~24~

24 5 7
                                    

~~~

Idealnymi warunkami dla Taehyunga było laboratorium lub biuro, w którym pracował, zwykle mogło się tam przewinąć kilkanaście osób, więc to był w stanie znieść. Tutaj było tego ludu znacznie więcej. Starał się zachowywać naturalnie, udawał, że to wszystko go nie przerasta. Paręnaście boisk. Pełno ludzi. Zawodnicy, sędziowie, trenerzy. Nie obyło się też bez mnóstwa reklam i stoisk reklamodawców. Ale i tak największym zainteresowaniem jak zawsze cieszył się budki z jedzeniem i kiosk z rzeczami dla kibiców. Mówiąc w skrócie tłum i gwar. Przyszedł z Yoongim i Jiminem. Usiedli z tyłu na trybunach, by mieć jak najlepszy widok. Widzieli stąd Hobiego i jego drużynę. Jimin specjalnie zrobił dla nich kolorowe chorągiewki do wymachiwania. Yoongi za to niósł całą torbę przygotowanego wcześniej jedzenia. Zaś Tae zaoferował się, że zaopatrzy ich w coś do picia. Wszyscy chcieli mieć wkład we wspólne wyjście i kibicowanie.

Jeszcze przed zajęciem swoich miejsc byli na chwilę u Hobiego. Wiedzieli, że ma urwanie głowy i wielki stres, dlatego tym bardziej chcieli mu dodać otuchy. Chcieli też, żeby wiedział, że są i dopingują jego drużynę. Przytulili się razem w czwórkę na szczęście. Jimin zostawił mu jedną z chorągiewek i wcisnął jedno pudełko z wypiekami, a dwa kolejne dał jego dzieciakom. Tae też miał prezent z tej okazji, aż go ściskało w piersi, kiedy próbował go wyciągnąć. Tutaj było tak dużo ludzi, że musiał sobie powtarzać, że przyszedł dla niego, żeby stąd nie uciec.

- Bardzo wam dziękuję, że jesteście! – powiedział Hobi radośnie

- Jakbyśmy mogli nie przyjść! – wykrzyczał Jimin i znów go przytulił

- Dokładnie, tak dużo na to pracowałeś, że musimy być dziś z tobą. – dodał Yoongi

- Tak i pewnie tego nie potrzebujesz razem z drużyną, ale będziemy trzymać kciuki. – uśmiechnął się Tae

Hobi uśmiechnął się tak szeroko i łagodnie jak to tylko on potrafił.

- Dziękuje!

- To my pójdziemy zająć miejsca i nie będziemy ci zajmować teraz czasu, żebyś się mógł przygotować – zagadnął Yoongi i wziął Jimina za rękę

- Czekaj! Tae jeszcze ma coś dla Hobiego! – wyrwał się

Tae starał się cały nie spąsowieć i kiwnął głową. Wyciągnął zza siebie piękny bukiet z trzema różnymi kolorami goździków i eustonów oraz zielonymi ozdobnymi liśćmi.

- Z jakiej to okazji? – zdołał tylko z siebie wydusić Hobi totalnie zaskoczony

- Dzisiejszej wygranej.

- Ale jeszcze nie wygraliśmy.

- Wygraliście. – wyszeptał Tae kładąc mu bukiet na ręce

Chciał już powiedzieć, że wygrał jego, swoje marzenia, to gdzie stoi i jest szczęśliwy z tego powodu, a może nawet serce, wygrał cały swój nowy świat, jego uczucie i wszystko co się z tym wiążę, ale powstrzymał się uznał, że to zbyt dużo. Hobi przytulił do siebie bukiet i do jego nozdrzy dotarł słodki i ujmujący zapach kwiatów.

- A to na szczęście. – wręczył mu małe błękitne pudełeczko uśmiechając się

Przytulił go jeszcze ostatni raz i poszedł w stronę czekającego Jimina i Yoongiego. Chłopaki jeszcze raz mu pomachali i życzyli powodzenia.

Turniej się zaczął. Chłopcy starali się mieć oko na wszystkich i w miarę śledzić tabelę wyników. Jimin miał tak dobrą i podzielną uwagę, że orientował się we wszystkim choć cały czas opowiadał o swojej pracy, nowym wyjeździe i wymieniał uwagi o wszystkim co przyszło mu do głowy. Yoongiego mniej interesował sport, więc starał się chociaż być na bieżąco z tym co mówi do niego jego chłopak. A Tae łapał się w tym tylko dzięki temu, że Jimin ciągle mówił co się dzieje. Turniej trwał, kolejni zawodnicy odpadali albo wspinali się w rankingu. W między czasie były też liczne przerwy. Chłopaki miło spędzali też czas, choć oczywiście nie obyło się bez sprzeczek z sąsiadami o rzucanie hot dogami i rozwalenie całego kubka coli. Yoongi z tego powodu miał ochotę ich zrzucić z trybun i kiedy schodzili życzył im całym sobą, żeby spadli i rozkwasili sobie twarze. Jeszcze jeden z nich miał czelność patrzeć na jego Jimina. JEGO. Aż gotował się w środku. Taehyung cały czas starał się patrzeć za Hobim, to była jedyna rzecz jaka mogła mu pomóc przetrwać w tej sytuacji. Potrzebował go widzieć i wiedzieć, że wszystko jest w porządku. Bardzo się ucieszył, kiedy zobaczył, że na jego szyi połyskuje srebrny łańcuszek. I tak jak Yoongiego rozsadzało ze złości, tak jego z radości.

