Rozdział 54

3.7K 145 4
                                    

~ Aiden ~

W pierwszej kolejności ruszyli ludzie Enzo żeby sforsować bramę. Wprawdzie to tylko siatka, ale wzdłuż niej są strażnicy, którzy tak łatwo nie dadzą się podejść. Snajper cały czas informuje nas o pozycji Dragona. W dalszym ciągu siedzi on w tej swojej wieży. Księżniczka kurwa czeka na zbawienie, czy co?

- Dobra przygotujcie się wjeżdżamy. Alex podjedź jak najbliżej tej wieży żeby Aiden i Ruby mogli wysiąść i od razu się tam dostać.

- Fred jedź za nami. Podjedziemy pod wieżę. Wy wchodzicie tam razem z nami. - Powiedziałem do niego przez krótkofalówkę.

- Tak jest szefie.

Ochroniarz Enzo ruszył i wjechaliśmy na teren magazynów. Złapałem Ruby za rękę i spojrzałem w jej oczy. 

- Nie daj się zabić. - Powiedziała patrząc się w moje oczy.

- Ty też. -  Pocałowałem jej palce.

- Kurwa! 

Odwróciłem wzrok od Ruby i spojrzałem się na przód, gdzie siedział Enzo.

- Co jest? - Zapytałem się go.

- Jakieś gówno było na drodze. Nie pojedziemy dalej. Już jest blisko więc z pomocą swoich dobiegnięcie do tej wieży.

Spojrzałem się przed siebie było jakieś 50 metrów więc powinniśmy dać radę. Po drodze jest kilka miejsc gdzie można się ukryć przed strzałami. 

Wziąłem krótkofalówkę i odezwałem się do Freda. 

- Musicie nas osłaniać.

- Robi się szefie.

- Aiden nie dajcie się zabić, bo Don Francisco mnie zabije jak wrócę do Nowego Jorku z ciałami. - Powiedział do nas jeszcze Lorenzo.

- Nic nam nie będzie. Nie jesteśmy dziećmi. - Odpowiedziała mu Ruby. - Aiden ruszajmy.

- Ruszamy.

W tym samym czasie jak my również Enzo z Lorenzo i ochroniarzem Ferreri wysiedli i zaczęli strzelać żeby oczyścić nam drogę. Złapałem Ruby za rękę.

- Kocham cię. Jak coś mi się stanie to rusz dalej.

- Nic ci nie będzie. Pomścimy Josha i będziemy w końcu mogli żyć spokojnie. Też cię kocham. - Uśmiechnęła się do mnie.

Pocałowałem ją szybko w usta i wychyliłem się żeby sprawdzić, czy jest czysto i możemy biec. 

- Teraz Ruby!

Chwyciłem ją drugą dłonią w pasie i zacząłem z nią biec. Zauważyłem z prawej strony, że ktoś w nas celuje, ale nim jeszcze zdążył dobrze wycelować to strzeliłem pierwszy. Dwa szybkie strzały jeden w nogę, a drugi trafił go w klatkę piersiową. Padł na ziemię jak kłoda. 

- Z lewej Aiden! - Krzyknęła Ruby, ale nim zdążyłem się odwrócić to ona już zdjęła gościa.

No dobra muszę to przyznać, że naprawdę dobrze ją w tej policji wyszkolili. Chyba, że to zasługa tych 10ciu miesięcy.

Mniej więcej w połowie drogi zauważyłem, że ten skurwysyn wyszedł z tej pierdolonej wieży. Otoczony oczywiście szóstką swoich ludzi zaczął uciekać. Nie ma nawet kurwa takiej opcji żeby mi zwiał.

- Fred osłaniajcie mnie.

- Szefie, ale...

Nim zdążył coś powiedzieć to ja już puściłem Ruby i zacząłem biec za tym skurwysynem. Nie pozwolę żeby uciekł. Nie po takim czasie poszukiwań.

Jesteś moja Ruby (American Mafia Story vol. 1)(18+) ✔️Место, где живут истории. Откройте их для себя