-22-

106 9 0
                                    





An interesting semester awaits us

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

An interesting semester awaits us













   Zaraz po powrocie z ulicy pokątnej zaczęli się pakować. Rodzice jednogłośnie postanowili, że ich dzieci jak najszybciej muszą wrócić do Hogwartu. Uważali, że tam będą najbezpieczniejsze i według Syrilli mieli rację. Szkoła Magii i Czarodziejstwa nie była bowiem tylko szkołą - była również fortecą, której mury przeszły nie jedną wojnę. Ileż razy uczniowie zdołali się nasłuchać o tych wygranych bitwach! Profesor McGonagall lubiła chwalić ten cudowny budynek, który był również jej domem. Więc nie szczędziła mu pięknych słów i pochwał.

   Syrilla pakowała się jak najszybciej. Chciała zdążyć coś zjeść przed wyjściem, a pociąg mieli za niespełna trzydzieści minut. W takich chwilach dziękowała Merlinowi za możliwość teleportacji. Nie wiedziała co by zrobiła gdyby musiała tłuc się pociągami i busami. Teraz, kiedy już miała szesnaście lat, Fleamont i Euphemia nie mieli żadnych przeciwwskazań, aby użyć teleportacji. Wcześniej mogli martwić się o prawo, jednak teraz...

    – Syri, widziałaś gdzieś moje ochraniacze!? – rozległ się krzyk Jamesa z pokoju obok.

    – Nie! Sprawdź u Syriusza!


   Zaczęła domykać swoją walizkę. Przez chwilę miała problem i musiała położyć się na niej całym ciężarem ciała, jednak ostatecznie jej się udało. Złapała za rączkę walizki i ruszyła do drzwi. Była zmęczona dzisiejszym dniem. Chciała iść spać od razu, gdy rozsiądzie się w pociągu na miękkim fotelu.

   Przechodząc obok łazienki usłyszała dziwny dźwięk. Zatrzymała się gwałtownie. Było to jakby ktoś rzucał czymś w okna, jednak kiedy przez pierwsze pięć sekund rozważania niebezpieczeństwa nie stało się nic podejrzanego zwaliła to na wiatr szalejący na zewnątrz.

   Zdążyła postawić ledwie jeden krok, jak rozległy się wybuchy i krzyki za oknem. Natychmiast się przebudziła i otworzyła szerzej oczy rzucając się w dół schodów. Serce waliło jej jak młotem. Słyszała tylko jak niecałe dwa metry za nią coś trafia w ścianę. Pierwszy raz od jej narodzin jej dom był atakowany. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek dożyje takiego zwrotu akcji. Jej rodzina w większości wolała trzymać się z boku i nie sprawiać kłopotów.

   Wszyscy już stali na środku salonu bez słowa czekając na nią. Nie zwlekając złapała swoją rodzicielkę za rękę i znów poczuła dziwny ścisk w żołądku. Tym razem to nie czarna mgła, lecz biała przysłoniła jej pole widzenia. Nie miała jednak czasu, żeby zastanawiać się nad tą różnicą, gdy znaleźli się już na miejscu.

Wybraniec Krwi  || Regulus BlackWhere stories live. Discover now