~8~

33 5 26
                                    

~~~

- Ej co jest? – Yoongi zatrzymał się w połowie drogi i patrzył zaskoczony na Hobiego.

Młodszy nawet go nie zauważył, bardziej zajmowało go teraz poprawianie swojego stroju przed lustrem. Przebierał się już parę razy i nie miał czasu na więcej zmian. Wybrał w końcu jasne dżinsy, białą koszulkę, czarny sweter z „lekkim dekoltem" z białymi paskami i tylko dwoma guzikami. Do tego dobrał dwa srebrne naszyjniki różnej długości.

Yoongi podszedł bliżej.

- Czy ty użyłeś perfum?

- No tak. Co w tym dziwnego?

Yoongi pokręcił z niedowierzaniem głową

- Co w tym dziwnego? Hobi... nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek użył perfum. Jakby bardzo się cieszę, bo akurat te dostałeś ode mnie i Jimina z jakiś rok temu i w końcu ich użyłeś. Ale jaki jest tego powód?

- Nie ma żadnego powodu. Tak po prostu.

Yoongi popatrzył na niego jeszcze bardziej podejrzliwie i ściągnął brwi.

- Hobi jedyny zapach jaki uznawałeś do tej pory był pot.

- No tak, ale zmieniłem zdanie.

- Z czyjego powodu?

- Z ... z własnego!

Yoongi prychnął ze śmiechu pod nosem

- Wow, lubisz go bardziej niż sądziłem...

- On mnie zaprosił, bo po prostu nie miał z kim iść...

- Jasne. – poklepał go po ramieniu – A ty jesteś tak dobrym przyjacielem, że pójdziesz z nim?

- Tak, dokładnie tak. I przestań dopowiadać sobie nie wiadomo co...

- Ja bym ci chciał wierzyć, ale policzki ci się zrobiły dziwnie czerwone...

Hobi westchnął i zakrył się swetrem, na co Yoongi zaczął się śmiać.

- Miłej randki – powiedział i skierował się do kuchni, nie słyszał co Hobi mamrota do siebie pod nosem, ale widział, że zrobił się jeszcze bardziej czerwony

Jego przyjaciel zarzucił na siebie płaszcz i wręcz wybiegł z mieszkania.

Wymienili ze sobą tylko parę smsów. Jednak Hobi czuł się jak na skrzydłach, kiedy je przeglądał i czytał kolejny i kolejny raz. Był naprawdę podekscytowany tym spotkaniem. Nie mógł się doczekać aż w końcu spotka Taehyunga. Zastanawiał się w co ten się ubiera po pracy, czy woli eleganckie ciuchy, rozkloszowane spodnie, jakieś dziergane swetry. Aż nie mógł opanować uśmiechu, bo wyobraził sobie go jako małego słodkiego kotka. Tak, chyba się musi trochę opanować. Ach.. Może on ma jakiś ulubiony kolor, w którym cały czas chodzi, może zielony, albo beżowy, te dwa by do niego pasowały. Ciekawe czy lubi biżuterie, jakieś naszyjniki, może pierścionki. Albo zupełnie na odwrót może lubi skórę, albo nawet ma tatuaże. Albo ma jakiś ulubiony zespół albo serial i nosi wszędzie ich T-shirty. Kotłowało mu się w głowie pełno obrazów – jakim okaże się Tae. Widział go tylko w białym fartuchu, tylko w pracy i naprawdę chciał się dowiedzieć. Zaczął się stresować. A co, jeśli on mu się wyda zbyt głupi i niedojrzały. Mają razem spędzić trochę czasu. Przecież on może wszystko zepsuć jakimś głupim tekstem. Ach.. Szedł już wzdłuż parkowego ogrodzenia. Czuł, że jest coraz bliżej, ale stresował się bardziej niż przed najtrudniejszym egzaminem jaki kiedykolwiek miał. Miał myśl, że może lepiej zawrócić i zostać w swojej strefie komfortu. Nie narażać się na tą relację. Ale jego druga strona czuła coś zupełnie odwrotnego, chciała tam iść, chciała być z nim, chciała spędzić z nim tak dużo czasu, ile tyko mogła. Stanął przed wejściem, starał się uspokoić. Wygładził swoje dżinsy i płaszcz choć bardziej się już nie dało. Rozglądał się na boki w poszukiwaniu chłopaka. Nagle ujrzał biegnącego Taehyunga, chyba jego, miał nadzieje, że to on.

