-5-

140 11 0
                                    





Sorry, but not everyone can be the good guy, Potter

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

Sorry, but not everyone can be the good guy, Potter.







   Obraz zamazywał jej się przed oczami, kiedy biegła opustoszałymi korytarzami Hogwartu. Wszyscy znajdowali się na śniadaniu, a więc przynajmniej nie musiała martwić się o potencjalnych obserwatorów. Zatrzymała się dopiero przy rozwidleniu dróg. Jedna prowadziła do sali od Obrony Przed Czarną Magią, a druga kończyła się schodami do jednej z wież. Syrilla nie wiedziała zbytnio która mogła to być, ale nie przejęła się tym, gdy biegła kręconymi schodami.

   Znalazła się w okrągłym pomieszczeniu, które byłoby ciemne, gdyby nie promienie słońca wpadające przez wysokie okna ciągnące się dookoła pokoju. Pomieszczenie okazało się całkiem puste, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Było idealnie. Usiadła na szerokim parapecie i zwinęła się w kłębek. Łzy przestały jej już płynąć, jakby już nie miała czym płakać.

   Sama nie wiedziała co ma myśleć, więc po prostu się wyłączyła. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w dźwięki dochodzące zza okna. Śpiew ptaków, szelest liści na wietrze, co jakiś czas rozlegało się bzyczenie owadów. Były to uspokajające dźwięki. Potter miała już nieco praktyki w radzeniu sobie z takimi sytuacjami. Na początku nie było jej tak łatwo, gdy próbowała się wyłączyć co rusz musiała sobie powtarzać "nie myśl", "nie myśl", "nie myśl". Aż w końcu osiągała zamierzony efekt. Opłaciło się to jednak, gdyż teraz była w stanie odciąć się od niemal każdego problemu który ją dręczył.

   Nie wierzyła, że to wszytko miało miejsce. Nadal pamiętała twarze śmierciożerców i ich słowa. Nie powiedziała nikomu jaki był powód ich napaści. Owszem, nie mieli dobrych zamiarów i rzeczywiście zamierzali wyrządzić jej cielesną krzywdę, o której pisali w gazetach, jednak poniekąd dziewczyna im się nie dziwiła. Była pewna iż by ją zabili. W końcu podsłuchiwała wcześniej ich rozmowę. Bardzo dobrze pamiętała o czym była mowa.

   Nie poruszyła się ani o milimetr słysząc ciche kroki, niemal bezszelestne. Gdyby była w pełni sił mogłaby dorzucić takie określenia jak nieludzkie oraz doskonałe. Była jednak zbyt wyczerpana, żeby jakkolwiek zareagować. Cały ten incydent wypruł z niej resztki energii.

    – Co tu robisz, Potter? – rozległ się spokojny obojętny głos, który zdążyła już poznać.

    – Witaj Regulusie. – mruknęła zgarniając włosy z twarzy. Nie podniosła się jednak. Było jej obojętne to jak marnie musiała wyglądać.

   Black przekręcił głowę w bok. Syrilla zdążyła już zauważyć, że robi to, kiedy coś go zaintryguje. Nic jednak nie powiedział, tylko oparł się na parapecie naprzeciw niej. Syria patrzyła na niego, jednak on przestał odwzajemniać jej spojrzenie. Z nieodgadnionym wyrazem twarzy po prostu stał wpatrując się w widok za oknem.

Wybraniec Krwi  || Regulus BlackOnde histórias criam vida. Descubra agora