An interesting semester awaits us
Zaraz po powrocie z ulicy pokątnej zaczęli się pakować. Rodzice jednogłośnie postanowili, że ich dzieci jak najszybciej muszą wrócić do Hogwartu. Uważali, że tam będą najbezpieczniejsze i według Syrilli mieli rację. Szkoła Magii i Czarodziejstwa nie była bowiem tylko szkołą - była również fortecą, której mury przeszły nie jedną wojnę. Ileż razy uczniowie zdołali się nasłuchać o tych wygranych bitwach! Profesor McGonagall lubiła chwalić ten cudowny budynek, który był również jej domem. Więc nie szczędziła mu pięknych słów i pochwał.
Syrilla pakowała się jak najszybciej. Chciała zdążyć coś zjeść przed wyjściem, a pociąg mieli za niespełna trzydzieści minut. W takich chwilach dziękowała Merlinowi za możliwość teleportacji. Nie wiedziała co by zrobiła gdyby musiała tłuc się pociągami i busami. Teraz, kiedy już miała szesnaście lat, Fleamont i Euphemia nie mieli żadnych przeciwwskazań, aby użyć teleportacji. Wcześniej mogli martwić się o prawo, jednak teraz...
– Syri, widziałaś gdzieś moje ochraniacze!? – rozległ się krzyk Jamesa z pokoju obok.
– Nie! Sprawdź u Syriusza!
Zaczęła domykać swoją walizkę. Przez chwilę miała problem i musiała położyć się na niej całym ciężarem ciała, jednak ostatecznie jej się udało. Złapała za rączkę walizki i ruszyła do drzwi. Była zmęczona dzisiejszym dniem. Chciała iść spać od razu, gdy rozsiądzie się w pociągu na miękkim fotelu.
Przechodząc obok łazienki usłyszała dziwny dźwięk. Zatrzymała się gwałtownie. Było to jakby ktoś rzucał czymś w okna, jednak kiedy przez pierwsze pięć sekund rozważania niebezpieczeństwa nie stało się nic podejrzanego zwaliła to na wiatr szalejący na zewnątrz.
Zdążyła postawić ledwie jeden krok, jak rozległy się wybuchy i krzyki za oknem. Natychmiast się przebudziła i otworzyła szerzej oczy rzucając się w dół schodów. Serce waliło jej jak młotem. Słyszała tylko jak niecałe dwa metry za nią coś trafia w ścianę. Pierwszy raz od jej narodzin jej dom był atakowany. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek dożyje takiego zwrotu akcji. Jej rodzina w większości wolała trzymać się z boku i nie sprawiać kłopotów.
Wszyscy już stali na środku salonu bez słowa czekając na nią. Nie zwlekając złapała swoją rodzicielkę za rękę i znów poczuła dziwny ścisk w żołądku. Tym razem to nie czarna mgła, lecz biała przysłoniła jej pole widzenia. Nie miała jednak czasu, żeby zastanawiać się nad tą różnicą, gdy znaleźli się już na miejscu.
YOU ARE READING
Wybraniec Krwi || Regulus Black
Teen Fiction"Życia nie można wybrać, ale można z nim coś zrobić." ~ Peter Lippert ___ Czysta krew spłynie po nich strumieniami za każdym razem, gdy on dokona jednego z sześciu cudów. Wybraniec krwi jest wśród nas, a dobrzy ci, którzy mu pomogą.