na ucho znajdując się nagle magicznie za mną, chwile temu stał metr przede mną
Nic nie odpowiedziałam.
- Inaczej twoj przyjaciel... Ymm jak on tam miał - zamyślił się sztucznie
- Bakugoś Katsukiś - zaśmiał się zmieniając jego nazwisko i imię
- Może troszkę pocierpieć skarbie. A tego chyba nie chcemy - odparł, zamarłam

- Nie róbcie mu nic - odepchnęłam go kopiąc w brzuch niespodziewanie na co ten odskoczył
- Jeśli pójdziesz grzecznie ze mną dziewczynko, będzie bezpieczny jak nigdy - uśmiechnął sie widząc że negocjuje we własnych myślach

Myśląc zauważyłam na ścianie lekkie podpalenie ramki obrazu przez dar chłopaka, i zadrapania na ścianie po mojej zdolności. Jak zgaduje troszkę za daleko poleciała.

- Czego ode mnie chcecie - spytałam uspokajając sie, musiałam chociaż sie dowiedzieć zanim pójdę „grzecznie" z nim
- Żebyś z nami pracowała, albo chociaż nauczyła nas czegoś. Czego nie wiemy - powiedział
- Czyli zgadzasz sie pójść spokojnie ? - spytał tworząc mały płomyk w ręku niebieskiego ognia i bawiąc sie nim
- Tak, ale... - nie dano mi dokończyć ponieważ ten biegiem ruszył na mnie i łapiąc mnie w pasie wyskoczył przez okno, wybił szybę swoim ciałem jednak sama dostałam paroma odłamkami które bolenie wbiły się w skórę
- Hej ! - krzyknęłam na niego na co ten sie uśmiechnął tylko do mnie

Gdyby nie był złoczyńcą, z chęcią poznałabym sie z nim bliżej. Wydaje sie ciepłym człowiekiem, pomimo swojego karygodnego zawodu i zainteresowania.

Będąc w jakimś ciemnym miejscu pomimo słońca na dworzu. Puścił mnie i postawił na ziemii. Otrzepałam spodnie i stałam czekając aż cokolwiek zrobi.
Patrząc na mnie ukradkiem, zapukał do jakiś drewnianych drzwi. Puk, przerwa, dwa puknięcia, przerwa i ponowny puk.
- Takie kody przez drzwi to ja wymyślałam z siostrą w wieku 5 lat - prychnęłam do siebie
- Ty, zamknij się. Ty tu jesteś więźniem. Powinnaś być związana, zakuta we wszystko i uśpiona najlepiej - warknął czekając chyba aż ktoś łaskawie otworzy nam drzwi
- Wolałabym, przynajmniej nie musiałabym prowadzić tej zbędnej rozmowy z tobą - zaśmiałam się sama z siebie

W sumie, pomimo że stałam właśnie obok złoczyńcy, było dobrze. Przyjemnie i zabawnie.
- Ty... - miał już mnie atakować gdy nagle drzwi się otworzyły
Ustał w nich jakiś robot.
- Chodź - warknął do mnie i pociągnął mnie za rękaw
- Puszczaj, umiem chodzić - odepchnęłam go idąc na własnych nogach
- Żebyś nie uciekła, trzeba cie pilnować. Jak psa - odparł nawet na mnie nie patrząc
- Gdybym chciała uciec byłabym już dawno w drodze - powiedziałam gdy dochodziliśmy do jakiś drzwi
Złapał już za klamkę i nacisnął.
- I KOGO TY TU NAZYWASZ PSEM ?! - krzyknęłam nagle po przeanalizowaniu ostatniego zdania chłopaka
Ten roześmiał się. Miał ładny śmiech...

- Jest zabawna - powiedział nagle, zmarszczyłam brwi i spojrzałam przed siebie
O cholera. Stałam właśnie jak pojebana w drzwiach i gadałam sobie ze złoczyńcą.

Pomieszczenie było w miarę duże. Znajdował się tam drewniany bar przy którym siedział jakiś mężczyzna z dłonią na twarzy, za barem stała jakaś mgła w stali. Na kanapie obok siedziała blondynka z jakimś malowanym chłopakiem. Moj ojciec stał przy oknie obok kanap i patrzył na mnie.

- Ale Dabi ! To tak bez sznura ? Czemu ona w ogóle stoi na nogach i się cieszy ? Miałeś ją przywieść uśpioną - skarcił bruneta na co ten wzruszył tylko ramionami i usiadł przy barze biorąc kieliszek jak zgaduje z wódką i wypił cały za jednym razem
- Mogę wiedzieć czego wy ode mnie chcecie ? - spytałam od razu prosto z mostu

Szczerze ? W środku bałam się cholernie, mogli mnie zabić w każdej chwili. Jednak nie wolno tego przenigdy okazywać. Udawaj nawet głupią ale nie okazuj strachu...

Katsuki Bakugo x Oc [Wyjątkowa...] Onde histórias criam vida. Descubra agora