Zajrzyj w głąb swojego serca ✔️

460 20 4
                                    

Siedziałam w moim pokoju i rozmyślałam nad sensem życia. Tydzień temu odbył się pogrzeb mojej babci, z którą byłam bardzo zżyta.

Rozum mówił mi, że nie mam już po co żyć, ale serce kazało dać sobie jeszcze jedną szansę. Przecież mam całe życie przed sobą, a prędzej czy później znów spotkam swoją babcię.

Postanowiłam czymś zająć swoje myśli i poszłam zrobić jakieś porządki w domu. Gdy kończyłam zmywać naczynia w wodzie zobaczyłam moją kochaną babcię, lecz po chwili twarz zniknęła, więc pomyślałam, że przewidziało mi się.

Nadszedł wieczór. Po wykonaniu wszystkich czynności zmęczona położyłam się do łóżka. Zapomniałam już o dzisiejszym dziwnym zjawisku. Niestety w nocy słyszałam w mojej głowie jakiś dziwny głos, który nie dawał mi spokoju. Co chwile budziłam się z krzykiem. Po którymś razie do mojego pokoju weszła zaniepokojona mama.

- Wszystko dobrze, Clarke? Słyszałam jak krzyczałaś - powiedziała zmartwiona.

- Tak, tak. Po prostu coś mi się przyśniło... – nie wiedziałam czy skłamałam, bo przecież w pewnym sensie mógł to być jakiś głupi koszmar.

Tak właśnie kończy się oglądanie samej horrorów po nocy... ale wracając do rzeczywistości, mama podeszła do łóżka i mnie przytuliła.

Właśnie tego mi brakowało od paru dni. Bliskości ukochanej osoby.

- To tylko zły sen. Co ja ci mówiłam o tych głupich filmach? - zaśmiałyśmy się razem.

- Dobrze, ja idę zobaczyć co u Marcusa. Dobranoc córeczko.

- Dobranoc - odpowiedziałam.

Przytuliłam się do miękkiej poduszki i momentalnie zasnęłam.

Niestety moje szczęście nie trwało długo ponieważ, znowu usłyszałam ten sam głos. Obudziłam się. Coś w środku mi mówiło, abym szła za tajemniczym głosem.

W końcu nie wytrzymałam, narzuciłam na siebie kurtkę, ubrałam trampki i wyszłam po cichu z domu.

Ranki w Los Angeles nie są za ciepłe, więc trochę drżałam z zimna. Jakaś magiczna siła ciągnęła mnie w jakieś miejsce. Gdy doszłam do pobliskiego przystanku autobusowego dziwny głos ucichł, a przed moimi oczami zobaczyłam ciemnowłosą dziewczynę, a niedaleko niej rozpędzony samochód.

Zawołałam do dziewczyny, aby szybko uciekała, ale prawdopodobnie miała słuchawki na uszach. W ostatniej chwili "rzuciłam się" na nią i obie potoczyłyśmy się na pobocze.

W tym czasie auto bez przeszkód pojechało dalej w swoją stronę. Gdy nasze oddechy się unormowały zielonooka przemówiła.

- Dziękuję Ci. Uratowałaś mnie. Mogłabym Ci się jakoś odwdzięczyć? A tak w ogóle to jestem Lexa - szatynka pomogła mi wstać z ziemi.

Oczywiście ja, jak głupia spanikowałam i nie wiedząc co odpowiedzieć, szybko uciekłam zostawiając ją w tyle zdziwioną.

Wróciłam do domu i po cichu udałam się do mojej sypialni. Nie mogłam już zasnąć, myślałam tylko o zielonookiej Lexie.

Następnego dnia po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Niby dla każdego codzienność, ale gdy otworzyłam drzwi to ujrzałam piękny, duży bukiet czerwonych i białych róż. To moje ulubione kwiaty.

- Kto tam? - zadałam pytanie w sumie do kwiatów, a dopiero po chwili ujrzałam te same piękne, zielone oczy co wczoraj rano.

Rośliny zostały lekko obniżone dzięki czemu teraz już miałam stuprocentową pewność. To była moja Lexa, ale coś mi jeszcze nie dawało spokoju.

Skąd ona znała mój adres?! Zaraz.. przecież ona mieszka piętro wyżej, ale jestem głupia... już mniejsza z tym.

Trochę może wydać się to głupie zakochać się w kimś nie znając prawie tego kogoś, ale przecież serce nie sługa.

- Chciałam Ci jeszcze raz podziękować za uratowanie mi życia. Nie wiem co by się stało gdyby nie ty -  powiedziała dziewczyna patrząc mi prosto w oczy.

- Jejku! Dziękuję Ci bardzo za te kwiaty, są przepiękne, ale przecież musiały sporo kosztować? - przyjrzałam się im z paru różnych stron.

- To nic takiego. Dla takiego anioła mogłabym zrobić wszystko.

- Awww... To było słodkie. Może wejdziesz? - spytałam i dałam dziewczynie przejść do mieszkania.

Podała mi kwiaty, które po chwili wstawiłam do wazonu z wodą i postawiłam w jadalni na stole.
Przeszłyśmy do salonu, gdzie przesiadywali moi rodzice.

- Dzień dobry - przywitała się z nimi szatynka.

- Dzień dobry - odpowiedzieli jej.

Przez parę godzin rozmawiałyśmy i lepiej się zapoznawałyśmy. Moja mama opowiedziała nam historię mojej babci i dziadka, a najbardziej mnie zaskoczyło to, że niczym się nie różniła od mojego spotkania z Lexą.

Przeszłyśmy do mojego pokuj, by sobie luźno porozmawiać, gdy nagle obie przeniosłyśmy wzrok z oczu na usta i zbliżając się z dziewczyną powoli do siebie, złożyła na mych ustach pełen uczuć pocałunek.

W końcu coś sobie uświadomiłam.

To odbicie w wodzie i tajemniczy głos to.. to głos mojej babci! To dzięki niej zrozumiałam, że miłość mojego życia była cały czas na wyciągnięcie ręki.
Trzeba było tylko zajrzeć w głąb w swojego serca...

One shots // Clexa PLWhere stories live. Discover now