Świąteczna nadzieja ✔️

609 31 0
                                    

Myślałam, że wszystko będzie dobrze. Myślałam, że nasze relacje się naprawią. Myślałam, no właśnie myślałam. Świat nie jest idealny i nie spełnia naszych marzeń, kiedy tylko my chcemy. Musimy walczyć o każdy dzień, o każdą ważną osobę w naszym życiu. Ja walczyłam. Upadałam kilkanaście razy, za każdym razem podnosiłam się, ale dziś już tego nie zrobiłam. Nie daję już rady. Ciągłe przepraszanie nic nie dawało. Ten dzień to koniec użalania się, myślenia co można byłoby tu zrobić.

*3 lata później, 22 grudnia*

- Lexa, leniu śmierdzący chodź mi pomóż! - usłyszałam z kuchni wrzask Luny.

No tak święta. Jak ja ich nie cierpię. Te wszystkie przygotowania, ubieranie choinki i pieczenie tydzień przed tym dniem pierników, te sztuczne uśmiechy przy stole, prezenty. Dla mnie to jest katorga, ale jedynym plusem tych świąt jest to, że spędzam je z Luną. Od czasu, gdy zerwałyśmy kontakt z Griffinami i ich przyjaciółmi - Boże Narodzenie spędzamy tylko we dwójkę, z czego naprawdę się cieszę.

- Lexa ty naprawdę jesteś głucha i potrzebujesz aparatu czy co - rzuciła twardym tonem, wchodząc mojego do pokoju.

- Nie widzisz, że dopiero się podnoszę - westchnęłam.

- To się pospiesz, bo całego dnia nie mam.

Spojrzała na mnie sugestywnie, a ja jedynie dałam jej znać, żeby wyszła, bo chciałabym się ubrać. Jeszcze przed wyjściem oznajmiła, że mam piętnaście minut i z cichym trzaskiem zniknęła za drzwiami moich czterech kont.

                 ~~~~~~~~

- Już jestem - powiadomiłam siostrę, wchodząc do kuchni.

Panował w niej jednym słowem bajzel. Wszystko było wszędzie, nie wspominając o samej Lunie. Włosy były pokryte mąką, a na rękach znajdowały się nawet żółtka.

- Myślałam, że te piętnaście minut to będzie katorga, nie myliłam się - zaśmiała się.

- Zauważyłam - pokręciłam głową - To może pójdź się ogarnąć, a ja tu posprzątam.

Dziewczyna przytaknęłam i posyłając mi buziaki, na które  przekręciłam teatralnie oczami, a ona wybiegła z pomieszczenia doprowadzić się do porządku.

Ze zrezygnowaniem, sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam zmiatać wszystko ze stolika, uprzednio sprawdzając, co na nim się znajdowało. Po nim zabrałam się za podłogę i gdy już kończyłam, do kuchni wkroczyła Luna ubrana w dopasowaną, czerwoną sukienkę na trzy-czwarte rękawka i czarne szpilki. W lewej dłoni trzymała kopertówkę, a w prawej czarny płaszcz.

- Gdzieś się wybierasz? - spytałam siostrę.

- Tak. Umówiłam się z dziewczyną - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.

- Z dziewczyną? Dzisiaj? I mówisz mi dopiero przed wyjściem? - odparłam z oburzeniem - Fajni. Przecież, po co mi o czymkolwiek mówić.

- Siostra, przepraszam, okej? Po prostu nie wiem, czy coś z tego wyjdzie.

- Daj sobie spokój i idź, bo się jeszcze spóźnisz - warknęłam.

- Przepraszam, Lexiaa. Pa - pomachała mi. Zła, opadłam na krzesełko.

Rozumiałam, że mogła mieć swoje tajemnice, ale o każdej dziewczynie mi mówiła. Nawet jeśli nie wiedziała, że to wypali. Z drugiej strony było mi smutno, bo czułam, że mi nie ufa.

Niektórzy się dziwią, że mieszkam jeszcze z siostrą. Mam te dwadzieścia-trzy lata, ale perspektywa mieszkania samej, jakoś mi nie odpowiadała. Bałam się trochę, że przez to urwie się nam kontakt, więc postanowiłyśmy zamieszkać razem.

One shots // Clexa PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz