Rozdział 55

4.1K 148 8
                                    

~Aiden ~

Miesiąc później

Minął miesiąc od wydarzeń na Sycylii. Musieliśmy tam nieplanowanie zostać tydzień dłużej. Niestety lekarz kurwa nie chciał mnie wypuścić ze szpitala. Mocno oberwałem w głowę. Myślałem, że to nic poważnego, ale jednak faktycznie wstrząśnienie mózgu. Na szczęście po tygodniu wszystko wróciło do normy. W końcu nasze życie również. 

- Gdzie chcesz żebyśmy ci urządzili kawalerski?

Michael od rana napastuje mnie pytaniami o mój wieczór kawalerski. Za tydzień nasz ślub. Stwierdziliśmy z Ruby, że nie ma na co czekać. Chcemy tego oboje i jesteśmy pewni więc im szybciej tym lepiej. Najchętniej porwałbym ją gdzieś i wziął ślub bez całej tej otoczki. Niestety nie wypada, bo w końcu jestem teraz Bossem, a ona córką ex Bossa więc musi być z pompą. Poza tym Don Francisco zapowiedział mi, że jak odpierdolę taki numer to mnie odstrzeli. Lepiej nie dyskutować z przyszłym teściem.

- Kurwa Aiden mówię do ciebie!

- Sorry nie mam zbytnio czasu, bo zaraz przyjdzie Ruby. Musimy pojechać do Southampton żeby wszystko uzgodnić z organizatorką. Tym razem mi tego nie podaruje.

- Powiedz tylko tą jedną rzecz i się od ciebie odczepię.

- Gdziekolwiek byleby nie było striptizerek i prostytutek.

- Tyle to już mi twoja narzeczona zapowiedziała. - Spojrzałem na niego zdziwiony. - Może zabierz jej broń i nie dawaj przez najbliższy tydzień, bo boję się, że zostaniesz bez świadków jak tak będzie nią wymachiwała.

Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo do gabinetu weszła moja piękna narzeczona. W końcu wróciła do swojego naturalnego, czarnego koloru włosów. W blond też była piękna, ale jednak wolę ją w czarnych włosach.

- Cześć - Przywitała się radośnie.

- Uciekam. Jutro o ósmej w barze Henryego. - Spojrzała na niego pytająco. - Będziemy grzecznie tylko grać w bilard i rzutki, jak stare dziadki nie martw się Ruby.

Zwiał zanim cokolwiek zdążyła odpowiedzieć. Tchórz jeden zostawił mnie teraz z nią samą. 

- O co mu chodziło?

- Skarbie nie możesz grozić moim kumplom bronią. Wiesz dobrze, że odkąd mam ciebie to nie patrzę na inne.

- A o to chodzi. - Zaśmiała się. - Nawet nie była nabita. Tak chciałam zażartować.

- Co ja mam z tobą moja piękna. - Podszedłem do niej i przytuliłem ją do siebie.

- Same dobre rzeczy. Lepiej już chodźmy, bo Alexandra czeka na nas.

- Ona zawsze czeka. Ilekroć przyjedziemy do domu twojego ojca w Southampton to ona tam jest. Mam wrażenie, że ona pracuje 24 godziny na dobę.

- W końcu ma zlecenie. Gdyby nie ona to nie wiem, czy do przyszłego roku wyrobilibyśmy się z organizacją wszystkiego. - Złapałem ją za rękę i wyszliśmy z mojego gabinetu. Im szybciej skończymy w Southampton tym szybciej będę miał ją tylko dla siebie. - Mogę prowadzić? - Zapytała, gdy byliśmy już przy aucie.

- Nie, dzisiaj ja prowadzę, bo w końcu rano zwrócili mi prawo jazdy. Muszę się teraz nacieszyć możliwością samodzielnego prowadzenia samochodu. Nawet sobie nie wyobrażasz jakie to jest frustrujące nie móc prowadzić. Nienawidzę być pasażerem.

- Dobrze ci szło.

Taaa szczególnie, gdy ona prowadziła... Raz jechała tak szybko, że miałem całe życie przed oczami. Nie będę nic mówić, że straszny pirat drogowy się z niej zrobił, bo ostatnio, co chwilę płacze z naprawdę idiotycznych i błahych powodów. Wczoraj oglądaliśmy jakiś program o drapieżnikach i zaczęła mi płakać, bo lew zagryzł zebrę.

Jesteś moja Ruby (American Mafia Story vol. 1)(18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz