W skali od 1 do 10 ✔️

173 16 1
                                    


10:46
Clarke: Nadal mnie kochasz?

10:47
Lexa: To koniec. Mówię poważnie tym razem.

10:47
Clarke: Wiem, że nadal mnie kochasz

10:48
Lexa: ...

10:48
Clarke: Kochasz mnie tak bardzo, że nie możesz nawet napisać porządny tekst, o Boże

Clarke spojrzała na swoją dziewczynę, która leżała bardzo blisko niej na dużym łóżku.

Uśmiech pojawił się na różowych ustach Clarke, bo dokładnie wiedziała, jak wyraz twarzy ukochanej będzie wyglądał po tej odważnej wiadomości.

Lexa natomiast zmarszczyła brwi i zacisnęła szczękę. Bardzo starała się nie wyglądać, jakby była dotknięta poczynaniami Clarke.

To dziwne, ale blondynka pomyślała, że jej dziewczyna jest jeszcze ładniejsza, kiedy się tak wścieka.

- Kochanie - zaczęła Griffin, starając się brzmieć jak najbardziej niewinna osoba na świecie. - Przepraszam. Po prostu spodobało mi się jej zdjęcie.  Jesteśmy przyjaciółmi z dzieciństwa.

Lexa odłożyła telefon i skrzyżowała ramiona, za wszelką cenę unikając spojrzenia na Clarke lub rozmowy z nią.

Na pewno tego nie kupiła.

- Och, daj spokój, kochanie, przestań.

Lexa pokręciła głową nie mogąc uwierzyć, jak wielkim palantem potrafiła być czasem Clarke i zachowuje się, jakby to ona miała rację.

To wręcz niesamowite.

- Ok - pokiwała głową Clarke, akceptując fakt, że będzie musiała sprawić, by jej zazdrosna dziewczyna znów się odezwała. - Ale tak dla ciekawości: od 0 do 10, jak bardzo mnie kochasz?

Lexa zawahała się przez chwilę, ale ze złością ponownie chwyciła telefon.

10:50
Lexa: 16.5

- Wow - Clarke uniosła brwi. - To więcej niż 10 - zaczęła się śmiać z samej siebie. - To już  jest wyższa matematyka - powiedziała do siebie, kpiąc z własnych wcześniejszych słów.

Blondynka słysząc słodki dźwięk, spojrzała na Lexę. Szatynka w tej samej sekundzie powstrzymała swój krzywy uśmiech, wciąż unikając spojrzenia na dziewczynę, ponieważ też nie znosiła, kiedy blondynka była słodka.

10:52
Lexa: Masz rację, Clarke. Kocham cię.

10:52
Clarke: Aha!

10:53
Clarke: Jak bardzo mnie kochasz? :)

10:53
Lexa: Spójrz na gwiazdy i policz je, tak bardzo Cię teraz kocham.

10:54
Clarke: Lexa jest rano

10:54
Lexa: Dokładnie.

Jak ona mogła.

10:56
Lexa: Ojej, wyglądasz uroczo, kiedy się dąsasz.

10:56
Clarke: Jesteś taka podła

10:58
Lexa: Nazywano mnie gorzej.

10:59
Clarke: Tak? Niby jak hmm?  

11:00
Lexa: Twoją dziewczyną.

11:00
Clarke: Nie. Masz rację, to koniec, koniec z nami

11:00
Clarke: Zabierz swój bezczelny i niesamowity tyłek z mojego mieszkania

11:01
Clarke: Przestań się na mnie gapić, Alexandrio!

11:02
Lexa: Wstałabym i wyszła, gdybyś mi pozwoliła. Twoje nogi wciąż są na mnie.

11:03
Clarke: Och proszę! Możesz już iść

Lexa dramatycznie wypuściła powietrze i wstała z łóżka Clarke. Blondynka spojrzała na nią ze zmarszczonymi brwiami. Kiedy Lexa zbliżyła się do przekroczenia progu drzwi sypialni, jej twarz znów złagodniała i zapragnęła to zatrzymać.

- Nie, kochanie, poczekaj.

Lexa zatrzymała się. Podniosła lekko głowę i zerknęła na Clarke, starając się jak najlepiej udawać, że wcale nie jest niezadowolona z tego, że Clarke nie może być na nią zła dłużej niż dwie minuty.

- Co, Gryfie?

Clarke otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale się poddała. Zaczęła bawić się rąbkiem szortów należących do jej dziewczyny, żeby nie pokazać, że jest trochę zawstydzona tym, że zawsze poddaje się pierwsza.

- Idziesz do salonu?

- Tak.

- Och - wzdychnęła Clarke.

- A co?

- Nic - wzdychnęła ponownie, odwracając się twarzą do okna. - Chodzi o to, że... och, już nic.

Lexa nie wiedziała dlaczego, ale zabrzmiało to zbyt emocjonalnie, jak na udawanie. Podeszła kilka kroków bliżej łóżka.

- Co się dzieje, Clarke?

Po braku odpowiedzi Lexa zaczęła się martwić.

One zawsze się tak bawią, zawsze są wobec siebie bezczelne i to Clarke wcześniej nawaliła, więc dlaczego miałaby czuć się zraniona? Dlaczego miałaby się tak zachowywać po tym, co właśnie zrobiła?

Lexa położyła kolano na łóżku, myśląc o ponownym położeniu się obok Clarke. Miała jednak lepszy pomysł, który wywołał u niej lekki uśmiech.

11:07
Lexa: W skali od 1 do 10, jak bardzo ci przykro?

11:08
Clarke: 16.6

Na twarzy Lexy pojawił się pełny uśmiech.

11:08
Lexa: Dobrze. Idę do salonu, bo zamówiłam nam obiad, który przyjdzie za 20 minut.

11:09
Lexa: Lepiej przestań lubić zdjęcia Niylah na Instagramie i przyjdź za chwile do salonu.

Clarke tak łatwo się rozpraszała, ponieważ w ogóle nie słyszała kroków ani ruchów Lexy.

Kiedy spojrzała na drzwi, Lexy już tam nie było. Jednak zauważyła jej ciemnoniebieskie majtki i szary podkoszulek leżące na łóżku obok jej okularów.

W skali od 1 do 10, jak podniecona była teraz Clarke?

Pewnie dużo więcej niż 10.

One shots // Clexa PLWhere stories live. Discover now