Rozdział 44

4K 159 19
                                    

~ Ruby ~

Naprawdę ma wielki żal do mnie za to, że go opuściłam. Nie poddam się jednak i tym razem nie zrezygnuję z tego żeby odzyskać jego zaufanie i miłość. Nie wierzę, że ta cała Stella to jego dziewczyna. Nie było zupełnie chemii między nimi. Już większą miał z Tiną niż z tą kobietą. Wkurza mnie tylko, że przyprowadził ją na grób Josha. 

- Panienko Ruby przepraszam, że przeszkadzam, ale Don Francisco chciałby dowiedzieć się, o której pani planuje wrócić do domu. - Przerwał moje rozmyślanie Martin, ochroniarz.

Dobre pytanie. Myślałam, czy już nie wracać, ale nie chcę jeszcze rozstawać się z moim synkiem. 

- Powiedz, że będziemy na pierwszą, w sam raz na lunch. Teraz zostaw mnie jeszcze samą.

Odszedł i ponownie zostałam sama przy grobie. Poprawiłam kwiaty, które przyniósł Aiden. Nie sądziłam, że jest on tutaj co tydzień. Myślałam, że może raz na jakiś czas, ale nie tak często. 

- Chyba źle oceniałam twojego tatę. On też cierpi po twojej stracie, a ja całe prawo do bólu i cierpienia zastrzegłam dla siebie.

Cierpiałam wtedy, ale powinnam była dostrzec, że on także. Jezu jak ja to wszystko mam teraz naprawić? Ta jego ponowna obojętność zabija mnie od środka. Jego oczy dzisiaj takie pełne żalu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co się stanie jeżeli dowie się, że pomagał mi Jacob

- Kochanie pomóż nam ponownie się połączyć. Aniołku mój pomóż tacie dostrzec, że bardzo żałuję tego, że uciekłam.

Postałam jeszcze przez jakiś czas przy jego grobie i w końcu zebrałam się żeby wracać do domu. Po drodze jednak postanowiłam zrobić coś, czego chyba nie bardzo powinnam robić. Zaryzykuję i pojadę do Mirabelli. Musi mnie wysłuchać.

- Zawieź mnie do Mirabelli. - Powiedziałam do Martina wsiadając do samochodu.

- Ale...

- Nie chcę słyszeć żadnego "ale". Zawieź mnie do Mirabelli!

- Szef będzie zły.

- Teraz to ja ci szefuję, a ja chcę pojechać właśnie tam. Jest jedenasta. Mam jeszcze dwie godziny. - Skręcił w stronę klubu Aidena i po około dwudziestu minutach zaparkował na parkingu. - Zostańcie tutaj. Za niedługo wrócę.

Dam radę, najwyżej mnie wyrzuci, ale nie skrzywdzi tak jak sądzi ojciec. Może jest na mnie zły, ale nie aż do tego stopnia żeby w złości zrobić mi krzywdę.

Zapukałam w drzwi i po chwili otworzył mi je znajomy ochroniarz. 

- Cześć Tedd.

- Ruby nie poznałem cię w tym kolorze włosów. Przyszłaś do Abby? Już tutaj nie pracuje.

O tego to nie wiedziałam. W sumie znikając nie kontaktowałam się z nikim. Nie wiedziałam przez te 10 miesięcy, co dzieje się u moich przyjaciół.

- W sumie ja do Aidena. Jest może?

- Tak, ale zamknął się w gabinecie i kazał nikomu nie wchodzić. Może pan Jackson więcej ci powie. Ogląda próbę dziewczyn w głównej sali.

- Dzięki.

Weszłam do środka i spojrzałam na ćwiczącą dziewczynę. No i jakie było moje zdziwienie gdy odkryłam, że jest to ta Stella, która była rano z Aidenem na cmentarzu. Jak on kurwa mógł przyprowadzić jedną z nich na grób naszego syna?! Wstydu już niema?! 

- Zabiję go...

Wysyczałam przez zęby i chyba zwróciłam tym uwagę Michaela na siebie. Odwrócił się w moją stronę i patrzył się na mnie zszokowany. Aiden mu nie powiedział, że wróciłam? Aż dziwne, bo to w końcu jego najlepszy przyjaciel. 

Jesteś moja Ruby (American Mafia Story vol. 1)(18+) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz