Rozdział IV

1.1K 40 18
                                    

Mój instagram składał się głównie ze zdjęć ładnych budowli z Hiszpanii czy momentów ze znajomymi uchwycone przez mój aparat.
Przejrzałam profil Brytyjczyka i zdałam sobie sprawę że on również ma drugie konto i wstawia identyczne zdjęcia jak ja.
Zauroczyły mnie najbardziej zdjęcia z obozu z Finlandii.
Gdy zeszliśmy na śniadanie było wyjątkowo spokojnie. Parę kierowców, pracownicy z zespołów zajęło stoły, ale większość była wolna.

Wzięliśmy swoje posiłki i usiedliśmy obok stolika McLarena gdzie siedział sam Lando.
-Sofia? - zapytał Norris.
-Tak? - zapytałam zdziwiona.
-Ładne zdjęcia robisz - powiedział.
-Grasias - odpowiedziałam zapominając języka angielskiego.
Po chwili dosiedli się do niego pracownicy zespołu i Oscar a ja z Thiago usiadłam do swojego stołu.
-Nie patrz się tak na mnie - powiedziałam czując wzrok swojego przyjaciela.
-Ale ja nic nie robię - powiedział śmiejąc się a ja tylko westchnęłam
Zmieniłam temat i zaraz po śniadaniu pojechaliśmy na tor.
Znowu ja robiłam zdjęcia a Thiago zajął się wywiadami. Wolałam taką formę, chodź wiem że podczas weekendu wyścigów to mój przyjaciel będzie robił rolę fotografa.

Dzień minął mi bardzo szybko nim się obejrzałam wracałam z Thiago do hotelu. Plan na wieczór? Herbatka i dobra lektura.
Uwielbiam cztery rzeczy najbardziej:
Książki
Herbeta
Fotografia
Muzyka
Wieczory takie jak te robiłam dość często a za dzieciaka potrafiłam zarywać noce z książką  a potem jak zombie iść do szkoły
Nie dane mi było długo posiedzieć z lekturą bo ledwo przekartkowałam strony i do pokoju wpadł Thiago.

-Co cię tu mój drogi przyjacielu sprowadza do mojego pokoju? - zapytałam.
-Idę na imprezę w klubie obok hotelu i chce żebyś poszła ze mną - powiedział.
-Ja? Po co? - zapytałam niechętnie.
-Bo chce spędzić czas z przyjaciółką? Drinki na mój koszt! - zaproponował.
-No nie daj się prosić! - krzyknął wręcz a po chwili zrobił a przynamiej się starał oczy kota ze Shreka.
W co ja się pakuję.
-Dobra daj mi piętnaście minut i będę gotowa - powiedziałam wstając z łóżka.
Wzięłam z walizki pierwsza lepsza sukienkę, kosmetyczkę i weszłam do łazienki. Niechętnie pożegnałam się z moimi dresami i przebrałam się w czarna obcisłą sukienkę na długi rękaw z wycięciem na plecach. Pomalowałam się trochę mocniej i włosy wyprostowałam.

-Ulalala mi amore - powiedział mój przyjaciel gdy wyszłam z łazienki.
-Lecimy na podryw! - krzyknął wstając z fotela.
-Tak jeszcze czego, ja będę ciebie pilnować mój drogi - powiedziałam zakładając moje buty na lekkim obcasie.
-No nie mów że będziesz mi celibat robić? - zapytał poważnie.
-Może - odpowiedziałam biorąc torebkę.
Chłopak spojrzał się na mnie i bez słowa ruszył do drzwi.
Do klubu poszliśmy na piechotę, okazało się że serio był nie daleko co mnie ucieszyło, bo nie będę musiała dźwigać pijanego Thiago.

Weszliśmy do środka gdzie z miejsca zostaliśmy poczęstowani drinkami.
Wypiłam za jednym razem a Fernandez spojrzał się na mnie zdziwiony.
-No co? - zapytałam.
-Żebym ja tobie nie musiał robić celibatu - powiedział szczerząc się.
-Ja nie biorę się za wszystko co chodzi i wygląda na pełnoletnie - powiedziałam dumnie a chłopak udawał urażonego.
Przeszliśmy do baru i wzięliśmy pierwszą kolejkę i zgodnie z obietnicą Thiago stawiał.

Wypiliśmy, taniec, kolejna kolejka i tak w kółko. Alkohol buzował mi w żyłach, ale doceniałam to że nie łatwo mnie upić. Po którymś już tańcu wróciłam do baru sama zdając sobie sprawę że Thiago już się kimś zajął.
-Zajebiście potem go znaleźć muszę - powiedziałam sama do siebie siadając na stołek.
-Kolejną kolejkę? - zapytał miły barman.
-Nie na razie dziękuję - odpowiedziałam z uśmiechem.
Odwróciłam się w stronę parkietu z nadzieją że wzrokiem znajdę Fernandeza, ale nie udało mi się.
Pewnie siedzi już w łazience damskiej albo męskiej.
Westchnęłam a potem poczułam jak ktoś delikatnie puka mnie w ramię.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się nie kto inny niż Carlos Sainz.
-A pani reporter co tutaj robi? - zapytał śmiejąc się.
-Czekam aż kolega łaskawie wróci bo mi zniknął z oczu - odpowiedziałam.
-Chodź ze mną, to dość niebezpieczne żebyś siedziała tu sama - zaproponował.
Przez chwilę się zawahałam, ale jednak hiszpan miał rację więc zgodziłam się.
Wolnym krokiem przeszliśmy schodami na górę do strefy VIP.
Tu muzyka grała zdecydowanie ciszej i było spokojniej. Spojrzałam się po stolikach większość była pusta tylko jeden z większym był zajmowany przez prawie całą stawkę.
Dojrzałam Charlesa, Georga, Pierre, Maxa, Yukiego, Oscara, Nycka, Zhou, Estebana i Norrisa.
-A to nie jest pani reporter z Hiszpanii? - zapytał lekko wcięty Yuki.
-We własnej osobie - powiedziałam kłaniając się teatralnie.
-Zobaczyłem że siedzi sama to wziąłem ją do nas, nie chce mieć nikogo na sumieniu - powiedział Carlos, który stał za mną.
-Zapraszamy - powiedział z uśmiechem Charles.
Usiadłam na samym rogu naprzeciwko Lando i przysłuchiwałam się rozmową dookoła.
-Jeżeli chcesz materiałów na nas to miłego - powiedział Brytyjczyk tak żebym ja to słyszała.
-Jestem też człowiekiem i przyszłam się zabawić a niszczyć was nie mam ochoty - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jeszcze - dorzuciłam z powagą i odwróciłam wzrok od chłopaka.
Nie będzie mi psuł nastroju.
Chłopaki pili kolejną kolejkę a ja w tym czasie wysłałam sms do Thiago żebyśmy się spotkali przed wyjściem z klubu później.
-A ty Sofia nie pijesz? - zapytał Esteban.
-Wypiłam już wcześniej więcej nie chce - powiedziałam.
-A szkoda napił bym się z tobą z miłą chęcią - powiedział francuz.
Że co?
-Może kiedy indziej - odpowiedziałam śmiejąc się nerwowo.
-No ja mam nadzieję - odpowiedział i puścił mi oczko.
O ja pierdole, czy on nie ma dziewczyny przypadkiem?
Kierowcy rozkręcali się co raz bardziej i zaczęli przechodzić na parkiet potańczyć a ja zostawałam z naburmuszonym na wszystko Brytyjczykiem.
Cisza.
-Ładne zdjęcia robisz - powiedziałam aby rozgonić tą niezręczna ciszę.
-Dzięki - odpowiedział wyciągając telefon z kieszeni.
Aha w ten sposób.

