|14|

352 10 0
                                    

~♤♧~

Gdy zabrałem sztalugę z jej ociężałych barków, upadła mi do stóp z przeciążenia. Spoglądałem na nią z góry. Wyglądała tak seksownie z włosami przyklejonymi do twarzy i oddychając ciężko przez wysiłek. Podałem jej rękę i pomogłem jej wstać z ziemi, a ona zaczęła.

- Szukałam Cię, ale nigdzie nie umiałam Cię znaleźć. Chciałam Ci podziękować - zarumieniła się. Wtedy czar prysł, gdy zobaczyłem jak jej policzki stają się różowe rozkruszyłem się na kawałki.

- Za co? - zapytałem łagodnie, ale podejrzliwie.

- Za pieniądze. Mama była by na mnie zła, jakby się dowiedziała, że nie podziękowałam. Dla nich te pieniądze to dar z nieba.

- Dobrze, ale nie wspominaj już o tym. Jeśli chcesz mogę Ci pokazać jak możesz mi podziękować - oblizałem usta i zadałem głowę wyżej.

- Nie tym razem, przecież jestem tutaj tylko w celach zawodowych. Czyż nie Panie Costteli?

♧Sofija♧

SZACH I MAT.

Jego oczy zaczęły błądzić po mojej twarzy. Chyba się nie spodziewał takich słów. Posłałam mu ironicznego buziaka na pożegnanie i wyszłam z siłowni. Musiałam się umyć po tym całym treningu z siłowni. Czułam, że śmierdziało ode mnie na kilometr. Już umyta i w piżamie poszłam poszukać Leona. Trochę mi to zajęło, gdyż dom był ogromny, ale przyniosło oczekiwane skutki.

- Leon! - zawołałam.

- Coś się stało Panno Rose? - zapytał Leon.

- Masz może pojęcie co mnie jutro czeka?

- Hmm, tak. Na jutro masz zaplanowane szczelanie z broni. Dlatego o dziesiątej masz się, zjawić w gabinecie Cristiano i tam o wszystkim się dowiesz.

Wyszczerzyłam szeroko oczy. Strzelanie z broni? Zawsze chciałam doświadczyć czegoś takiego. Ucieszyłam się jak małe dziecko.

- Dobrze, dziękuję Leon.

- Za godzinę zejdź na kolację Panno Rose - poinformował na koniec Leon.

Panno Rose.. tak bardzo mi się to nie podobało. Brzmiało zbyt oficjalnie, a jednak chciałam się tu czuć jak w domu, chociaż to i tak niemożliwe.

- Może mógłbyś mówić mi po imieniu? Tak lepiej bym się czuła.

- Oczywiście Sofija, co tylko zechcesz.

Za równą godzinę zjawiłam się w jadalni na kolacji. Byli tam wszyscy głowni "mafiozi" tego domu oraz najważniejszy z nich, czyli oczywiście Cristiano.

Zajęłam przypisane mi miejsce, czyli obok Cristiano. Wszyscy zaczęliśmy spożywanie kolacji. Przy kolacji omawiali jakieś szczegóły dotyczące "tajnej misji". Czułam się niezręcznie, wyglądało to tak jakby specjalnie przy mnie nie chcieli tego omawiać.

Po ukończeniu kolacji pożegnaliśmy się i każdy rozszedł się do pokoi, ja też chciałam się do mojego dostać, lecz nie było mi to dane, gdyż "ktoś" złapał za moją dłoń.

- Zaczekaj - powiedział Cristiano.

- Czego chcesz?

Patrzył na mnie z góry swoimi czarnymi tęczówkami i nie wiedziałam co ma zamiar zrobić.

- Dalej będziesz mnie tak unikać?

- A co? Znowu będziesz chciał mnie pocałować? Ostrzegam Cię, nie wpadnę w Twoja zasadzkę - patrzyłam na niego beznamiętnie, a ten otworzył usta, aby po chwili je zamknąć. Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku i poszłam do swojego pokoju. Niech on mi w końcu da spokój.

Dużo czasu nie musiało minąć nim zasnęłam, aby zacząć kolejny "piękny" dzień z Panem Costteli. Tak, więc obudziło mnie pukanie do drzwi. Ziewnęłam na cały dom mówiąc "proszę".

- Przepraszam, że Cię obudziłem, ale przyniosłem Ci śniadanie. Jest dziewiąta, a przypominam, że o dziesiątej musisz się zjawić w gabinecie Cristiano - uroczo się uśmiechnął.

