|5|

506 18 1
                                    

~♧♤~

♧Sofija♧

Nic nie podejrzewałam budząc się na bardzo miękkim materacu wraz z miękką poduszką, która koiła moją oblałą głowę. Otwierając ciężkie powieki nie zlokalizowałam dokładnie miejsca, lecz w pewnym momencie zakontaktowałam, że to nie jest mój pokój hotelowy, a wtedy od razu podniosłam się do pozycji siedzącej.

Pomieszczenie, w którym się znajdowałam, było sypialnią w kolorach czerni i bieli. Panował tu spokój i schludność. W dodatku ten cudowny zapach.. mm, ale chyba ten zapach nie pochodzi stąd, tylko z kuchni.. kawa..

Nie rozumiałam co się dzieję i gdzie dokładnie się znajduję. W mojej głowie wszystko wirowało, więc nie umiałam poskładać myśli do racjonalności.
Odkryłam ciężki materiał i postawiłam stopy na zimnej podłodzę, podeszłam do lustra, przyglądałam się swojemu odbiciu, a wtedy naszło mnie pytanie - dlaczego mam na sobie taką dużą koszulkę.. wtedy wszystko stało się jasne..

Klub..

Gdzie ja do cholery jestem?!

Wychodząc z sypialni natrafiłam na wielki salon, który przypominał bardziej salę taneczną, tak, ale bym sobie potańczyła.., Jezu Sofija skup się! Przycisnęłam palce do mojej obolałej głowy, żeby wymyślić jakieś wyjście z sytuacji.
I właśnie w tym momencie dotarł do mnie ten piękny zapach.. Zapach mielonej kawy i aż dotarłam do drzwi pięknej, ale jakże nowoczesnej kuchni..
Znajdował się w niej jakiś mężczyzna, przyglądałam się mu w ciszy, jak każdy jego mięsień pleców się napinał, gdy przygotowywał kawe. Dlatego moja głowa pulsowała od nadmiaru pytań. Dlaczego kurwa jestem w domu jakiegoś mężczyzny?

Nagle mężczyzna się odwrócił z kubkiem kawy w ręku i przemówił.

- Może kawy? - zapytał w ogóle nie zdziwiony moją obecnością..

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To ten facet, który mnie zaczepiał. Jak to w ogóle możliwe? No to się teraz sam doigrał..

- Wybacz, że już trochę zimna, ale długo spałaś - wręczył mi kubek.

- Idealnie - odebrałam od niego kubek i jednym zamachem wylałam na niego całą zawartość. Tylko trochę szkoda kawy..

W ogóle nie wzruszona ruszyłam spowrotem do sypialni w poszukiwaniu moich ubrań, a właściwie to płaszcza, torebki i szpilek. Ledwo przekroczyłam próg sypialni, a już leżałam na łóżku przyciśnięta jakimś ciężarem. Tym ciężarem okazał się mężczyzna, który wisiał teraz nademną z wymalowaną wściekłością na twarzy, ale nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia, tymbardziej zaczęłam się śmiać na cały głos, bo wyglądał naprawdę komicznie, a już w ogóle jak sobie przypomnę jego minę, jak oblałam go kawą.

- Skończysz się w końcu chichrać? - warknął w moją stronę.

- O, przedł Pan maruda - zaśmiałam mu się prosto w twarz.

Zagryzł szczękę, a jego spojrzenie płonęło żywym ogniem, lecz ja dalej z zadziornym uśmiechem patrzyłam na niego pełna dumy.

- Zaraz te piękne usteczka możemy wykorzystać w inny sposób - zagryzł wargę, przyglądając mi się tym razem prowokująco.

Nie myśląc za dużo, wzięłam zamach i chciałam go walnąć z całej siły w policzek, lecz ten w idealnym momencie złapał za mój nadgarstek.

- Dalej będziesz taka cwana Sofija? - uniósł jedną brew do góry.

- Puść mnie! - zaczęłam się wyrywać. Nabierała się we mnie furia. Chciałam wrócić do swojego hotelu, a nie użerać się z jakimś psychopatą.

Wstał ze mnie, założył ręce na piersi i bacznie mi się przyglądał. Podniosłam się na łokciach, ze wściekłym spojrzeniem penetrowałam jego oczy, nic w nich jednak nie dostrzegłam.

- Idź do holu przed siebie. Mój ochroniarz da Ci ubrania i odwiezie Cię do hotelu - oznajmił, pozostając w tej samej pozycji.

Ochroniarz? Nie byłabym pewna czy posiadanie swojego własnego ochroniarza jest normalne, a czy ja w ogóle wspominałam coś o tym, że znajduje się w hotelu?..

Zaczęłam powoli panikować, wstałam i wolnym ruchem podążyłam przed siebie, gdy nagle zatrzymały mnie jego dalsze słowa..

- Pamiętaj, sprzedam każdy budynek, w którym zaczniesz pracować - Gdy się obróciłam w jego stronę na twarzy miał namalowany uśmieszek.

- To byłeś ty? - zapytałam nad wyraz spokojnie, lecz ogarnęła mnie panika..

- Tak.

- Debilu! Potrzebuję tych pieniędzy! - podeszłam do niego walić go w tors. Po chwili jednak on zatrzymał moje ręce i rzekł.

- Spokojnie, mam dla Ciebie propozycję - uśmiechnął się zadziornie.

- Pieprz się! - wykrzyczałam i ruszyłam w stronę wyznaczonego mi holu.

Odebrałam płaszcz, szpilki i torebkę od tego całego ochroniarza. Wezwałam dla siebie taksówkę przy okazji zakładając płaszcz i szpilki. Zdziwiony ochroniarz zrobił zawiedzioną minę i gdy taksówka wraz ze mną odjechała, on podążył spowrotem do wielkiej jak teraz widzę rezydencji.

~♧~

Siedziałam w hotelu, analizując tą sytuację. Znalazłam się u tego całego Cristiano, który ma ochroniarza i całą pieprzoną rezydencję, przecież to nie jest normalne.. Zastanawiając się dalej zawibrowała komórka obok mnie.

- Costtelli: Moja propozycja dla Ciebie jest dalej aktualna..

Czy on zapisał mi swój numer w telefonie? Natychmiast sięgnęłam po telefon i zmieniłam nazwę jego numeru na "Dupek".

- Dupek: Jeśli chcesz się dowiedzieć coś na ten temat, proponuję spotkajmy się na kolacji w reustauracji. O 17 będzię po Ciebie mój ochroniarz i zawiezie Cię na miejsce. Jeśli nie zjawisz się w tym czasie w ciągu 10 minut to odjedzie, ale nie martw się nie odpuszę sobie tak łatwo.. ;)

Nie powiem, jego propozycja bardzo mnie ciekawiła. Może to głupie, ale czy ja w ogóle mam jakiś wybór? Nic mi już nie pozostaje, jak tylko wysłuchać jego propozycji, zawsze przecież mogę odmówić..

Także co zrobiłam?

Jak najszybciej wyszykowałam się na daną godzinę, a gdy ta owa godzina wybiła, wyszłam z hotelu. Tak jak było omówione ochroniarz podjechał czarnym matowym maserratti, co już mnie nawet nie zdziwiło, w końcu ten człowiek musiał mieć całą fortunę.

Gdy wsiadłam do samochodu, ochroniarz się ze mną przywitał i od razu ruszył. Nie chciałam z nim w ogóle rozmawiać, całą drogę wpatrywałam się w szybę. Skłamałabym gdybym powiedziała, że się nie stresowałam. Wiedziałam, że nie muszę przystawać na jego warunki, ale cała ta sytuacja jest tak popieprzona, że nie mam pojęcia co na ten temat myśleć, zastanawiałam się czy ja w ogóle postępuję dobrze..

Nabrałam pewności, gdy pomyslałam sobie o moich rodzicach, i że właśnie robię to dla nich, a to zawsze dodaje mi otuchy. Także, gdy samochód zwolnił, ja pełna dumy i pewności siebie wyszłam z samochodu. Z głową uniesioną i wypiętą piersią podążyłam za ochroniarzem. Teraz już nie obawiałam się niczego. Byłam pewna siebie, tak jak zawsze..

~♧♤~

Nasza Sofija nigdy nie zawodzi ;)

Miłego czytania!

GWIAZDKUJESZ ☆ = MOTYWUJESZ!

Królowie Grzechu - ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now