-Sofia zatańczymy? - zapytał mnie po chwili dość mocno pijany Esteban.
-Nie daj się prosić - dorzucił od razu.
Mój brak asertywności był okropny.
Podniosłam się z kanapy i poszłam na parkiet z Francuzem.
Zaczęliśmy spokojnie w rytm jakieś francuskiej piosenki gdy w pewnym momencie poczułam jak ręce Ocona schodzą co raz niżej.
Sparaliżowało mnie, dalej z nim tańczyłam chodź najbardziej miałam ochotę uciec. Jego ręce wylądowały na moim tyłku i mocno się zacisnęły.
-Odbijam! - krzyknął Norris i Esteban niechętnie odszedł ode mnie.
Jak normalnie chłopak mnie denerwował to teraz dziękowałam Bogu że był tu.
-Zabierz mnie stąd - powiedziałam czując jak co raz bliżej jestem ataku paniki.
Lando wziął mnie pod rękę i bocznym wyjściem wyszliśmy na świeże powietrze. Zdążyłam zabrać torebkę. Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz z radością odetchnęłam chodź dalej czułam że ręce mi się trzęsą.
-Masz wodę - powiedział Brytyjczyk podając mi butelkę. Spojrzałam się na niego jego wyraz twarzy nie był taki zimny jak wcześniej.
-Dziękuję za wodę i za wcześniej - powiedziałam.
-Esteban prosi się o wpierdol to nie jest pierwsza taka sytuacja - odpowiedział chłopak.
-I ty tak każde ratujesz? - zapytałam upijając łyk.
-Akurat ty jesteś tą pierwszą - odpowiedział a mnie trochę zszokowało.
Wyciągnęłam telefon z torebki i zauważyłam sms od Thiago.

Fernandez 🏁
Wrócę dopiero nad ranem jak coś! Muszę pomóc pewnej arabce

Zajebiście.
Po tej sytuacji bałam wrócić sama do hotelu. Zostaje mi jedno.
-Lando? - zapytałam a Brytyjczyk spojrzał się na mnie.
-Odprowadził byś mnie do hotelu? - zapytałam niepewnie.
-Boję się po prostu - powiedziałam już ciszej. Nienawidziłam przyznawać się do słabości.
- A ten twój kolega? Thiago czy jak jemu tam? - zapytał.
-Pomaga arabce - odpowiedziałam a chłopak parsknął śmiechem.
-Dobra chodź podwiozę cię i tak nic nie piłem - powiedział.

Skierowaliśmy się w stronę jego McLarena i wsiedliśmy do środka.
-Z czystej ciekawości czemu nie piłeś?- zapytałam mając okazję z nim na spokojnie porozmawiać.
-Wywiad prowadzisz? - zapytał prowadząc.
-Nie, chce zająć swoje myśli to jakbyś mi pomógł byłabym wdzięczna - odpowiedziałam.
-Niech Ci będzie - odpowiedział wzdychając.
-Nie lubię alkoholu i nie lubię pić - odpowiedział.
-A ty co masz zamiar z tym zrobić? - zapytał po chwili.
-Z Estebanem? - zapytałam a on przytaknął.
-Nic jeżeli o to ci chodzi to nie będę pisać kompromitujących artykułów czy coś w tym stylu. Do wywiadów będę wysyłać Thiago i tyle - odpowiedziałam.
-Serio nie będziesz pisać? - zapytał.
-No co w tym dziwnego? - zapytałam.
-No media i dziennikarze są jacy są - odpowiedział.
-Pamiętaj Lando nie wrzucaj wszystkich do jednego wora mimo wszystko - powiedziałam i na tym zakończyliśmy rozmowę.
Zaparkował na parkingu i ja zbierałam się do wyjścia.
-Dzięki jeszcze raz - powiedziałam łapiąc za klamkę.
-Nie idziesz? - zapytałam zauważając że chłopak zostaje w aucie.
-Ktoś musi odwieź tych alkoholików - powiedział i nawet się uśmiechnął.
Muszę przyznać że uśmiech miał zarażający.
-Jak znajdę Thiago mam go przywieź? - zapytał.
-Arabka się nim zajmie - odpowiedziałam a chłopak uśmiechnął się po raz drugi.
-Cześć - powiedziałam i zamknęłam drzwi.

Wyszłam z windy na swoim piętrze i skierowałam się pod drzwi swojego pokoju. Gdy już chciałam je otworzyć przy słuchałam się dźwiękom jakie dochodziły z pokoju obok czyli pokoju Thiago.
Pomagał arabce.
-Ja pierdole zajebie go - powiedziałam pod nosem.



~°~

Bum w końcu rozdział!
Chcę powiedzieć że nie obiecuje o regularnych rozdziałach postaram pisać tak aby były raz w tygodniu, ale nie obiecuje.
To tyle. Ściskam! ❤️



Closed book | Lando NorrisWhere stories live. Discover now