Rozdział I

1.5K 38 3
                                    

Wylądowaliśmy o dwudziestej pierwszej czasu lokalnego i poszliśmy na parking znaleźć auto, które miało nam służyć przez najbliższe tygodnie.
Po ponad dwudziestu minutach poszukiwań znaleźliśmy naszego Marcedesa. Wielki czarny SUV o napędzie elektrycznym. Gdy już chciałam wsiąść na miejsce kierowcy uprzedził mnie Thiago rozsiadając się na białym skórzany fotelu.
-Mi amore ja prowadzę oddaj mi te kluczyki i daj odpalić te cacko - powiedział a w jego oczach było widać iskierki.
Poddałam się i oddałam mu klucze a po chwili usiadłam na miejscu pasażera.
W środku był wbudowany tablet z możliwością włączenia spotify czy nawigacji. Te drugiego właśnie chciałam włączyć gdy odezwał się Thiago.
-Pojedziemy sami, poprowadzę - powiedział dumnie.
-Ty się na głowę zamieniłeś z kapustą czy co? - zapytałam.
-Ustawiamy nawigację i koniec kropka- powiedziałam włączając tablet a brunet burknął coś pod nosem.
-Mówiłeś coś? - zapytałam z uśmiechem. Kochałam się z nim tak drażnić.
-Ależ skąd nena - powiedział.
Brunet odpalił auto i pojechaliśmy pod wyznaczony adres jaki dostałam na maila.

Po jakiś dwudziestu minutach znaleźliśmy się pod hotelem. Budynek był ogromny na pewno paro-gwiazdkowy. Zaparkowaliśmy na parkingu w podziemiach i przeszliśmy z walizkami do recepcji.
-Dobry wieczór mamy rezerwację na nazwisko Garcia - powiedziałam po angielsku a młoda dziewczyna siedzącą za biurkiem spojrzałam się za mnie nerwowo.
-Czyli nie rozumie angielskiego - powiedziałam już bardziej sama do siebie.
Dziewczyna pokazała coś ręka i wstała od biurka szybko biegnąc na zaplecze z którego było słychać kłótnie w języku arabskim.
W końcu przed naszymi oczami pojawiła się dziewczyna a obok niej mężczyzna.
-Mamy rezerwację na nazwisko Garcia-powiedziałam ponownie w języku angielskim.
-Już oczywiście - powiedział koślawo.
Dostaliśmy karty wejściowe do pokoju.
Wsiedliśmy do windy i szybko znaleźliśmy swoje pokoje, które były obok.
Mieliśmy pokoje z małym aneksem kuchennym, po lewej od wejścia było duże łóżko a po prawej łazienka a na środku obok aneksu spore biurko do pracy.
-Nieźle - pomyślałam rozglądając się