Przetarłam zaspane oczy i przeklnęłam w myślach całego Cristiano. Nie było opcji żebym się nie spóźniła.

- Nic się nie stało. Tak, szybko się zbiorę i pójdę.

Leon położył moją porcję śniadania na toaletkę i wyszedł. Dobrze, że przeniósł mi także filiżankę kawy, bo bez niej bym chyba nie przeżyłabym tego dnia.
Ogarniając twarz dojadałam śniadanie. Włosy upiełam w luźnego koka i zrobiłam delikatny makijaż. Zastanawiając się co mnie dzisiaj czeka, wybierałam ubrania. Szybki przegląd ciuchów i wylądowały na mnie kremowe spodnie cargo i biały top. Jeszcze tylko ogarnięcie pokoju i jestem gotowa. Na koniec zerknęłam na godzinę. Piętnaście minut po dziesiątej Jak bardzo mam przesrane?

Zeszłam na dół i przeszłam do gabinetu. Zapukałam dwa razy i weszłam do środka. Cristiano siedzący przy swoim laptopie, nawet na mnie nie zerknął.

- Wiesz, która jest godzina? - zapytał nie odrywając wzroku od komputera.

- Tak wiem. Przepraszam za późno wstałam Cristiano.

Przeniósł swój wzrok na mnie uśmiechając się. Wstał od biurka i zauważyłam, że jest dokładnie tak samo ubrany jak ja. Również ma kremowe spodnie cargo i białą luźną koszulkę.
Podszedł do mnie i stanął na przeciwko mnie. Znajdował się bardzo blisko. Zbyt niebezpiecznie blisko.

- Nie możesz się spóźniać Sofija. Przecież wiesz, że jesteś tu w celach zawodowych prawda Rose? - zagrał w tą samą grę co ja dzień wcześniej.

- To już się nie powtórzy - cwaniacko się uśmiechnęłam.

- Ah tak? - zniżył się i przybliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko do mojej.
- To obiecaj mi to.

Moje tętno przyśpieszyło. Serce biło w zawrotnym tempie. Dlaczego sprawia, że czuje bezbronność, której nigdy nie czułam..

- Dobrze, obiecuję - zarumieniłam się. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Wstyd przetoczył się przez całe moje ciało.

Cristiano na moje słowa wyszczerzył swoje zęby najbardziej jak potrafił. Uniósł wysoko podbródek, więc znów nademną górował i złapał moją dłoń.

- Chodź.

Przeszliśmy do góry i wylądowaliśmy w pokoju Alfy. Bynajmniej tak było napisane na tabliczce powieszonej na drzwiach. Gdy Cristiano tylko uchylił drzwi pokoju, zrobiło mi się słabo. Po pomieszczeniu rozchodził się zapach siarki i trawki..
A cały pokój wyglądał jak jakiś magazyn, a może piwnica? Sama nie wiem.

- Cześć, mamy sprawę - Cristiano przywitał Alfę, a ten po przywitaniu od razu podszedł do mnie.

- Dzień dobry piękna - pocałował moją dłoń.

Trochę mnie on przerażał.. jego spojrzenie mówiło samo za siebie, ale w tym momencie jego rysy twarzy zdawały się mówić o wiele więcej niż spojrzenie..
Lecz nie to było moim zmartwieniem. Cristiano zrobił się cały czerwony na twarzy, a jego oczy pociemniały..

- Dobrze Sofija, czy znasz się na jakichkolwiek broniach? Czy jakaś konkretnie Cię interesuję? - zapytał Alfa siadając do swojego biurka.

- Niestety nie znam się.

- A może kolor broni? - dopytał Cristiano.

- Różowy? Mogłabym?

- Dla Ciebie wszystko słońce - Alfa puścił mi oczko i znów zajrzał do komputera.

Sytuacja w pokoju zaczęła wrzeć.. Zauważyłam wzrok Cristiano na Alfę. Mocno zacisnął szczękę i patrzył się na Alfę mroczynym spojrzeniem. Chciałam stąd uciec.. tymbardziej jak Cristiano zaczął stanowczo podchodzić do Alfy..

~♧♤~

Miłego czytania!! ♡♡

GWIAZDKUJESZ = MOTYWUJESZ ☆

Królowie Grzechu - ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now