-23-

124 9 0
                                    






You're not very good at hiding your feelings

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

You're not very good at hiding your feelings.















   Na zewnątrz nadal szalała burza. Ciemne chmury przysłaniały gwiazdy oraz księżyc. Gęsty deszcz spadał na ubrania, bagaże i głowy, a wiatr szarpał włosy i rzeczy.

   Syrilla pierwszy raz widziała tyle nauczycieli na peronie. Sama McGonagall, która odbierała wszystkich tylko na początku roku pojawiła się na miejscu. Każdy kierowany był do wysokiej, żelaznej bramy, którą mieli okazję mijać co roku. Hagrid stał na czele grupy, a inni wychowawcy byli rozmieszczeni co kilka metrów pilnując uczniów. Znalazło się tam również kilku nieznajomych Potter czarodziei. Mieli oni kamienne twarze i słuchali poleceń Minerwy. Georgina uczepiła się ramienia przyjaciółki spoglądając na nich nieufnie.

   Syri rozglądała się dyskretnie. Uważnie obserwowała otoczenie będąc uważną na każdy nawet najmniejszy ruch. Musiało się wydarzyć coś jeszcze, skoro zostały przysłane dodatkowe straże. Nie mogło chodzić tylko o zburzenie banku Gringotta i zaatakowanie jednej wioski.

    – Georgina? – odezwała się cicho Potter nadal rozglądając się w poszukiwaniu zagrożenia. – Czy Ten-Którego-Imienia -Nie-Wolno-Wymawiać zaatakował coś jeszcze, poza bankiem Gringotta?

   Wolała pominąć na ten moment inne mniejsze ataki Voldemorta o których wiedziała, jak i również ten skierowany na jej dom. Jeżeli za dużo osób by się o nim dowiedziało jeszcze zaczęliby trzymać się od niej z daleka, a tego by nie chciała. Podejrzewała, że jej domostwo było jednym z wielu nieszczęsnych, przypadkowych. Śmierciożercy nie musieli mieć przecież powodu, aby zaatakować.

    – Słyszałam, że zaatakował kilkanaście wiosek, Londyn i Birmingham. – odparła Lindberg marszcząc brwi. – Nie mam pojęcia co łączy te miasta...

   Syri również nie miała pojęcia. Były to dwa duże i ważne dla Wielkiej Brytanii ośrodki, ale Voldemort musiał mieć w tym jakiś większy interes. Raczej nie obchodziło go położenie geograficzne. Może interesował się tymi najbardziej zaludnionymi miastami? W końcu nie zależało mu na ukrywaniu swoich zdolności czarodziejskich przed mugolami.


***


   Korytarze Hogwartu nadal emanowały domem, jednak bezpieczeństwo stało się sporną kwestią. Syrilla, kiedy minęła próg nie poczuła takiego spokoju, jakiego by się spodziewała. Nie pomagali jej dementorzy krążący wokół szkoły, podejrzani czarodzieje stojący przy każdym wejściu, przerażeni uczniowie oraz poważne miny nauczycieli. Korytarze wydawały się bardziej tajemnicze, a krążące po nich cienie nieprzewidywalne.

Wybraniec Krwi  || Regulus BlackWhere stories live. Discover now