Powoli rozgaszczałam się w moim nowym lokum. Wzięłam się za rozpakowywanie walizki gdy do mojego pokoju wręcz z buta wszedł Thiago a ja myślałam że dostanę zawału.
-Thiago Ericu Fernandezie czy ty wiesz co to znaczy pukanie do drzwi? - zapytałam trzymając się za serce.
-Oj tam, będziesz żyć wiesz kto jest w hotelu z nami! - powiedział wręcz krzyczał uradowany jak małe dziecko.
-Nie wiem - powiedziałam mając chęć pójść spać tylko.
-O Boże jaka ty jesteś okropna dziś - odpowiedział wzdychając.
-Dziękuję przyjacielu ty dziś jesteś upierdliwy jak wrzód na tyłku - powiedziałam uśmiechając się.
-Dobra ale wracając do ważniejszych tematów - powiedział Thiago.
-W tym hotelu są kierowcy Red Bulla i Alpha Tauri! - krzyknął wręcz.
No tak Fernandez był wielkim fanem kierowców Red Bulla i Alpha Tauri. Patriotycznie zaraz za nimi byli Fernando Alonso i Carlos Sainz, ale najważniejsi byli kierowcy czerwonych byków.
-I chyba są tu też kierowcy McLarena i Ferrari - dorzucił uśmiechając się.
-No to mamy z kim wywiady robić w hotelu - odpowiedziałam.
-Czemu się nie cieszysz tym wyjazdem? Przecież mówiłaś że lubisz formule a tak nie wygląda - zapytał Thiago tym razem poważnie.
To nie było tak.
-To nie tak Thiago - powiedziałam siadając na łóżko.
-To jak? - zapytał brunet siadając obok mnie.
-Formułę oglądałam do 2018 roku potem mój ojciec zachorował i no - powiedziałam nie mogąc dokończyć.
Tak naprawdę nie miałam już nikogo po śmierci taty co dochodziło do mnie co raz bardziej boleśnie , jego rodzice zmarli jak byłam nastolatką a dziadki od strony mojej mamy nie utrzymywali ze mną kontaktu. Tak naprawdę to obwiniali mnie za śmierć swojej jedynej córki.
-Dobra nie musisz kończyć - powiedział Fernandez obejmując mnie. On i Alex jedynie wiedzieli o mojej historii.
-Ale czemu się zgodziłaś na to? - zapytał po chwili ciszy.
-To nie jest tak że po tym wszystkim z nienawidziłam ten sport czy coś w tym stylu tylko nie miałam na niego czasu. Praca pozwalała mi się skupić tylko na piłce nożnej - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Piłka nożna od czterech lat była głównym moim tematem. Firma, w której pracuje jest ogromna i każdy jest przypisany do danego sportu. Mi przypadła głównie la liga i Hiszpańska reprezentacja.
-A zgodziłam się bo ojcu obiecałam że będę walczyć o marzenia i się nie poddawać - dorzuciłam.
-Mała Sofii przeciwko całemu światu tak? - zapytał trochę prześmiewczo Thiago.
-Wątpisz że nie dam sobie rady? - zapytałam podnosząc jedną brew.
-Jaką ja bym miał czelność mi sol- odpowiedział w klasycznym swoim stylu.

Thiago jest starszy ode mnie o trzy lata i przyszedł do firmy dokładnie rok wcześniej niż ja. Pamiętam że szef zaprowadził mnie do mojego biura i tam zastałam chłopaka i Alex. Fernandez momentalnie do mnie podbił i zaczął gadać jakąś paplaninę tak szybko że wyłapałam z niej może trzy słowa. Później złapałam z nim wspólny język i byliśmy wręcz nie rozłączni a pomysły mieliśmy tak samo głupie lub czasem któreś z nas wpadło na coś gorszego więc Alex była czasami i naszą matka.

Porozmawiałam jeszcze z chłopakiem chwilę a potem pożegnaliśmy się i poszłam spać.

-Wstawaj dzisiaj bardzo ciepły dzień! - krzyknął Thiago wchodząc do mojego pokoju.
-Powiedz mi jakim cudem wszedłeś tutaj skoro się zamykałam wczoraj? - zapytałam nie mając tyle radości w sobie co chłopak.
-A przez przypadek wziąłem twoja kartę, bo chciałem Ci zrobić taką miłą niespodziankę - powiedział dumnie.
-Ty usiłujesz abym cię wrzuciła do jakieś rzeki tutaj czy coś? Lub pod samochód - zapytałam powoli wstając.
-Udam że tego nie słyszałem - powiedział udając obrażonego.
-Zbieraj dupę w troki i idziemy na śniadanie - powiedział.
-Potem jedziemy na tor, bo zaczynają się pierwsze poranne testy - dorzucił.
-Dobrze szefie daj mi chwilę - powiedziałam i poszłam do łazienki.

