~16~

23 5 22
                                    

~~~

Taehyung tak jak obiecał podarował Hobiemu przestrzeń i czas. Jednak nie mógł spać też z myślą, że młodszy mierzy się ciągle sam z takimi trudnościami, więc postanowił, że musi go odwiedzić i zobaczyć, czy wszystko jest w porządku. Chciał wiedzieć, czy już się układa, czy nie. Mógł zadzwonić albo napisać sms, oczywiście, że mógł, ale czułby się wtedy jakby zrobił coś niewystarczająco dobrze. Podczas jednego z treningów Hobiego i jego drużyny, Tae przyszedł z wielkim pudełkiem czekolad i postawił je na biurku. Był podenerwowany i podekscytowany jednocześnie. Wiedział, że bardzo mocno i ciężko trenują. A on dzięki temu małemu prezentowi mógł mieć pretekst, żeby wpaść ich odwiedzić.

- Ma pan dziewczynę? – zapytała Tuen słodko się uśmiechając

- Nie – zaśmiał się, patrząc ukradkiem na Hobiego

- Jest pan taki ładny! – kontynuowała – Ja mogę zostać pana dziewczyną!

- To jest świetny pomysł moja droga, ale ja jestem od ciebie dużo starszy. – poczochrał ją po włosach – Myślę, że powinnaś patrzeć za chłopakami w twoim wieku

- Ale oni nie są tacy dobrzy i ładni jak pan. – posmutniała

- Jestem pewien, że spotkasz kogoś takiego.

- A skąd ja mam wiedzieć, kiedy to będzie?

- To się czuje.

- Gdzie się to czuje?

- Tu – wskazał na serce – I tutaj – wskazał na głowę – I tu – wskazał na usta – I tu – wskazał na brzuch – i tu – wskazał na nogi

- Hm – dziewczynka zamyśliła się - Od razu we wszystkich tych miejscach?

Taehyung zaśmiał się.

- Czasem tak, a czasem po trochu.

- Okej – pokiwała głową

Chłopak z lokami uśmiechnął się i wyciągnął czekoladę z pudełka.

- Proszę, ta jest dla ciebie, lubisz maliny?

- Tak! A ta z czym jest?

- Z brzoskwiniami, ale słyszałem, że wasz trener je bardzo lubi, więc chciałem tą dać jemu.

- Tak, tak! – zaklaskała dziewczynka i odeszła odpakowując czekoladę.

Taehyung wyciągnął ostatnią tabliczkę czekolady i skierował się w stronę Hobiego.

- Proszę, ta jest dla ciebie.

- Dziękuje, ale naprawdę nie musiałeś. – powiedział z ogromnym uśmiechem

- Musiałem. Chciałem coś dać Tobie i dzieciakom.

- To na pewno był dość duży wydatek.

- Spoko, mam pracę. Mogę sobie pozwolić na coś takiego od czasu do czasu. I bardzo dużo radości sprawia mi to jak wy się cieszycie.

Hobi przytaknął nie przestając się uśmiechać i spróbował czekolady.

- Brzoskwinie, skąd wiedziałeś, że je uwielbiam?

- Zgadywałem. – uśmiechnął się zawadiacko

- Jest przepyszna! Musisz spróbować!

- Kupiłem ją dla ciebie, wieżę, że jest świetna, ten sklep ma same najwyższe rekomendację.

- Wierzysz? Czy to znaczy, że nawet jej nie spróbowałeś?

Kiedy Tae zakręcił przecząco głową Hobi urwał mu kawałek czekolady i chwytając jego palce ułożył mu kawałek na dłoni. Młodszy stał przez chwilę w osłupieniu i po chwili zawahania delikatnie podniósł kawałek i włożył do ust. Czekolada rozpływała się na języku, była tak dobra, że słów by brakłoby opisać jaka była słodka i wspaniała. Chłopaki uśmiechali się ku sobie i dopóki nie skończyła się przerwa dyskutowali na codzienne tematy, a także na temat szpitala i Lana, który zaczął już uczęszczać na fizjoterapie.

- Może chcesz zostać? – zaproponował Hobi, kiedy ten już zbierał się do wyjścia, z bijącym sercem czekał na odpowiedź, pragnął tego z całego serca

- Chętnie bym skorzystał z zaproszenia... - zaczął Tae – ale muszę pracować nad publikacją, profesor już czeka dość chwilę na ten rozdział.

- Rozumiem. – przytaknął Hobi i trochę posmutniał, nie mógł go zatrzymać na siłę

Tae wychodząc słyszał jak Hobi instruuje swoich uczniów do dalszej części ćwiczeń jakie przerwali. Miał naprawdę w tej chwili ochotę z nim zostać. Siedziałby w kącie i patrzył na zaangażowanego chłopaka i dzieciaki, które na pewno świetnie grają. I naprawdę to by mu wystarczyło do szczęścia. Tylko siedzieć i patrzeć na niego.

Stał na przystanku wpatrując się w tablice odjazdów, kiedy nagle usłyszał krótkie plumknięcie. Podniósł telefon do góry i zobaczył sms.

Hobi: Jak skończysz pisać to musimy wybrać się do kina 😊

Twarz Tae w jednej chwili tak się rozjaśniła, jakby zza tygodniowych chmur wyszło słońce. Odpisał mu, że nie widzi innej opcji. Tak mocno ściskał telefon, że rozbolały go palce. Dawno nie był tak szczęśliwy. W tej chwili miał tak wielką motywację, że mógłby skończyć pisać nawet dzisiaj. 


*

Yoongi siedział z Hobim w kuchni. Jedli kolację oglądając przy okazji jeden ze swoich ulubionych filmów.

- Jak trzyma się Lan?

- Jest już dobrze, niedługo będzie mógł brać udział w treningach. 

- To świetnie. A jak ty się trzymasz z tym wszystkim?

- Też dobrze. - uśmiechnął się smutno - Trochę się tylko martwię, że sytuacja może się powtórzyć.

- To nie zależy od ciebie, tylko od młodego. Przestań na siebie tyle brać. Powinieneś się skupić też na sobie. 

- Tak , wiem, ale nie potrafię...

Yoongi westchnął ciężko.

- A swoją drogą co tam u ... - nie dokończył, bo usłyszał plumknięcie na telefonie Hobiego - Tae?

- Nie - odpowiedział Hobi i przeklikał coś na telefonie - Idę do łazienki zaraz wrócę, nie podbieraj mi oliwek.

- Spoko - zaśmiał się podnosząc otwarte dłonie

Kiedy Hobi wrócił Yoongi zapytał poważnym tonem.

- Kim jest Han?

- To brat Lana. - odpowiedział wracając do jedzenia

- Tylko?

- Co tylko?

- Widziałeś się z nim?

- Tak, parę razy jak odwiedzałem Lana w szpitalu.

- Tylko?

- Tak, czemu w ogóle o to tak dopytujesz?

- Z ciekawości.

- Jesteś tego ciekawy?

- Jestem twoim przyjacielem, po prostu chcę wiedzieć, czy wszystko u ciebie jest w porządku.

- Rozumie, doceniam to. Zapewniam cię, że jest w porządku. 

- Ok, ale jakby coś się działo, to pamiętaj, że zawsze jestem. 

- Dziękuję, pamiętaj, że jakby co to ja też zawsze jestem. 

~~~

~Zbożowy Wąż ~ (VHOPE) *Zakończone*Where stories live. Discover now