Póki śmierć nas nie rozłączy ✔️

469 33 0
                                    


- Lexa.. pannę młodą przenosi się przez próg, a nie przez całą ulicę - powiedziała.

- Serio? Teraz mi mówisz? - zaśmiała się dziewczyna.

Były parą od dwóch lat. Lexa Woods była weterynarzem, a Clarke Griffin nauczycielka w szkole artystycznej.

Poznały się podczas wizyty Clarke w weterynarii. To Lexa jej wtedy pomogła z rannym pieskiem. Clarke pamięta  jaka wtedy Lexa była chamska, wydawała się być arogancka i gburowata. Później Griffin spotkała Woods na ulicy i była zupełnie innym człowiekiem, uczepiła się jej i nie chciała odpuścić. Chodziła za nią póki się z nią nie umówiła na kawę. I gdy poznały się bliżej, zakochała się w niej do szaleństwa. Była pierwszą osobą, która chciała ją taką jaką jest.

W końcu dwa miesiące temu się pobrały. Kupiły wymarzony, stary dom z werandą, niestety trzeba było go wyremontować. Lexa wraz z rodzeństwem i przyjacielem remontowali go wieczorami po pracy.

Do tej pory mieszkały w domu rodziców Clarke. Jednak po ich śmierci, nie chciała tam mieszkać, poza tym połowę domu zajmowała Raven z rodziną. Clarke nie miała nigdy dobrych kontaktów z ojcem. Z matką było inaczej, ojciec natomiast zawsze ją ignorował, chłodno traktował. Raven się z tym pogodziła, Clarke nie. Nie rozumiała co takiego zrobiła, że ojciec  ją odpychał. Dużym wsparciem dla niej była babcia. Zawsze powtarzała Młodej Griffin, że znajdzie kogoś kto będzie ją wspierać. Chyba nareszcie znalazła swoje szczęście w życiu, odkąd poznała Woods. Czuła się potrzebna, kochana i szczęśliwa.

Lexa niosła ją przez ulicę do ich nowego domu. Clarke nie była tu odkąd kupiły dom, jednak dzisiaj cały dzień jej żona wraz z rodzeństwem przewozili rzeczy. Dom nie był całkowicie wykończony, jednak ona nie chciała czekać, nie zniesie ani dnia dłużej w swoim domu rodzinnym.

- Długo jeszcze? - zapytała. Miała  zawiązaną opaskę na oczach.

- Jeszcze trochę, już dochodzimy. Całe szczęście, bo ciężka jesteś - powiedziała ciemnowłosa troszkę szybciej oddychając.

- Ej nie mów tak. Chyba wiedziałaś co brałaś - zaśmiała się blondynka uderzając w ramię ukochanej.

- Chyba nie, bo wzięłam sobie tłustą żonę - odpowiedziała rozbawiona.

- Kurde wyszłam za idiotkę - powiedziała pod nosem blondynka, ale gdy zorientowała się, że jej żona to usłyszała i zrobiła swoją smutna minkę, odrazu się uśmiechnęła i pocałowała w policzek Lexę.

Doszły na miejsce. Ciemnowłosa postawiła ją na ziemi. Spojrzała z  krzywą miną na dom. Tylko połowa była wykończona.

- Jak zamkniesz prawe oko, a otworzysz lewe to zobaczysz tą lepszą część - powiedziała odwiązując przepaskę.

Niestety Clarke pokręciła wszystko i zobaczyła niewykończoną część.

- Hmm... zakryłam chyba niewłaściwe oko.

- Wiem... powinnam Ci zapewnić lepsze warunki - na jej twarzy pojawił się smutek.

- Lexa, słuchaj nie myśl tak, jesteś wymarzoną moją żoną. Włożyłaś w ten dom mnóstwo pracy, swoje całe serce i nie oczekuję wygodnego życia w luksusie. Najważniejsze jest to, że to nasz wspólny dom - powiedziała i przytuliła się do brunetki.

- Wykończona jest tylko kuchnia i sypialnia... no i łazienka - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Damy radę - powiedziała blondynka i poszła w kierunku wejścia. Weszły do domu. Wszędzie były folie i narzędzia budowlane.

- Chodź - Lexa pociągnęła ją za rękę.

Weszły po schodach i skręciły do jednego z pokoi. Była to ich wspólna sypialnia. Wszędzie stały świece, a na łóżku były rozsypane płatki czerwonych róż. Clarke ze łzami w oczach spojrzała na swoją partnerkę. Ta ją przytuliła i czule pocałowała. Szybko wylądowały na łóżku. Kolejne części garderoby lądowały na podłodze.

One shots // Clexa PLWhere stories live. Discover now