Przyszedł czas na finały. Najbardziej wyczekiwane dwa spotkania mające zdecydować o miejscu na podium. Wśród nich znalazł się Lan. Na trybunach przybyło tak dużo ludzi, że momentami nie można się było okręcić. Chłopaki trzymali kciuki i z zapartym tchem obserwowali każde uderzenie rakietką. Szło mu świetnie. I było prawie pewne, że wygra. Jednak z ostatnim rozstrzygającym rzucie nie zdążył odbić piłki. Całe trybuny wstały i zaczęły krzyczeć w niebogłosy i klaskać najgłośniej jak potrafili. Chłopaki również zrobili to samo. Obserwowali potem jak uczestniczy stanęli razem ze swoimi trenerami na stopniach i po bokach. Wręczono im dyplomy, medale zawisły dumnie na ich piersi a bukiety stanowiły miły zielony dodatek. Przewodniczący całej komisji pogratulował jeszcze raz wszystkim i wygłosił mowę końcową. Po tym czasie część ludzi zaczęła się rozchodzić, część poszła po coś do picia i jedzenia a trzecia część do miejsca, gdzie postawiono wielką scenę przeznaczoną na występy muzyczne.

Yoongi poszedł kupić watę cukrową z Jiminem. I oczywiście podobnie jak przedtem cały się zagotował, kiedy sprzedawca zbyt słodko uśmiechał się do jego chłopaka i patrząc tak na niego dał mu watę cukrową razem z jakąś zagiętą kartką. Podszedł rozradowany do Yoongiego i wręczył mu patyk ze słodką chmurką.

- To dla mnie? – zapytał zdziwiony

- Dokładnie, pan od waty kazał ci przekazać razem ze swoim numerem. – wręczył mu małą kartkę

Yoongi czuł się totalnie zmieszany.

- Co ty mu powiedziałeś?

- Że przekaże przyjacielowi.

- Przyjacielowi...?

- Tak oprócz tego, że jesteś moim chłopakiem jesteś też moim przyjacielem. Po prostu nie powiedziałem wszystkiego. Ale patrz mamy watę za darmo! 

- Jimin!

- No przepraszam, ale wiesz, jak się poczułem jak o ciebie zapytał?!

- Jak, byłeś zazdrosny, że nie zapytał o twój numer?

Jimin aż się obruszył.

- Naprawdę myślisz, że mi na tym zależy?

- Nie, po prostu... To idiotyczne. Zjedź swoją watę i chodźmy do domu. Jestem już zmęczony.

- Okej. – odpowiedział Jimin biorąc watę z rąk swojego chłopaka i ruszył przed siebie

- Jimini przepraszam... - powiedział mu Yoongi, kiedy go dogonił i objął ramieniem

- Ja też – westchnął młodszy – Jestem dzisiaj strasznie rozdrażniony. Uwielbiam ludzi, ale te dzisiejsze sytuację trochę mnie wytrąciły z równowagi. Jeszcze ten chłopak co do ciebie podbijał... – westchnął jeszcze raz wtulając się w chłopaka

- Ja też chciałem dziś komuś przywalić.

- Widziałem.

- To chodźmy. Zamówimy coś i obejrzymy coś fajnego.

- A możemy coś ugotować? – wymamrotał w pierś Yoongiego

- Musimy?

- Tak... - wymamrotał w jego bluzke

- Nie masz dość gotowania, ostatnio nie robisz nic innego?

- Nie...

- Dobrze, w takim razie coś razem ugotujemy i włączę naszą ulubioną playliste.

- Idealnie. – odpowiedział Jimin – Ale nie pogratulowaliśmy Hobiemu!

- Napisze sms, że musimy wyjść wcześniej, a pogratulujemy mu jak wróci.

Popatrzył na Jimina i zapytał podejrzliwie

- Czy ty myślisz o tym co ja myślę, że ty myślisz?

- A nie wiem... - zaśmiał się – Może...

- Jimin...

- Spokojnie, przecież przyniosłem ciasto jak byłem u was rano, nie będę piekł drugiego. – znów się zaśmiał

- No mam nadzieję.

Yoongi chwycił Jimina za rękę i skierowali się w stronę wyjścia, uśmiechając się do siebie. 

~~~

~Zbożowy Wąż ~ (VHOPE) *Zakończone*Où les histoires vivent. Découvrez maintenant