Do samego końca ✔️

220 22 3
                                    

- Wiesz Luno.. to nie jest takie proste. Ona.. - wzięłam wielki wdech - Ona jest divą szkoły. Ma kasę, przyjaciół, rodziców, najdroższe ubrania. Ona ma wszystko czego sobie zapragnie. A ja? Ja jestem zwykłą dziewczyną, nie mającą rodziców, kasy, wielu przyajciół.
Tylko ubrania z lumpeksów albo stare po tobie i dalszej rodziny.. ale wiesz co?  Mam osobę, która jest wszystko warta niż cała ona.. Ciebie - oznajmiłam lekko się uśmiechając do dziewczyny.

- To słodkie, ale wiesz, że nasze życie nie tak jak trzeba się poukładało. Też chciałambym mieć rodziców, kasę.. ale no nie cofniemy czasu. Ona jest poprostu osobą, której nie zależy na innym szczęściu tylko swoim - powiedziała Luna głaszcząc mnie po ramieniu.

- Rozumiem. Mogłabym zostać sama? - zapytałam z nadzieją na chwilę samotności, a ona pokiwała głową i powolnym krokiem wyszła.

A kim ja jestem?

Ofiarą losu. Z jedną osobą, na którą mogę zawsze liczyć. Nazywam się Aleksandria Woods i właśnie ta osoba zmieniła moje życie..

***

Poniedziałek.

Znowu szkoła. Znowu spojrzę na nią. Znów ją zobaczę. Dziewczynę moich marzeń. Moją kobietę. Moje największe marzenie.. to ona właśnie nim jest, ale wiem, że nigdy się nie spełni.. dobra.

Koniec tych bezsensownych przemyśleń! Czas zbierać się w końcu do szkoły. Jak zawsze poszłam się umyć, a następnie ubrać i zjeść śniadanie.

Mieszkam z moją siostrą Luną. Reszta mojego rodzeństwa zgineła w wypadku kiedy miałam 15 lat, czyli dokładnie dwa lata temu. Na początku nie mogłam się z tym pogodzić, ale czasu nie cofnę i.. Stop!

Nie Lexa! Nie myśl już o tym! Nie możesz znowu płakać. Obiecałaś sobie, że już nigdy więcej.

- Dobra ja się zbieram do szkoły - oznajmiłam po zjedzonym śniadaniu, biorąc do rąk plecak.

- Dobrze. Miłego dnia - odpowiedziała siostra.

- Wzajemnie! - krzyknęłam i wyszłam z domu.

Dzisiaj na niebie Vancouver zagościło słońce. Szkoda, że na mojej twarzy nie może zagościć uśmiech.

Nie Lexa przestań! - krzyczałam sobie w myślach.

Resztę drogi rozmyślałam na tym jaką ocenę dostane ze sprawdzianu z matmy, który odbył się jakiś czas temu i chyba zbyt dobrze mi raczej nie poszedł.
Weszłam do środka budynku i skierowałam się pod klase, w której ma się odbyć pierwsza lekcja z panem Pike'm.

Do dzwonka było jeszcze pięć minut. Z kieszeni wyjęłam słuchawki i swojego smartfona i wsłuchiwałam się w rytm piosenki Radioactive - Inagine Dragons'a. Gdy piosenka się skończyła, zadzwonił dzwonek na lekcje.

Weszłam, więc do sali i usiadłam na swoim miejscu. W kącie klasy, koło okna. Wyciągnęłam podręcznik, ćwiczenia, zeszyt i piórnik i zacząłam skupiać się na lekcji. Po dzwonku oznaczającym koniec tej katorgi odbyły się jeszcze cztery lekcje, na których nic ciekawego nie było. Cały czas na lekcji myślałam co moją tamci lalusie, a czego ja nie mam. Nie wiem.. No dobra.. wiem co. Oni są facetami, a ja kobietą.

Właśnie zaczyna się już ostatnia lekcja - godzina wychowawcza. Naszym wychowawcom jest pan Marcus Kane. Jest miłym facetem i zawsze mogę się jemu zwierzyć. Ale nie o tym kto jakim jest.

Usiedliśmy w swoich ławkach. Kane zaczął gadać o nie ciekawych rzeczach. Kino, sprawdziany, oceny, zachowania, skargi nauczycieli, poruszał tematy związane z paleniem na terenie szkoły i jakieś inne głupoty.

One shots // Clexa PLWhere stories live. Discover now