Ubrałam się w zwykły czerwony dres, ogarnęłam twarz i przeczesałam moje brązowe loki.
-Tak chcesz iść? - zapytał mnie Thiago gdy wyszłam z łazienki.
-Co ci nie pasuje w moim zajebistym dresie? - zapytałam.
-Tam będą kierowcy formuły 1 - powiedział akcentując ostatnie dwa wyrazy.
-No i? To nie jest rodzina królewska żebym szła w sukience na bal nie załamuj mnie - odpowiedziałam.
-Bardziej mi chodzi o to że paru jest singli to może byś kogoś wyrwała - powiedział dumnie.
Fernandez był typem babiarza jednak.
Nie zliczę ile ich było przez ostatnie dwa lata.
-Chyba wolałam sądzić że uważasz ich za rodzinę królewską - powiedziałam wzdychając.
-No co? Mi vida kiedy ty ostatnio byłaś w związku? - zapytał.
-Em odpowiada mi życie singielki i przypominam ci że jestem modelką z okładek, w takim typie gustują kierowcy - powiedziałam dosadnie.
-Na modelkę to byś się nadawała - powiedział lustrując mnie od stóp do głów z uśmiechem.
-Thiago! Chodź na śniadanie - powiedziałam otwierając drzwi wejściowe.

Wyszliśmy na korytarz i zjechaliśmy windą na stołówkę. Gdy weszliśmy do pomieszczenia było w nim pełno ludzi.
-Mówiłeś tu o samych kierowcach a nie o całych zespołach - szepnęłam do chłopaka czując jak rozmazuje mi się widok od ogromnej ilości czerwonych, pomarańczowych i granatowych koszulek a co jakiś czas było widać koszulki Mercedesa.
Wzięliśmy jedzenie i usiedliśmy jak najdalej od zgiełku.
-Masz paddok pas? - zapytałam.
-Voila - odpowiedział poddając mi moją plakietkę a swoją założył na szyję.

Zjedliśmy śniadanie i gdy chcieliśmy już wrócić do swoich pokoi musieliśmy przecisnąć się przez masę ludzi. Ja straciłam z pola widzenia Thiago i dodatkowo wpadłam na kogoś. Speszona nie patrząc kto to był powiedziałam krótkie przepraszam i wyszłam ze stołówki gdzie czekał na mnie Fernandez.
-Już wpadasz na ludzi - powiedział śmiejąc się.
-A daj mi spokój on nie wiedział, w którą stronę iść - powiedziałam zdenerwowana sytuacja, po tym momencie zza pleców usłyszałam od chłopaka parę wyzwisk.
-A wiesz kto to był? - zapytał Thiago.
-Nie i chyba nie chce wiedzieć. Mam nadzieję że typa nigdy więcej nie zobaczę - odpowiedziałam wchodząc do windy.
-Z martwię cię był to Lando Norris etatowy kierowca McLarena. Będziesz go widzieć prawie co weekend - odpowiedział chłopak.
-To gościu ma nieźle wybujałe ego - powiedziałam otwierając drzwi od mojego pokoju i mój przyjaciel wszedł za mną.
-Nie wiem, według źródeł po dwóch sezonach w królowej motor sportu strasznie się zmienił z pomocnego, śmiejącego się i miłego Brytyjczyka na zimnego i oschłego bez emocji chłopaka - powiedział brunet.
-Nie upoważnia go to i tak do braku szacunku do ludzi takich samych jak i on. To że jest w kierowcą formuły nie upoważnia go do wyzywania ludzi na prawo i lewo - odpowiedziałam biorąc mikrofon i notatki jakie zrobiłam przed wyjazdem.
-Thiago typ mnie wyzwał od debilek za to że na niego wpadłam przez przypadek nie obchodzi mnie on i to że kiedyś był inny- do rzuciłam wyraźnie dając do zrozumienia że nie mam ochoty rozmawiać na ten temat więcej.
-Dobra już kończę - powiedział Fernandez podnosząc ręce w geście obronnym.
-Z kim będzie pierwszy wywiad? - zapytał gdy wychodziliśmy z mojego pokoju.
-Zaczynamy od debiutantów najpierw Oscar a potem Logan - odpowiedziałam.

Słownik języka hiszpańskiego
Mi amore - moja miłość
Nena - maleństwo
Mi sol - słońce


Closed book | Lando NorrisWhere stories live. Discover now