Chłopak biegł, a brązowe włosy miał rozwiane po bokach. Jego czerwony płaszcz wyglądał jak peleryna. Zatrzymał się przed Hobim ledwo łapiąc dech w piersiach, a ten stał jakby w jednej chwili przemienił się w lodowy sopel. Przed chwilą miał tak wielki mętlik, a teraz jakby obraz Taehuynga zapełnił całą jego głowę i nie tylko. Tylko serce zaczęło bić tak mocno i głośno, że Hobi bał się, że zaraz zacznie się roznosić echem po jego wnętrzu i cały świat mógłby je usłyszeć. A tego by nie chciał. A co gorsza Tae mógłby je usłyszeć.

Patrzył na niego i nie mógł się poruszyć. Oniemiał, bo widział przedtem, że chłopak posiada wiele uroku, ale teraz był tego już w ogóle na 300 % pewien, albo i więcej. Ale mu przecież nie powie, że jest piękny, że wygląda jak zakwitająca róża. To przecież tak głupie... A nawet jak nie, to on i tak nie ma tyle odwagi...

Taehuyng się wyprostował, kiedy mógł już złapać oddech. Był ubrany w beżowy zestaw, elegancki z długimi nogawkami i wełnianym swetrem. Zaczesał włosy do tyłu i uśmiechnął się swoim najpiękniejszym uśmiechem.

- Wybacz, że się spóźniłem

- Jest okej, nie musiałeś biec.

- Nie chciałem żebyś czekał, w końcu to ja zaproponowałem żebyś ze mną poszedł.

Hobi przytaknął, również się uśmiechnął i weszli do parku.

- Następnym razem po prostu napisz smsa, ok?

- Jasne. – przytaknął Tae i poczuł ciepło w środku, kiedy usłyszał następnym razem

W parku było już dość dużo osób. Koncert był darmowy, więc wiele osób skorzystało z tego faktu. Występ miał się odbyć w głównej altanie, a w czasie trzech przerw w dwóch mniejszych miały grać małe zespoły instrumentalne. Między drzewami były rozwieszone lampiony, które dawały miękkie światło. Atmosfera zdawała się idealna. Zapowiadał się długi i przyjemny wieczór. Były także stoiska z czymś ciepłym do jedzenia i picia. Chłopaki skierowali się najpierw w ich stronę.

- Jesteś głodny?

- Nie, ale chętnie bym się czegoś napił.

- Ja też, chodź coś wybierzemy.

Tae chwycił Hobiego za ramie i zbliżyli się w stronę menu. Uch, te ceny przyprawiły ich o lekkie obruszenie, ale wybrali w końcu gorącą czekoladę z piankami i bitą śmietaną. Taehyung zapłacił szybko kartą, aby nie usłyszeć słowa sprzeciwu chłopaka. I udało mu się, bo Hobi nie zdążył zareagować.

- Ja cię zaprosiłem, więc ja płacę. – dodał, żeby Hobi nie wracał już do tego tematu

Z uśmiechem skierował się w stronę głównej altany, żeby zająć miejsca siedzące.

Z radością oddali się muzyce i swojemu towarzystwu. Wieczór przebiegł ze słodkim smakiem czekolady przepływającej się w ustach i melodiami błądzącymi po uszach i sercu.

~~~

~Zbożowy Wąż ~ (VHOPE) *Zakończone*Where stories live. Discover now