-24-

128 12 3
                                    


Nie rozważając już powrotu do jadalni pogodzeni wkroczyli do Pokoju Życzeń. W środku czekała już na nich wygodna kanapa obita czerwoną skórą oraz dębowy stoliczek stojący tuż przed nią, na którym ku zaskoczeniu Syrilli leżała mapa nieznanych jej krain. Regulus gestem poprosił, żeby usiadła wraz z nim. Dziewczynie nawet nie przyszło inne rozwiązanie do głowy, zatem usiadła tuż obok niego bez przerwy wpatrując się w mapę. Bez wątpienia mogła stwierdzić, iż była ona wiekowa, pożółkła i w niektórych miejscach popękana. Nazwy wzgórz, jezior oraz rzek były zapisane w nieznanym jej języku. Usta już formowały się do zadania pytania, jednak Black ją ubiegł.

- To mapa sprzed dwustu lat. Przedstawia dawną krainę Reithorn. Do teraz pozostaje ona niezamieszkana ze względu na legendy, które po części są prawdą...

- Ale dlaczego to miejsce nas interesuje? - zapytała niecierpliwie Syrilla. Nie miała głowy do tego, aby słuchać dzisiaj starych opowieści, które opowiadali dziadkowie przy ogniskach.

- Bo to miejsce niegdyś zainteresowało Czarnego Pana. - odpowiedział spokojnie Regulus po czym wskazał jaskinię wydrążoną w górze, która nosiła nazwę, jakiej Potter nie potrafiła odczytać. - Z tego, czego udało mi się dowiedzieć w tej jaskini mieści się coś, co jest dla niego niezwykle ważne. A więc musimy sprawdzić co to jest, chociaż podejrzewam już jedną opcje.

Syri zmarszczyła brwi. Zdała sobie sprawę, że Regulus właśnie zdradził jej część wstępną planu, która była naprawdę poufna. Było to satysfakcjonujące, jednak musiała odłożyć swoją radość na później. Co ją obchodziła jakaś jaskinia, kiedy jej rodzina została zaatakowana, majątek naruszony, a wojna stąpała po piętach. Byłoby to samolubne z jej strony, gdyby porzuciła te fakty. Wychodząc z jadalni chciała się dowiedzieć kilku ważnych rzeczy i nie mogła odpuścić sobie tej okazji, ze względu na jeden z wielu wyjątkowo szalonych planów Regulusa. Nawet jeżeli wcześniej zgodziła się odłożyć to na później. A skoro był dziś skory do rozmów, wolała skorzystać z okazji teraz, gdyż nie wiadomo czy później miałaby taką możliwość. Nie była pewna na jak długo zakopali topór wojenny.

- Regulusie? - odezwała się cicho, a chłopak odwrócił się w jej stronę jakby zamieniając się w słuch. - Wiedziałeś o zamachu na moją rodzinną wioskę?

Black przeniósł wzrok na okno, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią. Syrilla wciągnęła więcej powietrza do płuc. Przez chwilę pomyślała, że miał rację, że wolałaby raczej nie znać odpowiedzi. Już czuła ból, który rozlałby się po jej ciele, gdyby Regulus miał coś wspólnego z zamachem. Jego twarz trochę pociemniała.

- Nie wiedziałem. - odparł cicho na powrót spoglądając jej w oczy. Serce Potter już zalewała ulga, gdy przetrawiła kolejne zdanie. - wiedziałem tylko o tych atakach, które mi zlecono.

- Zlecono? - wykrztusiła otwierając szeroko oczy. Jak mogła być zaskoczona takimi wieściami, skoro tak często powtarzała jaki Black jest okropny? Pożałowała swojej reakcji, jednak chłopak nie odpowiedział jej sarkazmem, tak jak się tego spodziewała.

- Będąc jednym z głównych zwierzchników Czarnego Pana trudno jest pozostać niewinnym. - odparł Regulus, jakby ten fakt ani trochę go nie ruszał, jakby był przyzwyczajony do takich, a nie innych zasad.

Syrilla nie chciała wiedzieć ile istnień zginęło z ręki Regulusa przez ostatni tydzień. Jeszcze jak pomyślała, że siedzi obok jednego z wysoko postawionych śmierciożerców... Była to jedna z wielu chwil, podczas których zastanawiała się jak ze względnie przykładnej uczennicy stała się spiskowcem. Zwłaszcza, że chociaż zamiary miała dobre, czuła się jakby robiła coś złego, a życie tylko ją w tym upewniało. Kiedyś nie miała tylu zmartwień, ale coś jej podpowiadało, że jeszcze długo nie wróci do normalności.

Wybraniec Krwi  || Regulus BlackWhere stories live. Discover now