-26-

219 15 2
                                    




It's better not to cross this line

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.

It's better not to cross this line.













   Oszołomiona Syrilla czekała na Regulusa w ich stałym miejscu spotkań - Pokoju Życzeń. Po incydencie na wróżeniu nadal nie mogła się uspokoić. Wypuszczała urywane oddechy, jej serce nie zwalniało rytmu odkąd pośpiesznie zbiegała po schodach zaraz po zakończonej lekcji, rozbiegany wzrok nie wiedział na czym się skupić, a umysł raz za razem podsuwał jej słowa Sybilli. Była na tyle rozkojarzona, że nie potrafiła nawet przywołać w myślach kanapy, na której z chęcią by usiadła, albo szklanki wody, która złagodziłaby jej pragnienie.

   Potter nie wiedziała, czy powiedzieć Blackowi o zaistniałej sytuacji. Nie miała pewności, jednak coś podpowiadało jej, że zgniłe serce, które ukazało się w kryształowej kuli ma coś wspólnego z Regulusem. Jednak w wypowiedzianych przez Trelawney słowach znajdował się przekaz wyraźnie skierowany do niej. Nie trudno wydedukować, że tak zwany "pomocnik" to ona. I niemal oczywistym jest, że Wybraniec Krwi to nikt inny jak Regulus. W końcu Syrilla nie pierwszy raz natrafiła na to określenie. Pamiętała rozmowę śmierciożerców, którzy wspominali o Wybrańcu, jak i pamiętała reakcję Regulusa, gdy mu o tym powiedziała. Połączyła wszystkie fakty i niemal nie było wątpliwości, że za tym mianem stoi Black. Jednak czy nie dość było im zmartwień?

   Nagle postanowiła wziąć się w garść. Siłą woli włożyła swoje dotychczasowe zmartwienia do wyimaginowanej skrzyni i zatrzasnęła ją z trzaskiem. Zdała sobie sprawę, że Regulus spóźnia się już o dwadzieścia minut. Nigdy mu się to nie zdarzało, dlatego też wbrew wszystkiemu co o nim myślała, a co nie było pozytywne zaczęła się martwić. To ona zawsze była niepunktualna, nie na odwrót.

   Nie zdąrzyła jednak poważnie zacząć rozmyślać nad prawdopodobnymi zdarzeniami, które mogły zatrzymać Blacka, kiedy wkroczył do sali. Miał na sobie ciemne, lecz nie do końca czarne szaty, jednak nie znalazła na nich żadnej broszki Slytherinu, wnętrze materiału również nie miało zielonego koloru. Wrócił więc prosto z narady Śmierciożerców. Odbywały się one co miesiąc, jednak ostatni raz Syrilla widziała go ubranego w ten sposób, kiedy jego życie wisiało na włosku. Było to niebezpieczne, żeby przemierzać korytarze Hogwartu w szatach sprzymierzeńców Voldemorta.

   Dopiero gdy podszedł do niej bliżej ujrzała różdżkę umazaną we krwi, którą usilnie starał się wytrzeć w rękawiczki, spod których również ciekła czerwona ciecz.

    – Będziemy musieli przyrządzić eliksir wielosokowy. – oznajmił bez żadnego przywitania, ani przeprosin za spóźnienie.

   Syrilla otworzyła usta spoglądając to na jego twarz, to na jego ręce, to na jego różdżkę, którą zaczął powoli chować do kieszeni. Przybliżyła się chcąc złapać go za dłoń.

    – Jesteś ranny? – zapytała marszcząc brwi. Nie cofnął się, ani nie wyrwał jej swojej ręki.

    – To nie moja krew. – oznajmił, a jego głowa powędrowała delikatnie w bok. Gdy spojrzała mu w oczy przeszył ją chłód.

Wybraniec Krwi  || Regulus BlackМесто, где живут истории. Откройте их для себя