-6-

129 11 0
                                    





Would you be able to set me up on a date with her?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Would you be able to set me up on a date with her?






   James Potter jak zawsze z dobrym humorem przemierzał korytarze Hogwartu. Zaraz po lekcjach udało mu się zamienić kilka słów z rudowłosą pięknością, Lily Evans. Kochał się w niej odkąd pamiętał, a więc każda rozmowa, każde spojrzenie, każde nawet przypadkowe zetknięcie miało dla niego znaczenie. Ileż razy męczył swoich kolegów opowiadaniem o swojej lubej. Zawsze udawał, że nie widzi, jak przewracają oczami albo wzdychają przeciągle, żeby mógł o niej dłużej mówić. Teraz również zmierzał do Domu Lwa, żeby pomęczyć swoich przyjaciół.

   Zatrzymał się, gdy nagle na ścianie pojawił się cień. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie był on podejrzanie zniekształcony i nie pojawił się dosłownie znikąd. Potter machinalnie sięgnął po różdżkę, którą trzymał w tylnej kieszeni spodni. Zakręt za którym najpewniej ktoś był znajdował się niecałe pięć metrów od niego. Zrobił jedynie dwa kroki, a cień nagle znieruchomiał, jakby go usłyszał.

    – James! Nareszcie cię znalazłem! – Potter gwałtownie odwrócił się do przybysza, którym okazał się Syriusz. – Już myślałem... – zamilkł, gdy dostrzegł wzrok przyjaciela.

   Kiedy to James znów spojrzał na ścianę, gdzie przed chwilą znajdował się cień nic nie zobaczył. Jakby ktoś rozpłynął się w powietrzu. Chłopak zaklął pod nosem i podbiegł do zaułka. Zaraz za nim ruszył Black, który wpadł na przyjaciela, kiedy ten zatrzymał się osłupiały. Wpatrywał się w podłogę tuż za zakrętem. Syriusz podążył za jego wzrokiem i wytrzeszczył oczy. Na podłodze leżała nieprzytomna postać z ciemnymi włosami tworzącymi aureolę wokół bladej twarzy.

    – Syria?

***


    – Syria!

   Przed jej oczami nadal tańczyły czarne postacie, kiedy gwałtownie usiadła szeroko otwierając oczy. Wszystkie wydarzenia powoli do niej wracały. Zajęcia ze Slughornem, polana, rozmowa z Blackiem, aż w końcu śmierciożercy. Złapała się za głowę wydając cichy jęk. Była to jedna z nielicznych sytuacji, kiedy wolała sobie nic nie przypominać. Nie miała jeszcze siły, żeby zmierzyć się z ubiegłymi zdarzeniami.

    – Syria! Miło że żyjesz!

   Tuż przed Potter wyskoczyła owalna twarz z blond włosami. Georgina, uświadomiła sobie. Przyjaciółka trzymała ręce na jej ramionach, a jej twarz wykrzywiał grymas troski. Zupełnie nie przejmowała się zmęczeniem na twarzy Syrilli.

    – James umiera ze strachu. – oznajmiła Lindberg nagle się prostując. Założyła ręce na piersi. – I nie tylko on. On i Syriusz znaleźli cię przedwczoraj na podłodze. Nieprzytomną. Zanieśli cię do skrzydła szpitalnego, ale pani Pomfrey stwierdziła, że nic ci nie jest. Pewnie przyjęłaby cię, ale ostatnio ma za dużo pracy, czy coś w tym stylu. A więc chłopaki zanieśli cię do dormitorium. Narobili trochę szumu po drodze. Agatha jeszcze się do nich dołączyła i zaczęła coś paplać. Normalnie tragedia! I musisz uważać jeszcze na Margaret Mitchell. Wkurzyła się i stwerdziła, że robisz wszystko specjalnie, żeby zwrócić na siebie uwagę. No wiesz, jest jeszcze ta sprawa z ulicą Śmiertelnego Nokturnu i w ogóle... W końcu to nawet nie było dawno!

Wybraniec Krwi  || Regulus BlackWhere stories live. Discover now